Fantastico romantico

663 46 40
                                    

Sara

Bardzo ucieszyłam się, kiedy wreszcie dostałam jakąś wiadomość od Willa. W ciągu tych kilku tygodni trochę bardziej się zintegrowałam z Vic. Poszłyśmy nawet dnia któregoś na zakupy do największej galerii w mieście, gdzie zostawiłam chyba z milion funtów. Kupiłam z piętnaście koszulek (aut. tak, wiem, to dużo XD), kilka par spodni, nawet dwie sukienki i trochę nowej bielizny.

Wracając do wiadomości od chłopaka. Oczywiście zgodziłam się na spotkanie. Tęskno mi było za chłopakiem, ale nie chciałam cisnąć, bo wydawał się taki spięty i obrażony. Nie chciałam go już potem dręczyć, więc zajęłam się trochę swoim życiem. Znalazłam pracę, z której mogłabym po trochę dłuższym okresie zatrudnienia wynająć małe mieszkanko i żyć na studiach. Zatrudniłam się w kawiarni, do której chodziliśmy kiedyś razem z Wilburem. Miejsce do mieszkania także znalazłam. Znajduje się 15 minut drogi na nogach od mieszkania Willa. Jeju, wszystko mi się z nim kojarzy. Mieszkanie, miejsce pracy, komputer, gitara, nawet Victoria. Czy mózg mógłby wreszcie zacząć zajmować się czymś ważniejszym, na przykład podaniem na studia, na którego przesłanie został mi tydzień, a ja nie mam pojęcia co zaśpiewać, co zatańczyć i jaki genialny fragment poezji przeczytać? Chyba nie.

             •                                  •                                 •

Kilka dni do poniedziałku minęło szybko, lecz spokojnie. Przez większość czasu byłam zajęta jedną z lektur, którą znalazłam w pokoju mamy Victorii. Większość tego czasu również nie było dziewczyny w domu. Prawdopodobnie umawiała się z tym swoim Alexem, ble. Nie za bardzo była zainteresowana tym co się dzieje ze mną, z Wilburem czy kimkolwiek i czymkolwiek innym.

Kiedy przyszła już stosowna godzina zaczęłam się zbierać do wyjścia na spotkanie. Tym razem było o tyle łatwiej, że miałam naszykowane sukienkę i buty, więc tylko szybko wskoczyłam w ciuchy, zrobiłam lekki makijaż i właściwie byłam gotowa. Nie chciałam brać telefonu, ani innych rzeczy, żeby przypadkiem ktoś nie raczył zadzwonić i nam zniszczyć tę jakże romantyczną chwilę.
Z domu wyszłam 20 minut przed spotkaniem, żeby spokojnie zdążyć, gdyż mniej więcej tyle wynosił czas drogi do fortu.

Już przed wejściem do wielkiej sali zobaczyłam rozstawione świeczki, prowadzące prosto do wnętrza fortu. Kierowałam się zatem drogą z nich ułożoną.
Na jej końcu ujrzałam białą ławkę również ozdobioną świeczkami oraz sztucznymi kwiatami, prawdopodobnie z jakiegoś sklepu dla aktorów, czy coś. Podeszłam do ławki i usiadłam wygodnie. Przede mną miałam piękny widok na wschodzący obecnie Księżyc. Tak się zapatrzyłam na to cudo, że nawet nie zauważyłam, kiedy Will usiadł koło mnie i jedną ręką mnie objął, dopiero wtedy poczułam jego obecność.

- I jak się podoba? - zapytał zalotnym głosem.

- Jest bosko... - odetchnęłam pełnym powietrza głosem.

- Jak ty... - odparł.

Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Moje serce zaczęło przyspieszać. Tak jak on, zamknęłam oczy...

I...

- No gołąbeczki, chyba musimy wam przerwać ten piękny i romantyczny pokaz. - rzekł dosyć donośnym głosem jakiś chłopak.

- I trochę tu posprzątać. - dodała dziewczyna, która jakimś dziwnym trafem miała bardzo podobny głos do Victorii.
Wtem przed nami zobaczyliśmy Alexa (aut. tak tu chodzi o Quackitiego, ale jakoś lepiej brzmi Alex XD) i Vic z całą chyba 8 osobową ekipą za sobą, wszyscy byli uzbrojeni w pistolety. Żadne z nas się nie odezwało.

- No kuzyneczku mój kochany, ciekawie widzę się zabawiasz. A o spadku nie powiedziałeś nic.

- Czemu wszyscy muszą się o to ubiegać? - odpowiedział ciężko Will.

- Bo zostawiła ci MILIONY, wielki dom i ciekawą kolekcję biżuterii.

- A my chcieliśmy tylko, żebyś się podzielił. - dodał z przerażającym uśmiechem. - No chyba, że chcesz, żeby twoja lala zginęła.

Wtedy podbiegł do mnie jeden z ośmiu typków stojących za nimi i przyłożył mi pistolet do głowy. Nie próbowałam się nawet wyrwać.

- To jak, - zaczęła Vic podchodząc powoli do chłopaka. - dasz nam trochę dobrowolnie, czy Sara kończy swoje nędzne życie? Spokojnie, masz pięć minut.

Starałam się nie skupiać wzroku na jakiejś konkretnej osobie, więc patrzyłam w czarną przestrzeń wypełniającą miejsce za tym pożal się Boże gangiem.
Gdzieś tam w oddali zobaczyłam mrugające niebieskie światła, więc gdzieś tam w duchu się uśmiechnęłam z nadzieją, że ktoś jedzie nam na ratunek. W międzyczasie nie za bardzo słuchałam o czym oni dyskutują i tylko słyszałam pojedyncze przekleństwa.

- Stać, policja! - usłyszałam zza siebie. - Ręce do góry, nie ruszać się!

- Wiejcie, mają nas! - krzyknął Alex.

- Nie uciekniecie za daleko. - powiedziałam z uśmiechem zwycięzcy na twarzy.

Okazało się, że przez te ostatnie tygodnie Victoria i Alex oraz ich ekipa nękali ludzi, napadali na sklepy i robili inne niekoniecznie legalne rzeczy. Na szczęście ich miejsce jest teraz w pierdlu. To także już czas kiedy powinnam się wynieść od niej z domu. Problem w tym, że dalej nie mam za bardzo gdzie mieszkać. Nie zdążyłam jeszcze wynająć mieszkania, a chyba nie będę prosić Willa o miejsce. Zostało mi jeszcze trochę godności. Ale z drugiej strony... Może jednak go zapytam. W sumie gdzieś trzeba żyć.

- A państwo co tak siedzą? Do domu wracajcie, a nie tak po nocach się włóczycie. - zwrócił się do nas policjant.

- Przepraszamy, już idziemy. - chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w swoją stronę, który jeszcze nie za bardzo ogarnął co się właśnie wydarzyło. I właściwie to rozumiem, bo też mam wiele pytań do co do tej sytuacji.

         •                                    •                                      •

- Will, pytanko mam. - zaczęłam, kiedy zaczęliśmy zmierzać gdzieś, lecz niewiadomo gdzie.

- Słucham, Sara.

- C-czy mogłabym z tobą zamieszać? Tylko na chwilę. Nie chcę więcej zajmować miejsca u Victorii, a sama nie za bardzo mam się gdzie podziać obecnie. Mogę nawet spać na podłodze.

- Musiałbym nie mieć serca, żeby się nie zgodzić, leć po rzeczy, przenosisz się dzisiaj. I możemy spać razem w łóżku, jeżeli oczywiście ci komfortowo z tym. - chłopak chwycił delikatnie swoim małym palcem mojego, a następnie jeszcze delikatniej chwycił za rękę. Lekko się zarumieniłam i uśmiechnęłam.

- Może i mi komfortowo.

~~~~~

Ello!

Nawet nie wiem co mam napisac tutaj

dzieki za tyle glosow

939 słów

That old guitar// Wilbur x Oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz