Oliwia
Po wizycie Dominika myślałam, że wyjdę z siebie. On chce po porodzie odebrać mi dziecko. Nigdy nie uważałam się za słabą osobę, ale teraz jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie ale też za tą małą istotkę. I już wiem, że zrobię dla niej wszystko. Nie wiem co będę musiała zrobić, ale nigdy nie pozwolę odebrać sobie dziecka. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę – wiedziałam, że to Rose. Dominik nie pukał do drzwi. Tylko wchodzi bez zaproszenia.
-Obiad jest gotowy. Pan Dominik prosił aby od teraz posiłki były podawane w jadalni. Zaprowadzę panią. - Ruszyłam za kobietą. To pierwsza okazja aby przyjrzeć się rezydencji. Dom był ogromny. W korytarzu, w którym znajdował się mój pokój było pięć innych drzwi. Przypuszczałam, że były to inne sypialnie. Na końcu korytarza znajdowały się schody prowadzące do wielkiego holu. Gdy znalazłyśmy się na parterze Rose pokierowała mnie przez ogromny salon do jadalni. Przypuszczałam, że jadalnia znajdowała się obok kuchni bo docierały do niej piękne zapachy.
-Proszę usiąść. Zaraz przyniosę posiłek – tak zrobiłam. Chwilę później stała przede mną pieczeń z puree ziemniaczanym i kilka surówek. Zjadłam posiłek choć nie byłam specjalnie głodna. Jednak wiedziałam, że moje dziecko potrzebuje jedzenia aby się rozwijać.
Gdy kończyłam dopijać sok do jadalni wszedł Connor.
- Cześć – rzucił podchodząc niepewnie do stołu i zajmując krzesło obok mnie - Moje gratulacje, będziesz mamą – powiedział lekko się uśmiechając. Nic nie opowiedziałam. Tylko na niego patrzyłam. Lubiłam go, ale teraz byłam w trochę innej sytuacji. -Dominik pewnie ci mówił, że mam cie pilnować, więc będę tu bywał częściej. Dla jasności nie koniecznie pochwalam decyzje Dominika, więc nie musisz mnie zabijać wzrokiem.
-Więc mi pomóż się stąd wydostać- prosiłam.
-Ehh chciałbym nawet przez wzgląd na Ave, ale po pierwsze nic by to nie dało bo i tak by cię znalazł, a po drugie to mój szef i przyjaciel. Prędzej sobie rękę odrąbie niż go zdradzę. - Popatrzył na mnie z grymasem na twarzy. W pewnym sensie podziwiałam jego lojalność. Zawsze ceniłam tą cechę w ludziach. Ale teraz czułam tylko smutek widząc, że kolejna szansa na ratunek ucieka bezpowrotnie.
-I tak znajdę sposób aby się stąd uwolnić- zripostowałam. Connor się zaśmiał.
-To ten charakterek widzi w tobie Dominik? - zapytał rozbawiony.
-Aktualnie to widzi we mnie tylko inkubator – nie mogłam się powstrzymać przed tym chamskim komentarzem. Connor spoważniał.
-Nie wydaje mi się, aby to była prawda. No cóż będę tu trochę czasu więc musimy się jakoś dogadać. Chodź oprowadzę cie po domu i ogrodzie.
Jak powiedział tak zrobił. Pokazał mi drugą część parteru gdzie znajdował się gabinet Dominika, biblioteka i sala spotkań z kominkiem i stołem do gry w bilard. Najciekawszy okazał się ogród. Był ogromny. Otaczały go drzewa i wysokie krzewy przez co na posesji była zachowana prywatność. Za wyjściem z salonu rozciągał się ogromny taras z meblami ogrodowymi. W głębi ogrodu znajdował się ogromny basen, a przy nim jacuzzi. Przy basenie stały leżaki. Za basenem stał mały domek. Wyglądał jak połączenie pomieszczenia gospodarczego z mieszkaniem. Za nim stała piękna altana. Przeszliśmy się w stronę altany. Mogłam stąd podziwiać rezydencje w całej okazałości. Tak, była ogromna i piękna. Robiła wrażenie. Zauważyłam ogromny balkon. Connor powiedział, że wychodzi się na niego z sypialni Dominika. Z przodu budynku znajdowały się garaże i brama wjazdowa, przy której kręcili się, jak przypuszczałam, ochroniarze.
CZYTASZ
Dominik # 1 Mały cud
Roman d'amourOliwia Moore to młoda i ambitna kobieta. Mieszka w Nowym Yorku a na co dzień pracuje w korporacji zajmującej się marketingiem. Jest piękną kobietą, która nie potrafi tworzyć związków dlatego odpycha wszystkich kręcących się wokół niej mężczyzn. A pr...