XXX

530 36 14
                                    

— Nie wiem! — Powtórzyłam poraz tysięczny.

— Skoro nie wiesz, to dlaczego chcesz zaryzykować? To może być dla ciebie niebezpieczne. — Odpowiedział dziadek z obużeniem w głosie.

— Jestem pełnoletnia. Mogę robić co chcę. — Założyłam ręce na klatkę piersiową i mordowałam wzrokiem dziadka.

— Odpuść jej. Niech sobie robi co chce. — Machnęła ręką moja mama na dziadka na co on wydał z siebie prychnięcie.

— Jeżeli mu ufasz, to dlaczego miałabyś nie zobaczyć czegoś poza naszym miastem? — Kontynuowała moja mama.

— Ufam. — Przez głowę przeleciało mi wszystko to, co wydarzyło się w fabryce, a nie opowiedziałam tego nikomu. — Oczywiście.

— Nigdy nie wiadomo... — Mruknął dziadek pod nosem i jak obrażone dziecko odwrócił się do nas plecami i wpatrzył w telewizor.

— Gdyby miał coś złego w planach to już dawno by się to wydarzyło. — Odparłam i przesunęłam wzrok na młodszą siostrę.

— Mogę z waaami? — Zrobiła oczy kotka i przysunęła się do mnie. — Prooooszę.

Nigdy nie prosiła, ale nie mogłam jej na to pozwolić. Mam wrażenie, że mogłaby popsuć nie jedną chwilę spokoju.

— Nie, Bianca. — Zaprzeczyłam. — Nie możesz.

— Ale dlaczego? — Kroiło się na to, że zaraz druga osoba będzie na mnie obrażona.

— Bo... — Zawachałam się. — Nie możesz.

— Nie daruje ci tego. — Wysyczała przez zęby z przymrużonymi oczami przesuwając się do tyłu na krzesło.

Odpuściłam sobie jej zachowanie.

— Muszę się zbierać. — Wstałam i powoli zmierzałam do wyjścia. — Do zobaczenia!

Wyszłam z domu z ulgą.
Tak. Nie wiedziałam jak zareagują na taki dosyć odjechany pomysł, ale nie było najgorzej.

Czemu ja się przejmuję? Mam dziewiętnaście lat!

Szłam ulicą. Było gorąco, więc gdybym szła kilka metrów dłużej zapewne byłabym spocona. Przeszłam obok sklepu. Przed wejściem były gazety, które zignorowałam. Zazwyczaj pisały tam same brednie, na które nie chciałam się patrzeć.

— Rosalia? — Usłyszałam głos dobiegający gdzieś po prawej.

Odwróciłam się w stronę właściciela tego głosu.

— Oh! — Myślałam, że strzelę sobie w głowę, że nie poznałam tego głosu. — Inga, jak dawno się nie widziałyśmy.

Była to jedna z fryzjerek w mojej byłej pracy. Ze wszystkich tam pracowników, to ona była najmilsza. Nie rozmawiałyśmy często, ale teraz jakoś zachciało mi się z nią wymienić parę zdań.

— To prawda. Mam tyle do opowiedzenia! — Ucieszyła się i pisnęła zaciągając mnie na ławkę, z czego nie byłam szczególnie zadowolona.

— Ja mam więcej. — Odpowiedziałam, ale ona była czymś zbyt podekscytowana.

— Jak ci się żyje w Fabryce? — Wypowiedziała to słowo jakby to było jakieś święte miejsce.

— Lubię tę pracę....

— Pracę? — Westchnęła. — Ach no tak. Ty tam pracujesz!

Zaśmiała się, ale miałam wrażenie, że chciała powiedzieć coś innego.

— Muszę iść... — Chciałam wstać z ławki, ale dziewczyna złapała mnie za nadgarstek.

— Przecież gdy u nas pracowałaś gadałyśmy ze sobą. Co się zmieniło?

— To, że już tam nie pracuję. — Wstałam i odeszłam zostawiając Ingę samą. Zmieniła się przez ten czas. I śmiem twierdzić, że nie na lepsze.

— I jak? Jesteś już gotowa? — Usłyszałam głos Williego za plecami.

Odwróciłam się w jego stronę. Stał w drzwiach oparty o framugę i przyglądał mi się nawet nie wiem jak długo.

— Wydaje mi się, że tak. — Spojrzałam na walizkę zapchaną po brzegi. — Jak długo tu stoisz?

— Wystarczająco długo. — Uśmiechnął się i podszedł do mnie.

— Jeżeli czegoś zapomnisz pamiętaj, że nie będziemy w głucha dziczy. Tam są sklepy. — Powiedział.

— Słuchaj, po tobie spodziewałam się wszystkiego. Najwyraźniej muszę wypakować apteczkę podręczną do głuchej dziczy. — Zaśmiałam się, na co on mi zawtórował.

Zamknęliśmy śmiech w uśmiechach i patrzyliśmy się sobie w oczy tak przez kilka sekund.

— No więc, o której wyjeżdżamy? — Zapytałam przerywając ciszę i urywając kontakt wzrokowy.

— Za dwie godzin, spokojnie. — Odpowiedział spoglądając na zegarek stojący na szafce nocnej, który ostatnio o mało nie stracił życia.

— Pierwszy raz wyjeżdżam za miasto, więc trochę ciężko żebym była spokojna, ale ufam Ci i wiem, że nic dziwnego nie odwalisz. — Uśmiechnęłam się i poklepałam kołdrę obok siebie, żeby usiadł koło mnie.

— Cieszę się, że mi ufasz, ale ciężko mi stwierdzić co uważasz za dziwne. — Siadajac koło mnie zaczął się śmiać.

— Acha, dzięki. — Odparłam i popatrzyłam się na jego bok twarzy, przysłonięty włosami.

— Jak zawsze do usług. — Zakończył śmiejąc się.

Oparłam głowę na jego ramieniu i popatrzyłam się na nasze buty.

— Pociąg? — Popatrzyłam się na Williego.

— Mógłbyć samolot. — Odpowiedział.

— Mogłabym cię udusić. Teraz zaczynam się bać. — Odpowiedziałam niepewnie wsiadając do pociągu pierwszy raz w życiu. Normalnie pewnie każdy by się cieszył, ale ja jestem wyjątkowo wystraszona na punkcie nowych transportów.

— Jestem przy tobie, pociągi są bezpieczne. — Nachylił się i szepnął mi te słowa do ucha. — Jest cały nasz, nie licząc konduktora i kucharza.

— A ja jestem ci za to wdzięczna. — Odpowiedziałam i zrobiłam pewny krok wchodząc do pociągu.

— Ile jeszcze? — Zapytałam, gdy za oknem przewijały się drzewa, łąki i pojedyncze budynki.

— Jedziemy dopiero trzy minuty.

— Trzy!? — Zdziwiłam się urywając swoją wypowiedź na jakimś dziwnie wysokim dźwięku.

Przez to, że Willy się nie odezwał postanowiłam kontynuować zakończoną wypowiedź.

— Dopiero!? — Popatrzyłam się na niego, a on uśmiechnął się. — Tyle rzeczy zdążyło przelecieć za oknem, a ty mi mówisz, że jedziemy dopiero trzy minuty?

Pokiwał głową.

— Czemu ty mi to robisz? — Zapytałam z rezygnacją.

Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili jednak zamknął. Znów otowrzył i tak upłynęło kilka sekund zanim wydusił.

— Robię to dla ciebie ponieważ cię... kocham... — Ostatnie słowo wypowiedział tak cicho, że chyba liczył, że pociąg go zagłuszy, ale takie słowo zawsze się słyszy.

A teraz w skrócie - rzuciłam się w jego stronę. Nie spodziewałam się ze swojej strony takiej reakcji. Złączyłam nasze usta, chyba w najdłuższym do tej pory pocałunku.

— Ja ciebie też kocham, Willy. — Powiedziałam odsuwając lekko twarz i opierając czoło o jego czoło. — Kochałam od dawna i kochać będę.

Fabryka czekolady ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz