Rozdział 12 - 65 dni do dnia zero

42 1 0
                                    

Only one of us gon' make it out alive and it's not you


Calum, ledwie tylko wszedł do środka, rozejrzał się po domu Luke'a.

— Jednak masz jakiś gust — powiedział z wyraźnym przytykiem. Gdy jego oczy skończyły wędrówkę po wnętrzu, utkwił wzrok w papierach, które leżały rozwalone w tej samej pozycji, co je zostawiliśmy. — I widzę pracowite z was pszczółki.

Brunet od razu przysiadł na dywanie, zostawiając walizkę w holu.

— Zagadka nie rozwiąże się sama w czasie, gdy ja będę leżała w jacuzzi i popijała whisky — odparłam.

— Masz jacuzzi i whisky? — zapytał Hood, z nadzieją patrząc na swojego przyjaciela.

— Tylko whisky. Jacuzzi sobie odpuściłem — oświadczył Hemmings, biorąc walizkę bruneta i zaczynając ją taszczyć powoli po schodach.

— Co, przekroczyło twój budżet?

— Nie, parcelę obok znaleziono martwe ciało w jacuzzi, więc uznałem, że wolę zrezygnować z takiej atrakcji.

Luke, zanim ruszył po schodach, wskazał mi proszącym wzrokiem kuchnię.

„Zrobisz coś do jedzenia? Zaraz zejdę ci pomóc!", mówił jego wzrok.

Uniosłam tylko kciuka w górę i skierowałam się do pomieszczenia. Calum był tak zaintrygowany naszą tajemnicą, że nawet nie zwrócił uwagi na to, jak zostawiliśmy go samego.

Rozejrzałam się po już dość mi znanej kuchni i otworzyłam lodówkę, szukając inspiracji. Finalnie jednak ją zamknęłam i wciąż się zastanawiając, uniosłam wzrok, trafiając idealnie na widok opiekacza. Wystarczyło szybkie zerknięcie, czy Luke ma w szafce chleb tostowy i gdy mężczyzna zszedł na dół, ja byłam już w połowie smarowania pieczywa masłem, a opiekacz powoli się nagrzewał.

— Posmaruj wszystkie, bo odkurzacz przyjechał — powiedział Luke, zabierając się za krojenie wędliny i sera.

— Chciałeś powiedzieć drugi odkurzacz.

— Bardzo dobrze wiem, co chciałem powiedzieć. Wcale nie jestem odkurzaczem.

— Mhm, ciekawe zatem, kto zawsze wyjada mi masło orzechowe? Ledwie tylko wyjdziesz z mojego mieszkania, ja napotykam pusty słoik.

— Tą zagadką zajmiemy się, jak tylko uporamy się z obecną.

Posmarowałam ostatnią kromkę i powoli podbierałam Luke'owi plasterki, kładąc je na chleb.

— Jesteś pewna, że chcesz powiedzieć mu prawdę? — zapytał, unosząc na mnie wzrok.

— Ułatwi to współpracę — wyjaśniłam krótko.

— Na którą się właśnie zgodziłaś? — Hemmings chyba sam nie do końca wierzył w to, co właśnie usłyszał.

— Która by się wydarzyła czy bym się zgodziła, czy też nie, bo Hood i tak już wszystko wie, ty paplo niewybredna, i nękałby cię tak długo, aż w końcu byś się zgodził. A jeśli chodzi o niego, to w większości przypadków nie potrafisz odmawiać. Byłbyś beznadziejnym rodzicem trzylatka.

— Okej, może być w tym odrobinka prawdy, nie zmienia to jednak faktu, że mnie to uraziło. A co sądzi twoja intuicja?

Uniosłam brew, wkładając plasterek szynki do ust.

— Zacząłeś wierzyć w intuicję? — zapytałam z uśmiechem. — Ty, człowiek nauki, który ostatnio po spotkaniu zarządu był tak wnerwiony, że wyrecytował mi wszystkie skutki globalnego ocieplenia i co firmy mogą z tym zrobić na Messengerze?

Million Dollar ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz