Tylko tyle?

435 41 0
                                    

-Dziękuję. - dziękując, wzięłam od kelnera swoje zamówienie.

Jedzenie położyłam na stoliku, podziwiając oraz rozkoszując się przyjemnym zapachem. Spojrzałam się na Kyliana, który również odebrał swoje zamówienie i był gotowy zapłacić. Szczerze? Nie powinno być mi głupio, że chłopak, który mnie zaprasza płaci za moje zamówienie. Czuję się żebraczką. Nie lubię, gdy ktoś za mnie płaci pomimo, że to taka kultura. Na początku wejścia tutaj zaproponowałam, że mogę zapłacić sama za siebie i nie będzie problemu, ale chłopak oburzył się i powiedział, że nie ma takiej opcji, bo to on mnie zaprosił.

Kelner podał na stół paragon, który wydrukował i życząc nam smacznego odszedł od stolika.

Wzięłam sztućce do ręki i zaczęłam powolnie jeść swoje danie. Naprawdę bardzo dobrze smakowało. Przez pobyt w Paryżu nie jadłam dań robionych przez siebie. Bardziej rzeczy fastfoodowe. Wiem, że to nie jest zbyt zdrowe, ale jeszcze nie umiejscowiłam się tutaj na tyle, aby mieć czas na zrobienie zwykłego posiłku. Jestem osobą niezorganizowaną. Zawsze się spóźniałam. Zawsze nie umiałam ogarnąć sobie czasu, aby z czymś się wyrobić. Takie życie Renesmee Anderson.

-Miałeś kiedyś osobę, na której bardzo ci zależało? - zapytałam chociaż po pięciu sekundach stwierdziłam, że to było bardzo wścibskie. - przepraszam. Nie chce, abyś uważał mnie za wścibską osobę.

- Wszystko w porządku, ale przechodząc do pytania to nie. - odpowiedział bezdusznie co spowodowało, że poczułam się strasznie. Pomimo powiedzenia, że wszystko w porządku wcale tak nie było. Jego mina od razu straciła barwę, a oczy bardziej zmatowiały.

- Boże, Kylian ja cię bardzo przepraszam. - przygryzłam dolną wargę.

- Wszystko jest okej. Nie martw się.

Czułam się nie w porządku. Właśnie swoim niewyparzonym jęzorem rozpoczęłam nieprzyjemną ciszę. Jadłam swoje danie coraz szybciej, aby skończyć to i iść do domu. Zadałam pytanie, które zabolało Kyliana. Jestem taka głupia.

Minęło sporo czasu, a ja nie miałam odwagi się odezwać. Chłopak czasami spoglądał na moją twarz, ale również się nie odezwał. Po takich rzeczach odechciewa się rozmawiania, a ja właśnie zrobiłam taką rzecz. Zepsułam mu humor. Pewnie przypomniał sobie kogoś i zrobiło mu się przykro, ale wcale mu się nie dziwię.

Kończyłam swój deser, a wina coraz bardziej znikało. Kylian również kończył swoje danie. Nie jestem pewna czy chce wracać z nim. Nie chce dalej czuć się winna zepsucia sytuacji.

- Dziękuje za kolację, ale ja już będę się zbierać. - powiedziałam, wstając z krzesła.

- Odprowadzę cię. - wstał za mną.

- Jeżeli chcesz. - wzruszyłam ramionami.

Przepychając się przez te wszystkie ciała w końcu znalazłam się przed restauracją. Czując się dziwnie brakiem Kyliana, odwróciłam się za siebie, widząc go z tą samą blondynką co uśmiechała się tak okropnie wtedy, gdy miałyśmy wychodzić z restauracji. Poczułam coś niemiłego. Ona przystawiała się do niego, a on wcale jej tego nie utrudniał. Było mi przykro, lecz stwierdziłam, że nie będę bezczynnie stała i patrzyła jak on z nią rozmawia.

To było bardzo żałosne jak szybko potrafi sobie znaleźć kolejne towarzystwo. Myślałam jednak, że jest w porządku chociaż widać myliłam się.

Bez żadnego czekania, odeszłam. Zaczęłam wracać do domu drogą, którą mniej więcej kojarzyłam. Było już późno, a ludzi na ulicy brak. Przyjemny wiatr przewiewał moją skórą. A ja dalej byłam myślami sprzed restauracji. Czy aż tak bardzo mnie to poruszyło? Tak. Ale to tylko dlatego, że to było bardzo nie fajne z jego strony. Już wiem, że muszę znaleźć kogoś kto bardziej mnie uszanuje.

just one last lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz