12. Uważaj, bo się zakochasz.

446 38 0
                                    

Pov Mbappé

Zauważyłem, że Renesmee wjechała na parking. Bardzo mnie to zszokowało, a nie powiem, że aż przeraziło. Coś się popsuło? Czy może zapomniała drogi do domu. Chociaż to byłoby trochę niemożliwe, ponieważ jechała w dobrą stronę.

Zatrzymała się na jednym z miejsc parkingowym. Spojrzała się na mnie swoimi pięknymi oczami, w które mógłbym patrzeć godzinami. Patrzyłem w jedno i w drugie oko. Zaśmiała się melodyjnie pod nosem, a później momentalnie wpięła się w moje usta. Zacząłem odwzajemniać pocałunek. Moja ręka na jej policzku. Opuszki masujące jej policzek, a później ona na moich kolanach. Nie mogłem pozwolić, aby zdarzyło się coś więcej. Nie mogłem jej zranić. Nie mogłem pozwolić jej, aby się we mnie zakochała. Te myśli chodziły po mojej głowie, cały czas.

- Jesteś dupkiem Kylian Mbappé. - zaśmiała się, kąciki moich ust drgnęły do góry. Złapałem ją w szczelnym uścisku. Czułem ją. Czułem jej szybko bijące serce. Moje też biło milion razy szybciej. Mam nadzieję, że tego nie czuła.

Odsunęła się, uśmiechając się pod nosem. Jej uśmiech powodował, że mój też się rozszerzał, ale nie tym razem.

- Odwieziesz mnie do domu? - wypaliłem głupio. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale szybko zamaskowała swoje niezadowolenie.

- Nie rozumiem... - powiedziała kręcąc głową. Oblizałem swoje usta, patrząc się na jej twarz, sam nie mogłem stwierdzić dlaczego wtedy to odwaliłem.

- Zawieź mnie do Neymara. - odpowiedziałem ciszej. Renesmee taskowała moją twarz jakby czegoś na niej szukała, ale po chwili zeszła z moich kolan i usiadła na swoim fotelu. Odpaliła auto i wyjechała z parkingu.

Czułem się głupio. Za szybko to się wszystko stało. Powinienem jej nienawidzieć za to, że spowodowała tygodniową przerwę w piłce co łączy się to z nie zagraniem ważnego dla mnie meczu. Kompletnie nie umiałem odpowiedzieć sobie na pytanie: Czemu zależy mi aby z nią więcej czasu spędzać. Dlaczego dzisiaj w tym parku do niej podszedłem. Mogłem ją ominąć i iść w swoje strony, ale coś spowodowało, że jadę z nią w jednym samochodzie. Dzisiaj dzień naprawdę był bardzo fajny. Nigdy nie spędzałem tak dni, ponieważ koledzy zawsze zabierają mnie do luksusowych restauracji. Nie pamietam kiedy jadłem coś w zwykłej knajpce. Naprawdę ją polubiłem, ale dlaczego ją odrzuciłem. Nie chce aby myślała, że to ona coś zrobiła, bo jestem tego świadomy, że to ja schrzaniłem. 

Spojrzałem się za okno i zauważyłem jak diametralnie pogoda się zmieniła. Ze słonecznego dnia zamieniło się w deszczowy. Ludzie uciekali do swoich mieszkań, a my jechaliśmy samochodem w dosłownej ciszy. Niezręcznej ciszy. To już nie była cisza, w której czuje się komfortowo. Zepsułem atmosferę. Ja to zepsułem.

Kątem oka spojrzałem na Renesmee. Wydawała się być smutna, zła bądź wściekła. Jej zaszklone oczy powodowały, że automatycznie coś ukuło mnie w środku. Chciałem się odezwać, coś powiedzieć, ale nie chciałem tego komplikować. Tego bardziej zepsuć.

Dostrzegłem, że wjeżdżamy do bramy Neymara. Na szczęście był w domu, ponieważ jego auto, bez którego się nie rusza stoi w otwartym garażu. Zaparkowała przed samą villą.

- Dziękuje. - podziękowałem, przerywając ciszę. Spojrzała się na mnie i westchnęła. Wiedziałem, że to mój czas. Wysiadłem z auta. Od razu odjechała, a ja przetarłem twarz swoimi rękoma. Skierowałem się do drzwi. Zapukałem. Chwile czekając, otworzył mi drzwi.

- Cześć. - przywitałem się, otworzył mi szerzej drzwi, abym wszedł do domu.

- Dlaczego kulejesz? - spytał ze zmarszczonymi brwiami.

just one last lookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz