11

682 20 1
                                    

Biegłam przez aleje serwisową jakby ktoś mnie gonił. Po drodze wpadłam przez przypadek na Checo, który stał przed garażem Red Bulla.

-Przepraszam, nie zauważyłam cię.- powiedziałam szybko.

-Nic się nie stało. Christian nie powinniśmy stać tak na środku, bo znowu któregoś z nas ktoś potrąci.- stwierdził, śmiejąc się. Dopiero teraz zauważyłam, że Checo rozmawiał z Hornerem, który właśnie patrzył na mnie wręcz z pogardą jakby chciał mi przekazać, że będę musiała mu zapłacić za potrącenie jego kierowcy.

-Jeszcze raz cię bardzo przepraszam.- przeprosiłam jeszcze raz po czym wróciłam do biegu w swoją stronę. Zatrzymałam się w garażu McLarena, gdzie aktualnie panowało spore zamieszanie. Przedarłam się przez członków zespołu, aby dopchnąć się do jeden osoby znajdującej się na samym tego wielkiego zbiorowiska.- LANDOOOOOOO!- krzyknęłam, kiedy udało mi się znaleźć obok brata.- P2 P2 P2 P2!! JESTEM Z CIEBIE MEGA DUMNA!- wykrzyczałam najgłośniej jak mogłam, przytulając się do Lando i skacząc w okół niego jak reszta członków zespołu.

-Widzimy się później Victoria.- powiedział Lando, kiedy podekscytowanie zespołu się trochę zmniejszyło i większość osób opuściła już garaż. Poszłam w stronę padoku, aby zaczekać na Lando przy jego samochodzie. Jednak zatrzymałam się, kiedy w pewnym momencie pod moje nogi wbiegł dosyć znany na torze i całym świecie buldog.

-Heej Roscoe, gdzie jest twój pan?- spytałam wręcz jak małego dziecka, kucając przy nim i głaszcząc go za uchem.- Uciekłeś mu? Bo chyba nie uwierzę, że to on ciebie zostawił.- pies tylko zaczął dyszeć z wywalonym językiem, gdy kontynuowałam drapanie za uchem. Po chwili Roscoe przekręcił się na grzbiet i domagał się drapania po brzuchu, na jego życzenie to zrobiłam.- Ale ty jesteś słodki.- powiedziałam sama do siebie. Raczej upodobałam sobie koty, ale muszę przyznać, że ten pies jest zdecydowanie bardzo uroczy. Pomijając już to, że ma życie jak z bajki razem z Lewisem, ale to już mały szczegół. Dosłownie ten pies ma chyba lepsze życie od większości ludzi na świecie. Roscoe kręcił się na boki i machał w powietrzu łapkami. Gdyby nie fakt, że to pies Hamiltona wyniosłabym go teraz z padoku prosto do mojego domu.

-Roscoe!- na ten głos pies zerwał się na równe nogi i pobiegł prosto do miejsca skąd pochodził głos. Wstałam i odwróciłam się i jak się okazało Roscoe pobiegł prosto do swojego pana.

-Masz naprawdę cudownego pupila.- powiedziałam podchodząc do Lewisa.

-Dzięki i dzięki też za chwilowe popilnowanie Roscoe, bo jakimś cudem uciekł Angeli.

-To nic takiego to jest najsłodszy pies jakiego kiedykolwiek spotkałam.- Lewis się tylko zaśmiał, przyglądając się skaczącego w okół jego nóg Roscoe.- A tak po za tym to gratuluje P1, pewnie duże osiągniecie na domowym torze.

-Zdecydowanie, to niesamowite uczucie być na podium u siebie, więc musisz koniecznie pogratulować ode mnie Lando, bo do końca wyścigu byłem pewien, że go nie wyprzedzę, jest świetnym kierowcą.- kiedy ktoś chwali mojego brata czuje, że mam powód do dumy z niego. W końcu nie każdy dostaje tego typu słowa od siedmiokrotnego mistrza świata.- Będę już spadał jeszcze raz dzięki za tą chwilową opiekę.- powiedział po czym razem z Roscoe udali się w swoją stronę. Tak jak miałam w planach poszłam na parking i poczekałam na Lando przy jego samochodzie.

Nigdy się nie zgadniecie w kogo towarzystwie zjawił się Lando. Chociaż nie trzeba być Sherlockiem, żeby domyśleć się, że tylko w towarzystwie pewnego Hiszpana przeszedłby obok mnie kompletnie mnie ignorując. No dobra zignorował mnie tak tylko troszkę, bo rzucił mi kluczyki od swojego McLarena i oznajmił, że mogę sobie jechać gdzie chce, bo on zabiera się z Carlosem. Dziwne, że nie zrobił mi wykładu na temat tego jakiej prędkości nie mogę przekroczyć, ale w sumie lepiej dla mnie. Chciałam wyjechać spokojnie z miejsca parkingowego, ale się zagapiłam i prawie wyjechałam w inny samochód, który właśnie jechał. Miałam nadzieje, że kierowca nie zwróci na to uwagi i pojedzie obok, jednak trochę się przeliczyłam. Po chwili z auta wysiadł jego kierowca, którym był Horner... Pokazał mi gestem dłoni, że mam wysiąść, więc to zrobiłam chociaż trochę się bałam.

No i super już mogę się chyba z życiem żegnać. Podpadłam mu dzisiaj już drugi raz.

-KTO CI DAŁ PRAWO JAZDY?!!- szybko przeszedł do konkretów i od razu zaczął się na mnie wydzierać.- CHCIAŁAŚ SIĘ W SWOJEGO BRATA POBAWIĆ!?! NAJPIERW CHCIAŁAŚ POZBYĆ SIĘ MOJEGO KIEROWCY, A TERAZ CHCIAŁAŚ MI SAMOCHÓD SKASOWAĆ?! WIĘCEJ MASZ W SOBIE Z JAKIEGOŚ HAMILTONA I BOTTASA, BO SIĘ NA RED BULLA UWZIĘŁAŚ!!

-Nie uwzięłam się to był przypadek...- powiedziałam cicho, ale Horner chyba jeszcze bardziej się wkurzył.

-PRZYPADEK?! JESTEŚ ŚLEPA CZY GŁUPIA!? JEŻELI ZOBACZĘ CHOCIAŻ JEDNĄ RYSĘ NA MOIM SAMOCHODZIE BĘDZIESZ ZA TO PŁACIŁA!!- krzyknął po czym tak po prostu wsiadł do samochodu i sobie odjechał. Wow w sumie dobrze, że tylko na tym się skończyło, bo Christiana jest zdolny do różnych dziwnych rzeczy. 

Tym razem bardziej się rozglądając wyjechałam z miejsca parkingowego i na szczęście już w nikogo nie wjechałam. Mogłabym pojeździć samochodem Lando i trochę się poflexować jego autem, ale bądźmy szczerzy...jestem zbyt leniwa żeby jeździć po mieście bez celu, więc pojechałam do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc przede wszystkim przepraszam, że nic nie dodawałam, ale trochę nie miałam weny. A tak po za tym tooo GEORGE I NICKY ZDOBYLI PUNKTY!!!! OTWIERAMY SZAMPANA! Jestem z nich mega dumna. Ogólnie ten wyścig był dziwny. Bottas co pozbył się połowy kierowców, Stroll co wjechał w Charlesa. Lewis sam na torze (dalej mnie to śmieszy XD). Po za tym to moje serce pękło dla Lando. A po za tym Seb nie zasługiwał na taką karę, FIA przesadziła tym razem.

A tak po za tym jak pisałam w poprzednim rozdziale pojawił się mój ulubiony bohater, czyli Roscoe! Chciałbym być psem Lewisa... imagine mieć takie życie jak jego pies.

How I met my driver |GR63| |F1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz