Rozdział 7

2.5K 106 6
                                    

Czternaście dni później...

Dominik

-Stary, kolejna dostawa dotarła bez najmniejszych problemów. Mamy co świętować – Connor szczerzy się jakby to był szczyt sukcesów. To tylko kolejny transport. Jeden z wielu jakie przyjęliśmy i jakie jeszcze odbierzemy. Fakt, to że Rosjanie nie położyli na nim swoich łap to dobrze, ale niebezpieczeństwo z ich strony cały czas nad nami wisi. Musimy być czujni. Co jakiś czas przypominają o swoim istnieniu jakimiś żałosnymi wyskokami. Zapewne niedługo wyskoczą z czymś większym. A na to musimy być gotowi.

- Więc idź i się zabaw- odpowiadam.

-Chodź ze mną. Może jak przelecisz jakąś dupę wreszcie przestaniesz chodzić z mordem w oczach i warczeć na każdego. - łajdak myśli, że znalazł receptę na wszystko.

- Jak będę chciał zerżnąć jakąś dupę to to zrobię. Nie potrzebuje twoich zaproszeń – i tu chyba tkwił problem bo wcale nie miałem ochoty na seks z jedną z chętnych panienek co noc bawiących się w klubie.

-Powiesz mi w końcu o chuj chodzi? Nie zachowujesz się normalnie. To znaczy zawsze byłeś ponurym dupkiem, ale ostatnio wskoczyłeś level wyżej – mój przyjaciel postanowił nie odpuszczać. Gdyby to był ktoś inny zarobił by kulkę między oczy. Przysięgam. A tego pajaca muszę znosić. Choć wiem, że ma dobre intencje nie koniecznie mam ochotę mówić mu cokolwiek. - Tylko nie pierdol, że chodzi o tą małą przyjaciółeczkę Avy. Domyśliłem się, że ją przeleciałeś po imprezie w klubie choć, złamasie, nic mi nie powiedziałeś. Dlatego musiałem podpytać Avę o co chodzi. Też mi nie wiele powiedziała. Tyle, że się widywaliście i coś się zjebało. Serio przez dupę tak się zachowujesz? Rozumiem, że jest niezła ale kurwa ty? To nie w twoim stylu.

-Skończ pierdolić – hamuje jego monolog. Mam dość słuchania jego wywodu.

-Czyli kurwa trafiłem. Stary, nie wierze. Zabujałeś się – kwituje szczerząc kły.

- Jeśli zaraz nie przestaniesz pierdolić rozkwaszę twoją mordę o te drzwi. I nie, kurwa, nie zakochałem się. - straciłem nadzieje, że do tego pustego łba coś dotrze.

-Więc czym spierdoliłeś sprawę? - pyta poważniejąc. Nie odpuści. Znam go.

-W tym rzecz, że niczym. Było dobrze i nagle jej się odmieniło. - przybiera zaskoczoną minę.

-I odpuściłeś? Laski lubią jak się o nie walczy.

-Nie mam zamiaru latać za jakąkolwiek panną. Podjęła decyzję. Nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać. -taka była prawda.

- Stary wkręciłeś się. Przemyśl to. Może to ta jedyna – na jego twarzy znów zagościł durny uśmiech.

-skończ pierdolić – chcę zakończyć już tą rozmowę. Wracanie myślami do Oliwi w niczym nie pomaga. A mój podły nastrój się tylko potęguje.

-Wyluzuj. Tylko się zgrywam. Też nie wierze w takie bzdety – nareszcie odpuszcza. Choć może w niektórych sprawach miał trochę racji. Wiem, że ten temat jest już zamknięty ale spokoju nie daje mi to dlaczego Oliwia mnie zostawiła. Może kogoś miała? Może zostawiła mnie dla innego faceta? Kurwa muszę to wiedzieć. Piszę wiadomość do Masona, aby jak najszybciej pojawił się w moim biurze. Pół godziny później jest już na miejscu. W tym czasie Connor zdążył już się ulotnić.

- Cześć szefie – wita się zaraz po wejściu do mojego biura.

- Dobrze, że jesteś. Mam dla ciebie zadanie. Masz śledzić Oliwię Moore. Raportować wszystko. Co robi, gdzie i z kim.

- Jasne szefie. To wszystko ?– pyta. To dobry żołnierz. Jeden z najlepszych. Robi co trzeba nie pytając o nic. Nie docieka po co mi to choć wie, że to zadanie nie ma nic wspólnego z interesami.

Dominik # 1 Mały cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz