Było już ciemno. Dochodziła godzina 23. Jimin siedział na cmentarzu i płakał nad grobem.
–Mamo... Co ja mam zrobić? Ja go kocham, ale... Ale przez to co się stało... Przez to nie mam teraz ciebie...– mówił, płacząc.
Nad grobem jego matki pojawiła się biała postać. Wyglądała jak anioł, tylko że bez skrzydeł. Położyła dłoń na ramieniu blondyna.
–Słuchaj serca, a nie głowy. Serce bije twoją podświadomością, która pamięta wszystko. Ona wie najlepiej, co dla ciebie dobre. Zna twoje przeznaczenie, które spełni się mimo wszystko. Koniec jest jednocześnie początkiem. Jeden rozdział się zamyka, drugi otwiera...
Postać zniknęła, a blondyn nadal siedział i płakał. Miałem ochotę do niego podejść i przytulić, ale... Powinienem?
Przełknąłem głośno ślinę. Po cichu odłożyłem torbę na ziemię i na paluszkach podszedłem do blondyna. Usiadłem obok niego i przytuliłem do siebie. On nawet mnie nie zauważył. Był zbyt zajęty tym, co siedziało mu w głowie. Jednak mimo wszystko wtulił się we mnie i płakał przez kolejne godziny.
•
Następnegi dnia zadzwoniłem około 12 do Jimina. Na początku nie odbierał, ale za drugim razem się dodzwoniłem.
–Halo?– usłyszałem zaspany głos w słuchawce.
–Dzień dobry, Jiminie.– powiedziałem z usmiechem.
–Um... Hej...
–Jak się czujesz?
–Nie najlepiej...
–Ou... To może lepiej zostań w domu. Chciałem się spotkać, ale skoro nie czujesz się dobrze, to nie będę cię wyciągał z domu.
–Zaczekaj. Wiesz gdzie ja mieszkam?
–Nie.– skłamałem. Odprowadziłem go wczoraj aż pod same drzwi, a nawet pomogłem się położyć do lóżka. Wziąłem zapasowe klucze z przedpokoju, żeby przypadmiem nikt się do niego nie włamał.
–To dziwne... Miałem dziwny sen... Przyjdź do mnie, pogadamy. Wyślę ci zaraz adres.– powiedział, po czym się rozłączył.
–Oj Jimin, nie musisz wysyłać adresu. Sam trafię.– powiedziałem sam do siebie. Przebrałem się w jakieś normalne ciuchy i wyszedłem na dwór.
Zapukałem w drzwi, które po chwili otworzył mi niski blondynek. Przywitałem go promiennym uśmiechem, na co on również się usmiechnął.
–Kawy, herbaty?
–Kawy.– niższy skinął głową i poszedł do kuchni. Korzystając z tego, że nie patrzy, odłożyłem zapasowe klucze tam, skąd je wczoraj wziąłem. Poszedłem za blondynem i będąc już w kuchni, przytuliłem go od tyłu.
–Jungkook, daj spokój...
–Przecież nic ci nie robię. Tylko cię przytulam. Wyglądasz, jakbyś ducha w nocy zobaczył, a z samego rana cię piorun trzasnął. Pomyślałem, że trochę miłości dobrze ci zrobi.
–Miłość to strata czasu.– mruknął, zalewając gorącą wodą dwa kubki kawy.
–Może i tak. Ale dotknęła ciebie, więc czemu od niej uciekasz?– blondyn spojrzał na mnie pytająco.– Skoro mnie kochasz... To nie uciekaj ode mnie.
–Jungkook...– przerwałem mu, całując delikatnie w usta.
–Brakowało mi tego.
–My się nie rozumiemy. Nie ma żadnej miłości.
–Przeczysz sam sobie.
–Takie życie.
–Jesteś hipokrytą.
–Jak każdy człowiek.
–Ale ty chcesz być ze mną.
–Tak bywa. Nie zawsze jesteś z tym, z kim chcesz być.
–Jimin, co się z tobą stało? Nie jesteś taki, jak wczoraj...
–Nie spałem pół nocy, okej? Sam nie ogarniam do końca, co się dzieje.
–No widzę właśnie. Płakałeś w nocy? Masz opuchnięte oczy.
–Tak. Chyba tak. Jak wyszedłem z sali wczoraj, to poszedłem się przejść i wylądowałem na cmentarzu. Rozmawiałem z mamą. Chyba płakałem. Nie wiem. Miałem wrażenie, że też tam byłeś. Jakbyś mnie przytulał... Nie powiem, że nie, podobało mi się to. Zrobiło mi się trochę cieplej, ale nie wiem, czy to nie są moje urojenia. Ostatnio bardzo dużo dziwnych rzeczy się wokół mnie dzieje. W ogóle, to miałem wrażenie, że kładłeś się ze mną spać i usypiałeś mnie. Dlatego pytałem, czy wiesz gdzie mieszkam. Do tego zniknęły mi zapasowe klucze. Możliwe, że ja je znowu gdzieś dałem i teraz nie pamiętam. Nie wiem... To jest zbyt dziwne.
–Ta... Ja miałem sen, że widziałem ciebie płaczącego, a przed tobą stało jakieś białe coś i mówiło do ciebie. Dziwne to było...– powiedziałem zgodnie z prawdą. Byłem przyzwyczajony do świata duchownego i tak dalej, ale takiego zjawiska jeszcze nie widziałem. Przez to nie mogłem spać. Ale kiedy już mi się udało, to później śniła mi się sytuacja podobna do tej na cmentarzu.
–Kookie... Jak to białe coś wyglądało?
–To była taka wysoka kobieta o blond włosach. Chyba coś takiego. I była ubrana cała na biało. No i świeciło od niej białe światło. A ty siedziałeś na podłodze. Chciałem do ciebie podejść, ale nie mogłem się ruszyć.
–To... To była moja mama... Co mówiła?
–Ja już nie pamiętam.
–Spróbuj sobie przypomnieć. To ważne. Nie musisz słowo w słowo, ale mniej więcej.
–To... Mówiła coś, że czarna strona wcale nie jest taka zła, jak ludzie myślą. Że biel jest bardziej zdradliwa, niż czerń. Czerwień to kolor krwi i nienawiści, a koloru miłości nie ma. Czerń też nie istnieje. A i ostatnie zdanie pamiętam. "Ludzie żyją w kłamstwie, a wy możecie to zmienić." To by było na tyle.
Blondyn siedział z szokiem na twarzy.
–To coś oznacza...– szepnął.– Poczekaj tutaj.– zerwał się z krzesła i pobiegł na górę. Kiedy wrócił, położył na stole wielką księgę.
–Co to?
–Historia naszych naswisk. Jesteś lewo, czy prawo ręczny?
–Prawo.
–To wystaw lewą rękę.– wykonałem polecenie. Blondyn wziął złotą, zdobioną żyletkę w dłoń, i przystawił do mojej ręki.– Nie bój się, nic ci nie będzie.– przejechał ostrym przedmiotem po wewnętrznej stronie mojego nadgarstka. Przyłożył złotą chusteczkę do krwawriącej rany i po chwili ją odsunął. Na mojej skórze nie było śladu po przecięciu, a na husteczce widniała plama czerwonej cieczy.– Rana sama ci się zagoiła. To znaczy, że nie pochodzisz z ziemi. Zupełnie tak jak ja... To by też wyjaśniało, dlaczego świat uległ zniszczeniu przez naszą miłość. Ale nie ważne. Zaraz sprawdzimy nasze pochodzenia.
Odłożył złotą chustkę na bok i wziął w rękę drugi zestaw chutki oraz żyletki. Zrobił ze swoją ręką to samo, co z moją i położył obok siebie obie chusteczki.
Wyjął z szafki butelkę wódki i wlał do dwóch szklanek, po czym rozrobił to z wodą. Przelał do szklanek krew z obydwóch chusteczek. Jenda woda zabarwiła się na czarno, a druga na biało.
–Ta czarna jest twoja, a ta biała moja.– powiedział blondyn, po czym otworzył książkę.
🤍🖤🤍🖤🤍🖤🤍🖤🤍🖤🤍🖤
Zaczynają się czary😂
(Publikuję jeszcze raz, bo pokazuje mi jako projekt)
CZYTASZ
"Black Swan" || Jikook ||
FanfictionDawna miłość, która nie powinna się wydarzyć. Miłość, która zepsuła świat. Dobro i zło. Czerń i biel. Zupełne przeciwieństwa, które jednak mimo wszystko połączyła miłość. Dwójka niczego nieświadomych nastolatków, którzy zniszczyli świat i zmarnowali...