Kto mnie zna ten wie, że lubię rozpieszczać swoich czytelników, dlatego czasem zdarza mi się napisać coś i wrzucić od razu w całości. I tak wyszło z tym tekstem, jest to niespodzianka z okazji wakacji :-). Opowiadanie jest bardzo lekkie, przyjemne, nie jest jakoś specjalnie ambitne, ale bardzo miło mi się je pisało. Powstało w ciągu ostatnich kilku dni.
Na początku miało być to opowiadanie o klasowej imprezie na koniec szkoły, ale Sasuke sam zadecydował, jak będzie, ja jedynie musiałam napisać :-).
A, i znalazłam taki świetny, pasujący obrazek :-).
*
Jako miejsce zbiórki całej ich paczki wyznaczono dom Sasuke. Uchiha nie miał nic przeciwko, w końcu, można powiedzieć, że był organizatorem całego wypadu.
Pierwszy zjawił się Naruto, chyba z godzinę przed umówionym czasem. Sasuke w ogóle to nie zdziwiło, Naruto zawsze był niecierpliwy. Czekając na resztę towarzystwa dobrał się do lodówki w domu Sasuke, twierdząc, że nie zdążył zjeść śniadania. Sasuke nie miał pojęcia, jakim cudem to się stało, bo przecież Uzumaki nie był spóźniony.
Był początek wakacji. Ich klasa skończyła właśnie szkołę, po wakacjach mieli się rozjechać na rozmaite uczelnie. Ich paczka, licząca trzynaście osób, słusznie stwierdziła, że to ostatni moment, aby urządzić ostatnią imprezę. Zaczęli planować, obmyślać, gdzie mogliby coś zorganizować, kto ma wolną chatę, kto działkę za miastem, aż od słowa do słowa, Sasuke zaproponował domek letniskowy swoich rodziców. Miejsca tam było dużo, domek znajdował się nad jeziorem, w popularnym, turystycznym miejscu. Pamiętał, że dwa albo trzy lata temu Itachi balował tam ze znajomymi ze studiów i że opowiadał potem, że doskonale się bawili. Pogoda na pierwszy weekend wakacji w tym roku zapowiadała się doskonale, rodzice Sasuke nie mieli nic przeciwko, więc zaproponował znajomym wypad nad wodę.
Każdy przytaknął temu pomysłowi, głownie dlatego, że ani Sasuke, ani jego rodzice, nie chcieli pieniędzy za wynajem. Poza tym impreza zmieniła się na weekendowy wypad za miasto, co wszystkim się spodobało. Sasuke obiecał tylko, że niczego nie zniszczą i zostawią po sobie względny porządek, zarówno w środku, jak i na otaczającej domek działce.
- Dziękuję – powiedział nagle Naruto, odsuwając od siebie pusty talerz.
Siedzieli z Sasuke w kuchni, Sasuke pił kawę, Naruto skończył właśnie jeść. Lada moment miała przyjechać reszta paczki, umówili się na dziewiątą.
- Na zdrowie – odparł Sasuke i wstał od stołu. Schował brudny talerz do zmywarki, oparł się tyłkiem o kredens i spojrzał na Uzumakiego.
Naruto wyglądał, jakby wrócił z tropików. Sasuke nie miał pojęcia, kiedy kumpel zdążył się tak opalić, w końcu wakacje dopiero się zaczęły, słońce raczyło ich swoimi promieniami zaledwie od tygodnia, wcześniej było raczej burzowo. A jednak cera najlepszego przyjaciela miała przyjemny dla oka, ciemny odcień, a jego blond włosy wydawały się jeszcze jaśniejsze niż zawsze. Naruto łączył w sobie złoty kolor wakacyjnego słońca i błękit najpiękniejszego, letniego nieba. Ubrany w pomarańczowy bezrękawnik na suwak oraz granatowe spodenki w pomarańczowe palmy i japonki na nogach, wyglądał jak ucieleśnienie wakacji. Był idealnym przeciwieństwem Sasuke.
Uchiha był blady i nie lubił się opalać, dlatego w jego torbie, spakowanej na wyjazd, znalazł się krem z filtrem 50. Na sobie miał dziś zielone spodnie za kolano oraz kremową, bawełnianą koszulę z rękawem za łokieć. Był ubrany przewiewnie i tak, by nie narażać się na zdradliwe promienie słoneczne.
- Spóźniają się – jęknął Uzumaki, na co Sasuke zerknął na zegarek na nadgarstku.
- Jest dopiero za piętnaście dziewiąta, zaraz przyjadą – odpowiedział. – To ty przyjechałeś godzinę przed czasem.

CZYTASZ
Wakacyjny klimat | NaruSasu
Fiksi PenggemarZAKOŃCZONE. Klasa Sasuke właśnie skończyła szkołę, dlatego paczka jego przyjaciół postanawia urządzić imprezę, aby uczcić początek lata i najdłuższe wakacje życia. Sasuke proponuje domek letniskowy swoich rodziców.