Rozdział 4

579 35 4
                                    

Był już dosyć późny wieczór. Większość ludzi zwijało się z restauracji, gdzie coraz bardziej stwierdzałam, że to moja kolej. Wieczory paryskie ostatnio są dosyć chłodne, a ja miałam tylko marynarkę, którą mogłam zarzucić. Sam dzień. Tak... cały dzień spędziliśmy w tej restauracji na opowiadaniu różnych historii, jedzeniu i śmieszkami pod nosami. Nigdy wcześniej się tak dobrze nie bawiłam jak tutaj. Każdy opowiadał o swoich przeróżnych wydarzeniach, które okazały się śmieszne. Mercedes większość czasu spędzała na rozmawianiu z Neymarem, który siedział obok niej. Złapali dobry kontakt, jednakże miłości z tego nie będzie. Z historyjek mogłam usłyszeć, że ma dziewczynę, z którą bardzo dobrze mu się układa. Chociaż Neymar nie jest w typie Mercedes, bardziej mogłabym obstawić Kyliana.

- Będę się już zbierała - zakomunikowałam i wstałam zabierając z krzesła zawieszoną marynarkę, jednak nikt poza Kylianem jakoś specjalnie nie kontaktował. Mercedes ze słodko otworzoną buzią, którą miała położoną na stole lekko chrapiąc, spała. Przenosząc wzrok na Neymara mogłam ujrzeć to samo. To było bardzo słodkie wiec wyjęłam telefon i szybko zrobiłam zdjęcie, aby się czasami nie przebudzili.

- Raczej będziemy się zbierać - poprawił Kylian, który ręką pokazał na dwoje śpiochów. - będziesz skazana porobić trochę za taksówkarza. Przyjechaliśmy Neymara autem, a nie mam serca go obudzić. Jeżeli przeszkad..

- Nigdy nie miałam okazji popracować jako taksówkarz więc z chęcią skorzystam z nowej propozycji. - uśmiechnęliśmy się obydwoje, a ja czując lekkie skrępowanie odwróciłam się i podeszłam do Mercedes. Lekko podniosłam ją, łapiąc za talie, ponieważ tak było mi prościej utrzymać dziewczynę i jej sympatyczny sen. Sugerując się; sympatycznym snem miałam na myśli jak ślini moje ramię.

Kylian również zrobił tak z Neymarem i we dwójkę nie licząc nieprzytomnych osób, które trzymaliśmy na barku, wyszliśmy z restauracji. Wskazałam na białą BMW, aby Mbappé wiedział, w którą stronę się kierować tym bardziej, że niesie dużego faceta.

Dochodząc z kieszeni z ledwością wyjęłam kluczyki i odblokowałam auto. Z tyłu posadziliśmy dwójkę i chcąc nie chcąc musieliśmy ich obudzić. Niewinne twarzyczki zabarwiły się nieprzyjemnym wyrazem twarzy, ale po kilku minutach męczarni, aby zapiąć im pasy w końcu odpuścili buntowanie i szybko zasnęli. Ze spokojem psychicznym wiedząc, że pasażerowie z tyłu są zabezpieczeni usiedliśmy z przodu. Odpaliłam auto i wyruszyłam na prostą drogę. Kylian wcześniej powiedział mi dokąd mam się kierować. Droga wynosiła max trzydzieści minut do samego Neymara.

- Dziękuję za dzisiaj. - szczerze podziękowałam, spojrzałam się na Mbappé, który w dziwny sposób zareagował, ponieważ jego spojrzenie w moją stronę wydało się jakby był zaskoczony tym co powiedziałam. Otworzył usta nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Szczerze mogłam się domyślać. To jest piłkarz, dla którego taki dzień wygląda tak samo jak każdy inny. Dla mnie nie. Doceniam małe rzeczy, bo nie miałam z kim tak dobrze spędzać czasu. To się raczej nie powtórzy więc wolałam za to podziękować niż rozstać się nie mówiąc ani słowa.

- Ty mi podziękowałaś? - zszokowany Kylian zapytał na co ja parsknęłam lekkim śmiechem pod nosem.

- Tak Kylian podziękowałam ci. Mam to jeszcze raz powtórzyć? - spytałam ironicznie wiedząc, że odpowie głupie nie.

- Prosiłbym. - rzucił niemal poważnym głosem, a ja zaśmiałam się sądząc, że zaraz również wybuchnie śmiechem, ale nie. Myliłam się. Jego poważny ton nie stał się tylko poważnym tonem. Przygryzając dolną wargę spojrzałam się na drogę i chwile nie wiedząc co mam zrobić postanowiłam, że powtórzę.

- Dziękuję. - powtórzyłam cichym głosem. Zerknęłam na chłopaka, który pod nosem szczerze się uśmiecha. Ten widok rozpalił moje wnętrza.
Widok można było uznawać za normalniejszy, bo w końcu zwykły chłopak się tylko uśmiechnął, ale ja widzę w tym uśmiechu coś więcej niż tylko uśmiech.

I cisza, która zapadła. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. On nie wiedział co powiedzieć, po prostu jechaliśmy w zupełnej ciszy. Nie mówię, że mi to nie pasowało. Ta cisza nie była niezręczna. Była spokojna taka jaką lubię.

Ale ta cisza była zbyt cicha, aby chociaż jedna osoba nie licząc mnie kontaktowała. Przekręciłam głowę w bok i się wydało. Kylian zasnął. Słodko rączkami podtrzymywał głowę, którą miał opartą o szybę samochodu. Czyli najwidoczniej tylko ja przeżyłam. Godzina na małym monitorku, który podłączony był do samochodu wykazywał pierwszą.

Przez kolejne minuty, które zlatywały powoli dojeżdżałam do celu; domu Neymara. Teraz wyzwaniem jest obudzenie go i zaprowadzenie do domu.

Mijając wielką bramę, którą przejechałam dostrzegłam wielką posiadłość. Villa, które zakrywały wielkie drzewa była biała. Naprawdę to było bardzo wielkie. Wysiadłam, kierując się na tyle drzwi. Otworzyłam i z przykrością obudziłam Neymara, który obudził się i po chwili wysiadł z auta.

- Dziękuje bardzo za to, że mnie odwiozłaś - powiedział zachrypniętym głosem, a ja skinęłam głową i uśmiechnęłam się. - dobranoc.

- Dobranoc. - odpowiedziałam i nie czekając dłużej weszłam do samochodu.

just one last lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz