I'm going back to my roots
Another day, another door
Another high, another low
Rock bottom, rock bottom, rock bottom
Krajobraz zmieniał się drastycznie, z bogatych, dobrze urządzonych domków jednorodzinnych, bliźniaków, przez osiedla pięknych, wyremontowanych bloków, aż w końcu do starych, odrapanych kamienic. Londyn był tak różny w budynkach, ich stanie i wyglądzie, że nie widziało się tego, dopóki, tak jak my, nie przejechało się pół miasta. Gdy tylko wjechaliśmy w rejon, gdzie spędziłam przynajmniej połowę mojego dzieciństwa, automatycznie się skrzywiłam. To osiedle nie było najlepszym miejscem na wychowanie dziecka. Średnio co wieczór na podwórku odbywały się balangi, leciały przekleństwa i butelki, których potem nikt nie sprzątał. Całe to otoczenie było brudną plamą na tle tego jednak w jakiś sposób klimatycznego miasta. Nawet piękna pogoda nie poprawiała tego krajobrazu, wszystko wciąż wyglądało tak samo szaro, brudno i biednie.
Luke nawet słowem nie skomentował wyglądu otoczenia, nie powiedział też, że współczuje mi dorastania w takim miejscu, za co byłam mu wdzięczna, bo słowa współczucia w tak głupiej sprawie mogłyby tylko mnie bardziej zdenerwować. Jego twarz była równie neutralna, jakbyśmy jechali gdzieś na zakupy, a nie przejeżdżali przez osiedle mieszkań socjalnych.
— Który to budynek? — zapytał w końcu, tym samym przerywając ciszę, która zapadła, gdy ledwie tylko wsiedliśmy do samochodu.
— Drugi po lewej — odparłam.
— Mam nadzieję, że zastaniemy samochód w takim samym stanie, jak go zostawiliśmy — powiedział pół żartem Hemmings, z lekkim niepokojem oczekując mojej reakcji. Od razu dało się zauważyć, że próbuje trochę rozluźnić atmosferę, wydobyć mnie z mgły niepokoju i chociaż po części przywrócić dobry humor, nie był tylko pewien, czy robi to w dobry sposób i czy idzie w dobrym kierunku. Dlatego bez zawahania się podążyłam tą grą, nie chcąc zostawiać go w większej niepewności.
— Wiesz, wiele rzeczy mogę ci zagwarantować, ale nie tą. Mam nadzieję, że masz alarm w samochodzie i dobre ubezpieczenie.
— Ten alarm to momentami o kant dupy — stwierdził blondyn, parkując przy chodniku.
— Ile razy obudził cię w środku nocy?
— Tyle razy, że rozważałem wzięcie egzorcysty.
Od razu jak wyszliśmy z pojazdu, Luke zmarszczył nos, w reakcji na smród z pozapychanych studzienek.
— Widzę, usługi kanalizacyjne tutaj nie docierają — powiedział.
— Wiele rzeczy tu nie dociera. Tyle dobrego, że chociaż wszyscy mieszkańcy mają prąd. A przynajmniej ci, co mają pieniądze, by za niego zapłacić. — Wskazałam głową kamienicę, obok której zaparkowaliśmy. — To tutaj. Mieszkanie na parterze.
— Ono jest cały czas opłacane?
Pokiwałam głową.
— Na początku Carol robiła to bez pytania mnie, dopiero gdy dorosłam i się o to dopytałam, to się dowiedziałam, że oficjalnie mieszkanie wciąż należy do mnie i do mojej mamy. Nie wiem, jak ona to załatwiła, że przez tyle lat nie zostało przekazane komu innemu, ale jakoś tego dokonała.
— Wiesz, że kiedyś będziesz musiała je oficjalnie opuścić i to tak całkowicie?
— Wiem, ale póki cała ta sprawa trwa, nie potrafię. Gdy to wszystko się skończy, to to zrobię.
CZYTASZ
Million Dollar Man
Fiksi PenggemarIt isn't that hard boy to like you or love you I'd follow you down down down You're unbelievable How did you get that way, I don't know You're screwed up and brilliant And look like a million dollar man So why is my heart broke? Luke Hemmings miał...