Just wrap me in your arms, in your arms
I don't wanna be nowhere else
Take me from the dark, from the dark
I ain't gonna make it myself
Put your arms around me
Let your love surround me
I am lost
I am lost
Każdy kolejny dzień spędzony z Carrowayem, w zapachu jego perfum i z uważnym wzrokiem na mojej postaci za każdym razem, jak tylko wchodziłam do jego gabinetu, przyprawiał mnie o mdłości. Nie pomagał również rosnący w środku stres, gdy mijały dni, a ja wciąż nie miałam nic z tego, co chciałam zrobić. Towarzyszyłam mu przy każdy spotkaniu, nawet tych na mieście. Byłam jak piesek, zawsze przy jego nodze.
Gdy minął pierwszy tydzień i zostało tylko kilka dni naszej współpracy, postanowiłam zaimprowizować, bo tylko to mi zostało w tamtym momencie.
Gdy wyszliśmy z ostatniego w tym tygodniu spotkania, zapytałam:
— Podrzucisz mnie do biura? Mam samochód tam na parkingu i wydaje mi się, że... — Udałam, że szukam czegoś intensywnie w torebce. — I chyba zostawiłam też na biurku papiery, które prosiłeś mnie o uzupełnienie. I kalendarz chyba też, cholera go mać.
— Nie przystoi takiej damie przeklinać — zauważył, cmokając. Mało nie przewróciłam oczami na tę uwagę.
— Czasem sytuacja wymaga. To podrzucisz?
Spojrzał na mnie uważnie i westchnął.
— Podrzucę — powiedział, od widocznego niechcenia. Wiedziałam, że mu się śpieszy ze względu na jakieś prywatne spotkanie, w którym już nie było dozwolone mi uczestniczyć, stąd też miałam pewność, że będę miała czas przeszukać jego biuro. Zwłaszcza że nikt inny oprócz mnie nie miał tam wstępu. — Wiedz, że dbam o swoich pracowników.
Tym razem już nie potrafiłam się powstrzymać od przewrócenia oczami. Jakbym była ślepa i nie widziała, co takiego się tam dzieje.
Owszem, Blake był czarujący i szarmancki. Oczarowywał każdego klienta ładnymi słówkami, pół szczerymi obietnicami i z pozoru autentycznym spojrzeniem. Jednakże za tą przystojną mimo wieku fasadą, kryło się prawdziwe zepsucie. Jego głowa była zawsze wysoko i to w nie do końca dobrym tego słowa znaczeniu. Patrzył na każdego z góry, zwłaszcza na kobiety. Z tego, co zaobserwowałam, to żadna z nich nie była na wyższym stanowisku, niż asystentka, a i wtedy nie była to najlepsza rzecz, jaka mogła się jej wydarzyć. Wielu męskich pracowników traktowało swoje asystentki jak przedmioty, posuwając się do nieprzyzwoitych gestów, a wszystko to za przyzwoleniem, a nawet wręcz uznaniem, Blake'a.
Zepsuty człowiek na czele równie nadpsutego zarządu, prowadzący zmierzającą ku upadkowi firmę. Dlatego też tak bardzo zależało mu na wygranym przetargu — przynosił ogromne zyski i wielu klientów, stanowił więc koło ratunkowe.
Carroway wysadził mnie bez słowa pod budynkiem i gdy tylko wysiadłam, ruszył z piskiem opon.
W środku, ze względu na już naprawdę późną porę, nie było już nikogo. Pozdrowiłam ochroniarz, jedyną życzliwą osobę tutaj i szybkim krokiem ruszyłam na wyższe piętro do gabinetu.

CZYTASZ
Million Dollar Man
FanfictionIt isn't that hard boy to like you or love you I'd follow you down down down You're unbelievable How did you get that way, I don't know You're screwed up and brilliant And look like a million dollar man So why is my heart broke? Luke Hemmings miał...