Rozdział 1

1.1K 50 25
                                    

Wypuściłam powolnie swoje powietrze z ust, a następnie złapałam się za włosy lekko je ciągnąć. Byłam już wyczerpana, a właściwie widokiem, który mam przed sobą. Spontaniczne wyprowadzki nie są czymś przyjemnym, ale w niektórych momentach nie myśle o konsekwencjach. Spojrzałam się na tą stertę ubrań porozwalanych dosłownie wszędzie, ale to nie tylko to. Przyleciałam do Paryża dosyć późno, nie wzięłam ze sobą podstawowych przedmiotów takich jak; żel, szczoteczka. Myślałam o tym, aby jak najszybciej opuścić dom. Miejsce, w którym się wychowywałam i nie czułam się bezpiecznie. Myśle, że ta decyzja nie należała do najtrudniejszych.

Wynajmowane mieszkanie wyglądało dosyć przyjemnie zwłaszcza piękny widok, który mogłam dostrzeć z balkonu. Widzę cześć wieży Eiffla. Może to nie tak dużo, ale mi osobiście się bardzo podoba.

Podeszłam do sofy, przy której zdjęłam swoją czerwoną obcisłą sukienkę i zostając w samej bieliźnie rzuciłam się na łóżko od razu zasypiając.

————

Otworzyłam swoje oczy i zerknęłam od razu na brud, który panował w moim pokoju z myślą, że może jakoś samo się to poukładało, ale nie. Wręcz przeciwnie przy jakimkolwiek świetle zauważyłam większy bałagan. Leżąc dalej na sofie rozciągnęłam się ziewając przy tym. Wiedziałam, że ten dzisiejszy dzień będzie bardzo wysiłkowy, ponieważ już od ranka muszę zacząć chodzić po sklepach, aby kupić potrzebne rzeczy.

Ułożyłam się do siadu z myślą, że muszę kiedyś wstać. Przejechałam ręką swoje ciemne długie włosy i wstałam z łóżka kładąc moje stopy na zimną podłogę przez co przeszedł mnie mały dreszcz. Podeszłam do lady kuchennej, na której stało espresso. Włożyłam kapsułkę do urządzenia, sięgnęłam po moją ulubioną filiżankę i położyłam na wyznaczone miejsce i czekając na moje cappuccino usiadłam na krześle przy ladzie. Myślałam tylko o tym czy dobrze zrobiłam przeprowadzając się. Przyjechałam tu sama. Nikogo w Paryżu nie znam.

Usłyszałam pik wychodzący z espresso więc bez przedłużania wzięłam do ręki swoje cappuccino i zaczęłam iść w stronę sofy zabierając książkę, która leżała luzem na ziemi. Usiadłam wypijając pierwszy łyk rozkoszując się i otworzyłam książkę na stronie, na której skończyłam czytać jeszcze w poprzednim mieszkaniu. Chociaż moje nadmierne myśli, które mnie nachodziły sprawiały, że nie mogłam się skupić.

Drgnęłam, gdy usłyszałam dzwonek dochodzący z mojego telefonu. Zerknęłam kontem oka na komórkę wiedząc, że i tak nie odbiorę. Przeczytałam pierwszą literkę i zdawałam sobie sprawę, że dzwoni do mnie moja matka. Szybko rozłączyłam połączenie i rzuciłam na drugi koniec kanapy. Nie wiem... może źle zrobiłam. Nienawidzę swojej matki. To ona pozwała mnie na ciągły stres, samotność czy bezbronność. Pochodzę z zamożnej rodziny. Większość ludzi by mnie wyśmiało, że wyprowadziłam się z domu, przy którym zapewniali mi prawie wszystko. Prawie to jest różnica. Nie doznałam miłości, zrozumienia i prawa wyboru. Nie mogłam nawiązać jakiejkolwiek relacji. Przy nich nie mogłam nic. Pieniądze, które dostawałam chociaż ich nie wydawałam mam przy sobie i spokojnie starczą mi, ale to tez nie znaczy, że nie zamierzam nic nie robić.

Spojrzałam na zegarek, który pokazywał dwunastą godzinę. Spanikowałam, ponieważ nie mam całego dnia, a troszkę zasiedziało mi się. Skierowałam się do mojej szafy i wzięłam czarną krótką sukienkę do tego czarny płaszcz no i nie zapominając o dodatkach; złoty łańcuszek.

Minęło trochę czasu, gdy cała zdołałam się ogarnąć. Teraz stoję przy drzwiach mojego apartamentu rozmyślając czy napewno wszystko wzięłam.

Zgadzając się ze wszystkim wyszłam zamykając mieszkanie. Mijałam różne drzwi, kwiaty, fotele. Doszłam do windy, która znajdowała się na drugim końcu korytarza. Czekając aż przyjedzie na moje piętro. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam odpisywać wiadomości na stronie randkowej. Troszkę osób już poznałam. Znaczy bardziej mężczyzn, ale o to chodziło, żeby się wybawić.

- Czy pani zamierza wejść do tej windy? - usłyszałam męski głos naprzeciw siebie. Spojrzałam przed siebie, przez co zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego o skórze - czekoladkowej chłopaka. Kojarzyłam go skądś, ale nie miałam bladego pojęcia skąd.

Nie odzywając się weszłam do windy i ustałam obok chłopaka, który dość dziwnie mi się przyglądał.

- Pani też jedzie na parter? - ten sam głos dotarł do moich bębenków. Ten głos mogłam uznać za najlepszy jaki dotąd słyszałam. Był poważny, aksamitny i spokojny. Przeszedł mnie dreszcz. Nie wiem. Poczułam skrępowanie, którego nigdy przy chłopaku nie czułam. Ręce zaczęły mi się pocić, a przez chwile nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć. Spojrzałam się na niego i skinęłam głową. Uśmiechnął się i zmierzył mnie swoimi ciemnymi tęczówkami.

Drzwi się rozsunęły, a on posyłając ostatnie spojrzenie wyszedł z windy. Był ubrany elegancko i tak... seksownie. Kurde co ze mną jest nie tak.

Wychodząc z windy zauważyłam za szklanymi drzwiami pełno ludzi, paparazzi. Zdziwiona podeszłam do recepcjonistki, a ona nie wzruszona sytuacją spojrzała się na mnie pytająco.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się. - dlaczego tu takie zamieszanie? - zapytałam, a ona zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się głupkowato. Ta sytuacja mnie zmieszała.

- Zawsze tak tu jest, gdy z apartamentu wychodzi Kylian Mbappé. - odpowiedziała jakby to było takie proste.

- A kim jest ten Kylian Mbappé?

- To przecież jest jeden z najlepszych piłkarzy.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego jak próbuje wydostać się z tłumu. Nie mam czasu, żeby czekać aż wszyscy się rozejdą wiec postanowiłam wyjść z apartamentu. Wyszłam, a ludzie nachodzili na mnie, nie mogłam się wydostać. Każdy chodził z mikrofonem i zadawał jakieś pytania. W pewnym momencie straciłam równowagę przez kolesia, który popchnął mnie. Upadłam, a więcej ludzi zaczęło się zbierać wokół mnie, co było dosyć dziwne, ponieważ zaczęli robić zdjęcia coraz bliżej mnie. Spojrzałam w górę, a Kylian podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę rękę, aby pomóc mi wstać. Złapałam jego rękę przez co wstałam.

- Dziękuje. - krzyknęłam w jego stronę. Uśmiechnął się i złapał mnie za talie prowadząc w stronę wyjścia.

- Czy pani jest dziewczyną Kyliana Mbappé?! - dziennikarka podeszła do nas, ale Kylian ciągnął mnie coraz szybciej.

- Ile jesteście już razem?! - kolejne pytania padały, a my zaczęliśmy biec.

- Musisz ze mną pojechać. Biegniemy do mojego auta. - zapowiedział, a ja będąca oszołomiona tą sytuacją zgadzałam się. Nie myślałam racjonalnie. Nie chciałam z nim gdzieś jechać. Jeszcze uznają, ze jestem jego dziewczyną.

Będąc coraz bliżej jego auta, wziął swoją rękę z mojej tali i szybko otworzył mi drzwi od strony pasażera, gdzie ja szybko wsiadłam. On również w szybkim tempie zasiadł na swoim miejscu. Odpalił auto i szybko wyruszyliśmy.

- Przepraszam, że cię zaciągnąłem do mojego auta jak istny pedofil, ale oni by cię zamęczyli. - poczułam, że jest trochę winny tym wydarzeniem, ale taka prawda, że nic złego nie zrobił. 

——

Okej wiec na tą chwile mamy to. Mam nadzieje, ze wam się podoba pierwszy rozdział, jest trochę nudny i pewnie troszeczkę niezrozumiały, ale spokojnie! Wszystko wyjdzie w czasie. Będzie coraz więcej kyliana, ale zaspojleruje, ze nie będzie kolorowo. Nie zamierzam wam go obrzydzić ta historyjka. Postaram się aby to nie było przewidywane rozdziały. I jeszcze jedno... dawno nie pisałam wiec rozdziały mogą być nie takie jakie bym chciała w razie czegoś zwracajcie mi uwagę w komentarzach co wam nie pasuje i swoje opinie o rozdziałach.

Widzimy się w następnym!!! ❤️

just one last lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz