❃1. Szuflada❃

486 19 17
                                    

*poniedziałek 7.00*

Obudził mnie dźwięk budzika. Z jednej strony chciałem go rozpierdolić, natomiast z drugiej nie miałem nawet siły go wyłączyć.

Jednak nowy dzień się zaczynał i musiałem iść do szkoły co zmusiło mnie do wyciszenia brzęczącego mi nad uchem urządzenia oraz wstania z łóżka.

W pokoju było ciemno, ponieważ jak zawsze zasłaniałem rolety na noc. Ostrożnym krokiem kierowałem się w stronę okna. Wpuściłem trochę dziennego światła do pokoju i spojrzałem na kalendarz wiszący na ścianie.

Miałem dziś pecha - pierwszy dzień ruji.

Jako iż nie miałem nikogo kto mógłby mi w niej pomóc (łagodnie mówiąc) źle przechodziłem te dni. Czułem się strasznie, wszystko mnie bolało.

Miałem na to oczywiście tabletki. Posiadałem dużo różnych listków tego chujostwa. Od maskujących zapach po takich na ruje.

Podszedłem do szuflady w których zawsze je trzymałem.

-Co do kurwy?!

Jak możecie się domyślić, szuflada powiewała pustkami. Wkurwiłem się, ale też przestraszyłem. Co zrobię bez nich podczas ruji?

Będzie mną walić na kilometr. A jako iż jestem przystojny nie uniknę oblizujących się na mój widok Alf.

Co powinienem zrobić? Zacząłem gorączkowo myśleć poczym doszedłem do wniosku, że najpierw muszę się ubrać i naszykować do budy, a potem jakoś szybko przemknę się do tej apteki.

Pieprzona starucha. To na pewno ona je zabrała! Zawsze powtarzała "natury nie oszukasz" "Nie faszeruj się tym, to nie zdrowe". Kurwa co ją to obchodzi. Po za tym czy matka nie powinna robić tak żeby jej dziecko było szczęśliwe? Ja z bycia omegą zadowolony nie byłem. Nie odezwę się więcej do matki.

Złapałem za mundurek i już zaczynałem się ubierać gdy poczułem kłucie w brzuchu. No i się zaczęło. Czy to nie mogło poczekać do momentu aż będę miał leki? Egh.

Udając, że nic mnie nie boli naszykowałem resztę rzeczy i byłem już gotowy do wyjścia.

Naciskając klamkę jeszcze przez chwilę się zawahałem. Może powinienem kogoś poprosić? Nie kurwa! O czym ja myślę?! Jestem Bakugou Katsuki i nie potrzebuję kurwa żadnej pomocy. Nawet jeśli jestem pierdoloną omegą! Poradzę sobie sam!

Wykrzyczałem sobie w myślach i nabuzowany nacisnąłem na klamkę. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi wyjściowe na klucz. Zszedłem po klatce schodowej i poczułem świeże powietrze oraz wzrok napalonych Alf na sobie.

Kurwa, okropne uczucie. Muszę się śpieszyć nie zniosę tego dłużej.

Po tej chwili, która strasznie mi się dłużyła znalazłem się pod drzwiami apteki. Pociągnąłem za klamkę i ruszyłem do środka. Przede mną w kolejce stały jeszcze dwie osoby. Modliłem się żeby nie spotkać nikogo znajomego. Już by nie żył.

Nastała moja kolej na podejście do kasy. Rzuciłem szybkie

-Dzień dobry.

Wypowiedziałem nazwy leków, których potrzebowałem. Zapłaciłem i szybko wyszedłem z pomieszczenia. Chciałem je jak najszybciej wziąć.

Za apteką stała ławka. Wiedziałem o tym, bo już kiedyś tamtędy przechodziłem. Zwinnym krokiem popędziłem do niej, usiadłem oraz wyciągnąłem zakupione przeze mnie przed chwilą pigułki.

Przez natłok zapachu różnych Alf robiło mi się wręcz nie dobrze, branie leków maskujących rangę omegi wstrzymywało czucie zapachów innych. Dlatego nie byłem do tego przyzwyczajony.

Only thanks to you <3 | kiribaku a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz