Sara
Will obiecał, że wróci za 2 godziny... JEST PÓŁNOC. Północ, a jego dalej nie ma. Zaczęłam się trochę denerwować, w końcu wiele rzeczy mogło mu się stać. Ta laska mogła go porwać, mógł się upić i nie dać rady wrócić do domu albo zostać potrącony przez jakiś samochód. Byłam strasznie wściekła, mógł chociaż napisać , że będzie później, zadzwonić, cokolwiek. A on nic. W związku z tym ubrałam moje czarne futro, jakąś czapkę i wyszłam go szukać.
Niestety, nie miałam pojęcia gdzie mogli pójść. Nie znam tego miasta najlepiej, a różne plączące się ze sobą ulice, uliczki i alejki nie pomagają w odnalezieniu się tam.
Przed długi czas błąkałam się po nadmorskich bulwarach w poszukiwaniu chłopaka. Mimo, że świeciły latarnie, nie widziałam za wiele w ciemnościach nocy.
Wtem zobaczyłam go. Siedział na brzegu morza na kamienistej plaży. Wyglądał na niezbyt zadowolonego z życia. Zaczęłam biec w jego stronę. Moja wściekłość, a również towarzysząca mi swego rodzaju ekscytacja pomogły mi przyspieszać.
Zbliżając się do niego prawie zapomniałam zahamować. Prawie wpadłam na niego. Zatrzymałam się tuż przed nim. Wilbur nie zdawał jednak sobie nic z tego robić. Dalej siedział wgapiony w księżyc nad taflą ciemniej i słonej wody. Przytuliłam go i zaproponowałam, żebyśmy wrócili do domu autobusem. Nie zareagował. Wzięłam go pod rękę i pomogłam wstać. Szybko jednak puściłam. Gdy odwrócił się w moją stronę, przy jego ustach i na rękawach koszuli zobaczyłam ciemnoczerwone ślady. Nie pachniały one jednak krwią, zatem od razu się domyśliłam co to jest.- J-ja... - chciał zacząć Will
- Ty? Ty kurwa?! No proszę, pochwal się jaką nową sukę sobie znalazłeś! - głos zaczął mi się załamywać - Rozumiem już. Nie musisz nic mówić.
- Proszę, posłuchaj, porozmawiajmy...
- Nie, nie mamy już o czym.
Po tej rozmowie poszłam szybkim krokiem przed siebie. Nie mieściło mi się w głowie dlaczego on mi to zrobił. I to jeszcze ze swoją byłą.
Nie wiedziałam gdzie idę i gdzie spędzę noc. Na pewno nie u niego.• • •
Była już 3 w nocy. Zawędrowałam aż do jakiegoś parku na drugim końcu miasta. Cały makijaż miałam już rozmazany, zaczęło mi być zimno, a na dodatek mój telefon był już rozładowany. Nie miałam gdzie się podziać. Usiadłam bezsilna na ławce i zaczęłam płakać.
I wtedy ktoś dotknął mojego ramienia. Ku mojemu zdziwieniu nie był to żaden żul, czy gwałciciel. To był Tommy.
- Tom, co ty tu do cholery robisz o 3 w nocy.
- Szukam zabłąkanych młodych pań i pomagam w kryzysie życiowym.
- To możesz iść dalej, nic mi nie jest.
- Idziesz ze mną. Jesteś przemarznięta.
- Nie, serio, przeżyję.
- Albo i nie. Wszystko do rana się może wydarzyć. Już. Wstawaj.
Poszłam z chłopakiem do jego domu. Po drodze próbował mnie rozśmieszać, a ja zapomniałam już co się wydarzyło w nocy. Kiedy wchodziłam do środka, pierwsze co zastaliśmy to jego mamę sprzątającą przedpokój. Przypominam - była 3 w nocy. Dziwnie trochę. Tommy przedstawił mnie jej i zaprosił na górę.
Weszliśmy na piętro i zmierzyliśmy w stronę jego pokoju. Było on wymalowany na kremowo. Po prawej stronie drzwi było łóżko, zaraz przy nim szafa, a na przeciwko drzwi setup komputerowy.
Jak to w pokoju przeciętnego nastolatka panował tam syf, brud i malaria.- Witaj w mojej norze! - rzekł dumnie Tommy z szerokim uśmiechem na ustach.
- Mhm, fajnie. Nie chciałbyś może tu trochę posprzątać? - zapytałam sugestywnie.
- Nie, po co? Przecież mam porządek. Gadasz jak moja matka.
- Dobra, nie to nie. To co robimy.
Całą noc spędziliśmy na graniu na zmianę na Dream SMP. Bardzo spodobał mi się ten serwer. Gdzieś w duchu miałam nadzieję, że pewnego dnia Dream napisze do mnie z propozycją dołączenia. Nigdy jednak nic podobnego się nie wydarzyło.
Z samego ranka usłyszałam mój telefon. Ospale odrzuciłam kołdrę, wstałam z materaca na podłodze i podeszłam do biurka, na którym leżał mój telefon. Na migającym ekranie zobaczyłam duży tekst: Wilbur❤️❤️❤️. Mimo tego, co wczoraj do niego powiedziałam, ciekawiło mnie, co robiła szminka na jego ubraniu i co wydarzyło się w nocy. Odebrałam.
- O mój drogi Panie. Ty żyjesz. Gdzie jesteś? Co robisz?
- Spokojnie, jestem u Tommiego. Gość śpi snem sprawiedliwego. Musimy się spotkać.
- TAK! Dzisiaj, 12, plaża. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Zatem do zobaczenia.
- Bajlando.
Zerknęłam na zegarek. 11.30. No zajebiście. Do dupy zdążę na 12. Musiałam zrezygnować ze śniadania i odświeżenia wizerunku. Póki Tommy spał, przebrałam się, zabrałam jego mamie jakieś perfumy i wybiegłam z domu z nadzieją, że zdążę.
I zdążyłam.
Wilbur stał przodem do morza, w garniaku, z bukietem kwiatów na rękach i jakąś torebeczką stojącą przy jego nodze.
Podeszłam po malutku i po cichutku. Will ma chyba bardzo dobry słuch, bo nawet chociaż bardzo się starałam nie przeszkodzić mu w oglądaniu tafli wody, odwrócił się przez malutki szelest piasku.
Popatrzył na mnie i się uśmiechnął.- Hej.
- Hej? Co tak stoisz tu bez sensu?
- Paczam się. Co w tym bezsensownego?
- Nieważne. Teraz słucham, czemu na twojej koszuli była szminka?
I opowiedział mi jak się do niego przystawiała po pijaku.
- Na prawdę przepraszam cię za wszystko. A teraz czas na mały prezencik. Trzymaj kwiaty, twoje ulubione. A tutaj torebeczka.
W torebce znalazłam złoty naszyjnik z orką. Był prześliczny.
- Żeby ci się zawsze ze mną kojarzyła.
Przytuliłam go mocno. Tęskniłam za zapachem jego perfum. Zdałam sobie sprawę, że bardzo odbiło mi wczoraj.
Po wszystkim wróciliśmy do domu, a ja padłam na nasze łóżko i ani mi się śniło wychodzić z tamtąd do rana.
~~~~~
Juhuuu
Nie pisałam tutaj baaaardzo długo, ale nigdy nie powiedziałam, że odchodzę na dobre. Macie tu rozdział. Pisałam go chyba z 3 miesiące XD
880 słów
CZYTASZ
That old guitar// Wilbur x Oc
FanfictionWilbur simps, enjoy... Nadajcie sobie głównej postaci imię jakie tylko chcecie, ja nie umiem pisać Wilbur x reader więc niech już zostanie jak jest XD Kinda inspirowane TikTokiem także proszę się nie spinać Pisane For Fun Dobra już nie przynudzam id...