Kolejne dni minęły bardzo podobnie, rzekłabym, że monotonnie. Praca, dom, zakupy i tak w kółko. Nie działo się nic szczególnego. Spotkałam się z adwokatem, by omówić szczegóły swojego rozwodu. Jacob, nie spodziewał się po Joe takich rzeczy, ale jak to stwierdził, pozory mylą. Ethan nie pojawił się od ostatniego razu w biurze. Może to i dobrze, może szybciej zapomnę. Nazajutrz czekał na mnie najgorszy z możliwych dni. Dlatego chciałam urwać się nieco wcześniej z pracy. W międzyczasie Hayden zadzwonił z przeprosinami. Długo prosił o spotkanie i wyjaśnił mi przez telefon, iż wie, dlaczego tak szybko uciekłam. Oznajmił mi, że nigdy się tak nie zachowywał, dlatego chce odpokutować. Próbował mi w jakiś sposób zaimponować, ale zdał sobie sprawę, że na mnie takie szczeniackie zachowanie nie działa. Zamykałam program w komputerze i zaczęłam zbierać się powoli do wyjścia.
- Aaaaaaa! – Krzyczała Ki, wpatrując się w monitor.
- Co się stało? – Podeszłam do niej, bo myślałam, że coś się stało.
- Kurwa mamy to! Są wyniki, rozumiesz? Wygraliśmy! – Krzyczała z radości, klaskając w dłonie.
Nie dowierzałam, zajrzałam na maila, którego właśnie dostała. Nasz projekt zajął pierwsze miejsce. Ceremonia wręczenia nagród miała odbyć się w najbliższą sobotę w hotelu „Moon” w Miami. Po wszystkim ma być mała impreza. Obie uradowane zaczęłyśmy skakać i cieszyć się z wygranej. To dopiero była najlepsza wiadomość ze wszystkich jak do tej pory. Spojrzałyśmy na siebie w równym czasie i wiedziałyśmy co, to oznacza, mały urlop. Postanowiłyśmy, że dziś wieczorem pojedziemy do Miami i zostaniemy aż do soboty, a gdy zapytałam, czy Thomas pojedzie z nami, wzdrygnęła tylko ramionami. Stwierdziła, że jeśli on nie chce z nią być, to nie będzie się narzucać. Nic na siłę. To była tylko i wyłącznie jej decyzja. Nie mogłam jej podważać, ale miałam nadzieję, że to chwilowe. Stwierdziła, że babski wypad się nam przyda, że dobrze, jeśli jutro w sądzie ktoś przy mnie będzie. No tak, przyda mi się wsparcie. Wyciągnęłam z szafki szampana, oczywiście bezalkoholowego i wzniosłam toast za nasz mały sukces. W głowie miałam już pewien plan, wiedziałam, że musi nadejść odpowiedni moment, by poinformować o nim moich przyjaciół. Ki postanowiła powiadomić Ethana o naszej wygranej. Miał prawo świętować ten sukces z nami, to także jego zasługa. Ja natomiast, chciałam zadzwonić do Julie.
Punktualnie o szesnastej Hayden podjechał pod moją pracę. Moja wspólniczka poinformowała mnie, że wieczorem przyjedzie po mnie byśmy mogły ruszyć do Miami, dlatego nie miałam zbyt wiele czasu. Wyszłam i z bukietem małych kwiatków, oparty o swoje auto stał Hayden. Podeszłam bliżej, a on wręczył mi uroczy bukiecik i przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie. Od razu mu oznajmiłam, że lubię facetów, którzy są sobą, którzy nie zgrywają pozerów i zachowują się normalnie. Dodając, że nie lubię kłamców i krętaczy. Uprzedziłam też, że nie mam za wiele czasu, ale nie wdawałam się w szczegóły. Nie musiał wiedzieć o mnie od razu wszystkiego. Udaliśmy się na małą przejażdżkę, zabrał mnie na wspólny obiad do pobliskiej restauracji „Knife and Fork”. Przytulne miejsce, prawdę powiedziawszy, to mimo iż mieszkam w tym mieście kilka lat, to nigdy tutaj nie byłam. Kelner wskazał nam miejsce, tuż przy samym oknie. Usiedliśmy i sprawdziliśmy w karcie dań, co mają do zaoferowania. Hayden polecił mi polędwicę wołową z masłem ziołowym na warzywnym spaghetti. Zdałam się na jego propozycję. Wziął to samo co ja i domówił butelkę białego wina, oczywiście dla siebie poprosił o wodę. Czekając na zamówienie, opowiedział mi trochę o sobie. Był bardzo wygadaną osobą i otwartą. Tak samo, jak ja nie zdradzał zbyt wielu szczegółów ze swojego życia, ale to zrozumiałe przecież nie znamy się tak dobrze, byśmy mogli opowiadać o sobie od razu wszystko. Nie umknęło mi uwadze, że cały czas mi się przyglądał. Czułam się przy tym trochę zawstydzona. Kelner podszedł z naszym zamówieniem i już po chwili skupiliśmy się na konsumowaniu dań. Chociaż chwila wytchnienia i spokoju. Wznieśliśmy toast za spotkanie i już w jego spojrzeniu wyczytałam, że liczy na następne. Nie chciałam obiecywać mu gruszek na wierzbie. Po co miałam dawać mu jakiekolwiek nadzieje, na następne spotkanie, skoro sama nie wiedziałam, czy do niego dojdzie. Chociaż nie mogłam narzekać, czas spędzony z nim w tej chwili pozwolił mi oderwać się trochę od codzienności. Mimo wszystko miło spędziłam z nim te dwie godziny. Rozbawiał mnie i zagadywał, starał się w jakiś sposób zwrócić moją uwagę na siebie i przyznam, że nieźle mu to wychodziło. Po wspólnym obiedzie przeprosiłam Haydena i oznajmiłam, że na mnie już czas. Zrozumiał i powiedział, że odwiezie mnie do domu. Chciałam mu odmówić, ale wiedziałam, że czas mnie nagli. Musiałam się przecież jeszcze spakować. Wysiedliśmy pod blokiem, Hayden odprowadził mnie pod samą klatkę schodową.
CZYTASZ
Na jedną kartę✔️ II ZAKONCZONE❗ II
Romance"Kiedy próbowałam się cofnąć, nadepnęłam suknię i przechyliłam się do tyłu. Ethan próbował mnie złapać, ale i tak upadliśmy. Leżał na mnie, nasze twarze dzieliły milimetry. Lustrowałam jego twarz, delikatnie przejeżdżając dłonią. Zdawałam sobie z te...