4

1K 25 10
                                    

Dzisiejszy wyścig był dosyć dziwny i emocjonujący...Tsunoda wypadł z toru tak samo jak Leclerc i Stroll, chociaż nawet nie padał deszcz czy coś. Do końca zostało 8 okrążeń i miałam nadzieje, że nic więcej się nie wydarzy, bo każdy najmniejszy wypadek jest bardzo stresujący. Jednak moje nadzieje szybko prysły, kiedy Mazepin jadąc koło w koło z Russellem wykonał zły manewr i wjechał wprost w George'a. Obydwoje wypadli z toru. Nikita zatrzymał się na żwirze, bez szwanku wychodząc z tej kraksy. Niestety George uderzył z dosyć dużą siłą w bandę przy okazji mocno uszkadzając bolid. Początkowo nie wyglądało to jakby coś mu się stało, ale mijały kolejne sekundy, a Russell dalej nie wychodził z pojazdu. Zaczynałam się co raz bardziej denerwować. Aktualnie nie docierał do mnie żaden dźwięk oprócz komunikatu o czerwonej fladze. A zrobiło mi się jeszcze gorzej, gdy zobaczyłam strażaka, który wyjmował nieprzytomnego George'a z bolidu. Zaczynało mi się robić duszno, a w głowie zaczęło mi się kręcić. Oparłam się o ścianę i zjechałam wzdłuż niej siadając na podłodze, próbując złapać oddech. Jeden z mechaników zauważył, że coś jest nie tak, zaczął się pytać czy wszystko okej, szturchał mnie w ramie i potrząsał mną. Po chwili znajdowały się przy mnie 5 osób, które sprawdzały co mi się stało.

-Co tu się stało...Victoria?! Wszystko okej? Co się dzieje?!!- to był Lando, który przebił się przez wszystkie osoby wokół mnie. Jego bolid właśnie sprowadzono do garażu ze względu na czerwoną flagę. Kucnął przede mną, pytając o wszystko. Kiedy tylko znalazł się przede mną wtuliłam się w niego. Lando pomógł mi wstać i wyprowadził na zewnątrz garażu, abym mogła złapać powietrze.- Co tam się stało?- spytał Lando obejmując mnie ramieniem, abym znowu się nie wywróciła.

-N-nie wiem po prostu wystraszyłam się wypadku George'a...- szepnęłam.

-Nie tylko ty, ale nie martwy się pomyśl o tym, że George bez podpisania kontraktu z Mercedesem nawet ostatkami sił przyszedłby na tor.- na te słowa na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Fakt Russell jest bardzo uparty, a dla kontraktu z Mercedesem zrobiłby wszystko. Lando coś jeszcze do mnie mówił, ale tak średnio go słuchałam. Nie potrafiłam skupić się na niczym innym niż Georgu. Jednak świadomość odzyskałam na pewien komunikat.

George Russell odzyskał przytomność i czuje się dobrze.

Kiedy to usłyszałam wybuchłam płaczem chyba ze szczęścia. Lando mnie przytulił jeszcze raz po czym pobiegł do bolidu, aby móc ustawić się na swoim polu startowym, bo do restartu wyścigu zostało 5 minut.

Na pozostałych 7 okrążeniach już nic się nie wydarzyło...na szczęście. Wyścig dobiegł końca w sumie z dosyć typowym podium: Ham Ver Bot. Nie miałam na nic siły, więc od razu poszłam do samochodu Lando, gdzie na niego zaczekałam. Gdy przyszedł poprosiłam go żeby jechał prosto do hotelu. Ze względu na to, że wiedział, że słabo się czuje posłuchał mnie od razu. Lando dużo do mnie mówił jednak nie mogłam w ogóle się nad tym skupić. Kiedy tylko znaleźliśmy się pod hotelem, szybko wybiegłam z samochodu nie patrząc nawet na Lando, który był chyba dosyć zdziwiony moim zachowaniem. Gdy znalazłam się w pokoju wreszcie mogłam zostać sam na sam z tym co się dzisiaj wydarzyło. Chciałam iść do Russella, aby sprawdzić jak się czuje jednak postanowiłam najpierw wziąć prysznic i się przebrać.

Miałam już wychodzić, kiedy to ktoś zaczął pukać do drzwi. Poszłam otworzyć i jak się okazało nigdzie nie musiałam iść, bo to George przyszedł do mnie.

-Ee hej mogę wejść?

-Jasne.- odpowiedziałam. Russel wszedł do środka i usiadł na łóżku, a ja obok niego.-Dobrze się czujesz?- spytałam, aby nie zapanowała cisza.

-Całkiem dobrze napewno lepiej niż wcześnie. Lando mi powiedział jak zareagowałaś na mój wypadek...- powiedział nagle.- Nie musiałaś aż tak się martwić po prostu przez uderzenie straciłem przytomność.

-Cóż nie wyglądało to tak kolorowo, kiedy nie wychodziłeś z bolidu.

-Zdaje sobie z tego sprawę, ale nie rozmawiajmy o tym, bo przyszedł po coś innego.- powiedział kładąc na łóżko laptopa, którego wcześniej trzymał pod pachą. Zdziwiło mnie, gdy włączył PowerPointa...chociaż w sumie to Russell on lubi robić prezentacje.- Ta prezentacja jest oparta na faktach...- powiedział puszczając prezentacje.

Dosyć się zdziwiłam widząc na pierwszym slajdzie porównanie mojego wyglądu i wyglądu Lando, na drugim slajdzie było porównanie naszych charakterów. Zdziwiło mnie to jak dużo podobieństw w nas znalazł. Fakt z wyglądu byliśmy do siebie bardzo podobni, bo w końcu byliśmy rodzeństwem. Obydwoje mieliśmy ciemno brązowe kręcone włosy, zielone oczy no i byliśmy dosyć niscy. Więc te podobieństwa podane przez George'a wcale mnie nie zdziwiły. Zresztą kiedyś byliśmy młodsi były osoby, które nas potrafiły pomylić. Ale gdy podał, że śmiejemy się tak samo, zachowujemy się w taki sposób, mamy podobny sposób mówienia, a nawet chodzenia dosyć się zdziwiłam. W późniejszym slajdzie przeczytałam coś co mnie wmurowało.

„Patrząc na ciebie widzę Lando. A patrząc na dziewczynę, która mi się podoba i widząc w niej swojego najlepszego przyjaciela czuje się dziwnie. Wtedy uciekłem, bo czułbym się jakbym całował Lando, a to jest zbyt dziwne uczucie. Nie umiem ci tego inaczej powiedzieć. Podobasz mi się od dłuższego czasu, a nie potrafię ci tego powiedzieć w inny sensowny sposób. Kocham cię Victoria."

Po tym slajdzie prezentacja się skoczyła. Byłam bardzo zaskoczona. Nie wiedziałam co mam na to powiedzieć, więc wyszło tak, że powiedziałam pierwszą głupotę która mi wpadła do głowy.

-Nie sądziłam, że miłość też wyznajesz przez PowerPointa...- powiedziałam śmiejąc się nerwowo. George równie się zaśmiał.

-Tak wyszło.

-Alee ty tak serio to wszystko zrobiłeś?- całkiem możliwe, że to pytanie było bezsensu, ale nie wiedziałam co mam mówić.

-Tak.- odpowiedział od razu.- Jesteś jak żeńska wersja Lando, więc dziwnie na ciebie patrzeć w jakiś inny sposób, ale jednocześnie zbyt mi się podobasz.

-Tooo pomyśl że nasze podobieństwo jest uzasadnione w końcu jesteśmy rodzeństwem i nie patrz na mnie jakbyś patrzył na Lando, bo proszę cię ty serio mnie porównujesz z nim? Z NIM? Z człowiek, który nie potrafi pisać ani wymawiać większości wyrazów?- powiedziałam żartobliwe na co George się zaśmiał.- Jest też między nami dużo różnic...pomyśl przecież ty się z nim ściągasz na torze wyobrażasz sobie mnie na jego miejscu?

-W sumie to brakuje kobiet na torze...- powiedział po chwili namysłu.

-A weź przecież ja bym się kręciła jak Mazepin.- stwierdziłam na co Russell wybuchł śmiechem, a ja zaraz po nim.

-Jestem pewien, że mogłabyś być jak Hamilton.

-No wiadomo przecież ja taka uzdolniona. Ale wiesz nie chce zabierać ci tytułu, bo w końcu to ty masz być mistrzem świata.

-Taaa podobno mam być o ile dostanę kontrakt za rok.

-Napewno dostaniesz, a jak nie to pójdę do Totto zwiąże go i zacznę szantażować...jakby co to nic o tym nie wiesz.

-Oczywiście, że nic nie wiem.- stwierdził znowu się śmiejąc. Po tym dzisiejszym dosyć długim i stresującym dniu dobrze było usłyszeć jego śmiech. W pewnym momencie nawet zapomniałam o dzisiejszym wyścigu i wypadku Russella. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się tak późno, że obydwoje zasnęliśmy w moim łóżku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem skąd się pojawił w mojej głowie pomysł z tą prezentacją i nie wiem czy mam być z niego dumna. W każdym razie oto prawdopodobnie jeden z najważniejszych wątków głównej fabuły reszta będzie trochę inna.

Tak btw jestem załamana po dzisiejszym wyścigu było tak blisko punktu, ale i tak jestem bardzo dumna z Russella, ponieważ wyciska z tego bolidu co tylko może, a nawet więcej. Z wyścigu na wyścig jest co raz lepszy, więc w końcu zdobędzie chociaż ten jeden honorowy punkcik. Ale ogólnie to muszę powiedzieć, że GP było bardzo ciekawe. Tyle kar się posypało, że szok. A Perez to już w ogóle hit był dzisiaj, tak się doczepił do tego Charlesa. I oczywiście świętuje podium Lando!

How I met my driver |GR63| |F1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz