-Nazywam się Tom i wcale nie jestem debilem po prostu bronie co moje.-Wtrącił się chłopak z oburzeniem w głosie.
-Kim w ogóle jesteście, bo nie wyglądacie na ludzi.-Powiedziałem.-Nie musicie odpowiadać na to pytanie, jeżeli nie chcecie.
-Jesteśmy elfami.-Wytłumaczył Tom.
-Elfy?-Zaśmiałem się cicho.-To one naprawdę istnieją, sądziłem, że to tylko bajeczki dla dzieci.-Powiedziałem.
-Mówiłem że będzie taki sam jak każdy człowiek, ale ty nie jest ranny, to musimy go zabrać.-Powiedział, oburzony, po czym wyszedł z kuchni.
-Przepraszam cię za niego, naprawdę jego rodzice zostali zabici, przez ludzi, i-i nie ma do nich po prostu zaufania.-Powiedziała, lekko gubiąc się, w tym, co mówi.
-Nic się nie stało pani Lunari.-Powiedziałem.
-Lunari.-Powiedziała, a ja spojrzałem na nią pytająco.-Mów po prostu Lunari.-Powiedziała.
-Wy jesteście razem?-Zapytałem z czystej ciekawości.
-Nie no co ty. Ja mam chłopaka, ale on nim nie jest, po prostu dorastał w moim rodzinnym domu i jesteśmy jakby rodzeństwem. Ale to nie temat na teraz...Emmm jak się czujesz?-Zapytała.
-W miarę dobrze tylko trochę kręci mi się w głowie.
-To normalne do dwóch dni powinno przestać, Tom często dodaje magii trucia, do swoich czarów.
-Och, czyli zostałem otruty?
-N-no tak jakby nie mam p-pojęcia, jak ci to wytłumaczyć Tom jest jednym z silniejszych elfów i mógł cię tym zaklęciem nawet zabić. Cieszę się jednak że nic ci nie jest.-Powiedziała jakby z ulgą na sercu.
-Może w czymś pomogę, skoro już tu jestem.-Powiedziałem.
-Kochaniutki ja sobie poradzę ze wszystkim, ty musisz odpoczywać, musiałam cię położyć w pokoju Toma iż nie mamy pokoi gościnnych.-Powiedziała.
-Mów mi po prostu Harry.-Powiedziałem.
-Dobrze. Co chciałbyś zjeść?-Zapytała miło.
-Sam nie wiem.-Powiedziałem lekko zmieszany jej pytaniem.
-Zrobię ci coś dobrego, myślę że ci posmakuje.-Powiedziała.-A teraz wracaj do pokoju i się połóż, musisz dużo odpoczywać.-Dodała po chwili.
-Uh no dobrze.-Mruknąłem i ruszyłem do pokoju, w którym byłem wcześniej, zastałem tam niecodzienny widok.
Tom wisiał do góry nogami, nogami zaczepionymi o jakiś stary korzeń wiszący na suficie zdziwiło mnie też to że czytał książkę, przyglądałem mu się dosyć długo, ten nawet nie patrząc w moją stronę, odezwał się.
-Uważasz, że jeżeli czytam, to cię nie widzę? Może nie widzę, ale słuch nadal mam dobry i doskonale wiem że się we mnie wpatrujesz, wiem również to że wczoraj miałeś wesele i podszywałeś się pod Hannę Potter? Jeżeli oczywiście mam racje a ją mam.
Teraz wpatrywałem się w niego z szokiem i sam nie wiedziałem co powiedzieć.
-Masz 17 lat, a twoim tak zwanym mężem, jest Dracon Lucjusz Malfoy. Myślisz że nic o tobie nie wiem, wiem więcej, niż myślisz, właśnie przez twojego ojca, wychowywałem się jako sierota, myślisz że obejdzie się bez zemsty? Teraz pewnie zastanawiasz się, co zrobił twój ojciec, otóż rozkazałby żołnierze z jego zamku, przyszli na tutejsze tereny i zabili wszystkich, których znajdą. Teraz pytanie, jak ja i Lunari w ogóle przeżyliśmy, było to proste, iż moja mama od małego uczyła naszą dwójkę najróżniejszych zaklęć obronnych, między innymi kontrola natury, dało się schować, wszędzie dzięki temu zaklęciu. Inne elfy przeżyły tylko, dlatego że były na misjach myślisz że rzuciłem na ciebie zaklęcie z trucizną przez przypadek?
-Nie rozumiem, o co ci chodzi.-Powiedziałem.
-No tak mogłem się spodziewać tego że będziesz niekumaty.
-Usiłowałeś mnie zabić w ramach zemsty?
-Nikt nie powiedział że chce zabić co najwyżej poważnie uszkodzić lub otruć byś sam się wykończył, w kilka dni Lunari, uwierzyła w kit że to było przez przypadek i powiedziała że musimy się tobą zająć teraz mam o wiele lepszy plan niż cię zabijać.
-Jaki masz niby plan, zawsze mogę wyjść i nie wrócić doskonale o tym wiesz.-Powiedziałem.
-To urocze że myślisz że będziesz mógł tak o uciec.-Powiedział.
-Myślę że dałbym rade.
-A ja myślę że raczej byś nie dał.
-Uważasz że nie umiałbym uciec?
-Dokładnie tak uważam.-Powiedział, po czym wrócił do lektury, nadal wisząc na gałęzi.
-Przyniosłam wam obiadokolacje.-Powiedziała Lunari, z uśmiechem wchodząc do pokoju Toma.-Harry wyglądasz, jakbyś miał ochotę uciec, tam, gdzie pieprz rośnie.-Dodała po chwili.
-Nie czemu miałbym uciec?-Zapytałem, a ta wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, masz taki wyraz twarzy. Tom ile razy mam ci powtarzać że masz nie wisieć na gałęzi?-Zapytała, po czym machnęła ręką i gałąź na której wisiał Tom, zniknęła, a Tom spadł i wylądował na równych nogach.
-Nie obchodzi mnie, co o tym myślisz, ja lubię tak czytać, to tak będę czytać. Rozumiesz?-Zapytał.
-T-Tak.-Powiedziała, jakby się go bała, odłożyła jedzenie na szafkę, po czym wyszła.
-Pamiętaj, to ja tu wydaje rozkazy Harry.-Powiedział.-Możesz se być królem czy tam królewiczem, ale w tym miejscu słuchasz tylko i wyłącznie mnie no Lunari też powinieneś, ale nie zawsze.
-Czy ty sądzisz że się tobie podporządkuje? Jeżeli tak to się grubo mylisz.
-Będziesz musiał, do swojego zameczku nie wrócisz za szybko.-Powiedział z uśmiechem.
-Daj mi pewność że moim bliscy są bezpieczni.-Powiedziałem, a ten prychnął, po czym stworzył dwa lustra.
Pierwsze lustro w które spojrzałem, przedstawiało kłótnie moich rodziców, a bardziej moją matkę krzyczącą na ojca, a to nie było normalne, wystraszyłem mnie ten widok, liczyłem zobaczyć że rozmawiają przy stole lub robią cokolwiek innego, ale nie tego że oni się kłócą.
Drugie lustro przedstawiało królestwo Malfoyów, Draco kłócił się ze swoją Matką i ojcem, nie rozumiałem, co mówią, bo nie umiałem czytać z ruchu warg. Wydawali się raczej rodziną która się rzadko kłóci czy możliwe jest to że Tom pokazał jakieś fałszywki, czy to jest prawda.
-Te lustra nigdy nie kłamią.-Powiedział Tom, kładąc się na łóżku.
-Ale dlaczego?
-Nie mnie jest dane odpowiedzieć ci na to pytanie.
-Czyli nic mi nie powiesz?
-Nie.
***
2 rozdział dzisiaj jestem z siebie dumny.
mam nadzieję że wam się spodobało
jakbym mogła prosić dajcie jakąś opinie czy coś.
miłej nocy/lub dnia.
***
CZYTASZ
Księżniczka czy Książę?||Drarry||Zakończone✔
FanficJestem Harry James Potter jak można było by się spodziewać jestem normalnym księciem w normalnej rodzinie pewnego dnia jednak mój ojciec ma plan by uniknąć wojny. *** Nie magiczne Drarry Wszystko praktycznie z perspektywy Harrego Jeśli cie opis nie...