1

665 44 37
                                    

Odwrócił wzrok od okna, przekręcił się na plecy i tym razem utkwił swoje spojrzenie w suficie. Westchnął ciężko, wiedząc, że powiela się scenariusz wielu nocy, które już miał za sobą. Obudził się po godzinie snu i więcej nie zaśnie. Nie było takiej opcji.

Potarł dłonią zmęczoną twarz. Oczy go piekły. 

Wiedział, że jeśli uda mu się zasnąć, najpewniej stanie się to nad ranem tak jak zazwyczaj. A zaraz potem zadzwoni budzik, wyrywając go z tej krótkiej drzemki. Następnie wstanie, by ruszyć do zadań, których mu nie brakowało. Będzie rozdrażniony i poirytowany. Rodzeństwo jak zwykle będzie z niego żartować, że wstał lewą nogą. A on jak miało to miejsce za każdym razem, przewróci oczami, nie wdając się z nimi w rozmowę.

O jego problemie ze snem nie wiedział nikt. Nie było potrzeby, by się z kimkolwiek tym dzielić, a może zwyczajnie nie było nikogo, kogo by to zainteresowało.

Wśród swoich bliskich i współpracowników uchodził za ponurego gbura. Za większą część tego niezbyt zaszczytnego tytułu mógł podziękować bezsenności. Jak mógł choćby zmusić się do cienia uśmiechu, kiedy jedyne, o czym marzył to zakopać się w ciepłej pościeli i choć raz zasnąć i nie budzić się do samego rana.

Wsłuchiwał się w kojący szum deszczu. Krople miarowo i jednostajnie odbijały się od szyby. Liczył na to, że może ten monotonny dźwięk ukołysze go do snu. Oszukiwał się tak jak zawsze. Nic na niego nie działało. W akcie desperacji próbował nawet użyć na sobie runy usypiającej, ale i to nie pomogło.

Jęk irytacji wyrwał się z jego ust, kiedy po raz już nie wiadomo, który układał pod głową poduszkę, mościł się na niej, a i tak nic to nie dawało. Wciąż był rozbudzony i daleko mu było do popadnięcia w słodkie objęcia snu.

Warknął, odrzucając kołdrę. Było mu za ciepło.

Może to było przyczyną?

Po chwili jednak przyciągnął nakrycie ponownie, gdyż zaczął drżeć z zimna.

Coś było z nim nie tak, skoro nie potrafił już normalnie spać!

Wpatrywał się w ciemność, otoczony przez ciszę. Deszcz przestał padać kilka minut wcześniej.

Cisza... przeklęta cisza, która wdzierała się w każdy zakamarek jego mózgu, powodując coraz większą frustrację. Wszystko wskazywało na to, że cały Instytut śpi, tylko on jeden pozostawiony w pełnej świadomości cierpiał nieziemskie katusze.

Kiedyś było mu łatwiej z tym walczyć. Miał na to swoje sposoby. Brał na siebie wszystkie możliwe nocne dyżury, a po kilku takich seriach padał wyczerpany. Nie był to może idealny plan, ale sprawdzał się, jego mózg, choć na chwilę odcinał się od bodźców i przykrych niechcianych myśli.

Teraz było trudniej. Od lat nie miał możliwości, by wyjść na misję. Jako Szef Instytutu miał za zadanie nadzorować wszystko wewnątrz. Nie mógł się narażać bez widocznej potrzeby. Brał udział w misjach wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach, ale od zwyciężenia Valentina te zdarzały się niezwykle rzadko.

Od kiedy objął to stanowisko może z trzy razy, a jakby nie było, nadzorował instytut od prawie pięciu lat.

Tak. To bez wątpienia mógł zapisać na samym szczycie listy swoich osiągnięć.

Został Szefem Instytutu jako najmłodszy Łowca w historii. Miał wtedy zaledwie dwadzieścia pięć lat, ale Clave pokładało w nim ogromne nadzieje. Nie chciał ich zawieść, dlatego dawał z siebie wszystko.

Do jego sukcesu przyłożyło się też oczywiście to, że w głównej mierze przyczynił się do zniszczenia terroru Valentina. Potem poszło już z górki. Od najmłodszych lat rodzice przygotowywali go do objęcia tego stanowiska, więc miał doskonałe predyspozycje. Kwestią czasu było kiedy to nastąpi. Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie to tak szybko a tym bardziej że jako jedyny w historii Nefilim będzie ten urząd piastował w pojedynkę.

Bezsenność (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz