Tej nocy prawie nie zmrużyłaś oka. Spałaś zaledwie 3 godziny, ale jakimś cudem nie byłaś specjalnie zmęczona.
Spojrzałaś w telefon. Był poniedziałek. Równo za tydzień zaczynają się lekcje w normalnym liceum. Jakoś specjalnie cię to nie ekscytowało. Byłaś jednak szczęśliwa, bo chodzisz do klasy z Rinem i Yukim.
Po jakiś 30 minutach stałaś przed drzwiami do pokoju chłopaków. Było około 10. Powinni nie spać.
Zapukałaś. Otworzył ci Yukio.
- O, Witaj y/n.
- Hej, co tam u was?
- Nie za bardzo. Rin jest chory, a ja będę musiał odwołać dzisiejsze misję, by się nim zająć.
- Ej, nic nie odwołuj. Ja zajmę się Rinem, a ty Idź pracować.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Dzięki y/n ratujesz mi życie! Swoją drogą. Która godzina?
- 10.20, a co?
- O nie, o 10.30 muszę być na misji. W górnej półce masz wszystkie leki. Jak coś to teraz śpi, więc jak się obudzi...
- Taaak, dzięki za rady. Poradzę sobie. A ty leć, bo się spóźnisz.
- Jasne, w razie czego dzwoń.
- Pa.
- Narazie.Podeszłaś do śpiącego Rina i przyłożyłaś rękę do jego czoła.
- Rzeczywiście, jesteś cały rozpalony. Zaraz wracam.
Szybko poszłaś do swojego pokoju. Wzięłaś mały ręcznik i biegiem udałaś się w stronę łazienki.Po 5 minutach wróciłaś do chłopaka. Już nie spał i siedział na łóżku.
- O, już nie śpisz.
- No tak. Co ty tu robisz?
- Przyszłam się tobą zająć. Yuki musiał iść na ważną misję.
- Rozumiem.
- Yuki dawał ci jakieś lekarstwa?
- Taa, jakieś tabletki i powiedział, że mam wziąć 2 dawkę wieczorem.
- Dobra. Teraz kładź się.
Chłopak położył się i przykrył kołdrą. Dałaś mu okład na czoło.
- Chcesz herbaty?
- Zrobisz mi?
- Jasne.
- Dzięki! Jesteś wspaniała.
- Nie ma sprawy. Może być zielona?
- Tak.
- Całe szczęście, że macie czajnik w pokoju. Mogę z tobą pogadać w tym czasie.~
Dobra masz już gotową herbatę. Tylko uważaj, bo gorąca.
Podałaś chłopakowi kubek z naparem.
Powoli pił swoją herbatę.
- Co robiłeś, że zachorowałeś?
- Wiesz...wczoraj była ta ulewa co nie?
- No.
- A ja akurat byłem poza akademikiem i musiałem wracać na piechotę. I tak się złożyło, że przemokłem i teraz jestem chory.
- Osz ty!
- Y/n.
- Co jest?
- Jakiśtakdziwniesięczujęmożetonieyylkoprzeziębienieniewiemchybamuszęwziąćtabletkinabólgłowy.
- Nie wierzę!
- Co?
- Zrozumiałam cię!
- Jakim cudem?
- Nie wiem. Trzymaj.- podałaś chłopakowi Marsjanki.
- Po co to?
- No, żebyś poczuł się lepiej. Nie możesz mieszać tabletek, bo jeszcze bardziej zachorujesz.
- Dobra mamo. Zjem te Marsjanki.
- Co?
- Nic.
Chłopak odkręcił pojemnik i zjadł z trzy żelki. Potem położył się i zamknął oczy.
.
.
.
-Dość szybko zasypiasz Rin-kun.- pogłaskałaś chłopaka po głowie- cieszę się, że się wtedy spotkaliśmy.
Odsunęłaś się od chłopaka i odebrałaś telefon. Jak się domyśliłaś dzwonił Yukio.
- Hej, wszystko okej z Rinem?
- Tak, już mu lepiej.
- Dzięki...zaczekajcie już idę! Sorki y/n muszę kończyć.
- Narazie.-O Boże Rin! Co ci jest?! Jesteś cały czerwony. I czoło masz strasznie gorące. Zaczekaj to ci dam okła...- chłopak chwycił cię za nadgarstek.
- Hej, spokojnie. Jestem już zdrowy.
- Nie nie jesteś.
- Jestem.
- Jesteś cały rozpalony.
- Bo pod tą kołdrą jest strasznie gorąco.
- Słuchaj kolego. Masz ponad 39 stopni i masz odpoczywać.
- Ahh. No Dobra.
Chłopak znowu się przykrył i zasnął.Wpatrywałaś się w niego dłuższą chwilę. Trochę się zmęczyłaś. Pomyślałaś, że zdrzemniesz się trochę. Oparłaś się o łóżko bruneta i momentalnie zasnęłaś.
Obudziłaś się przykryta kołdrą. Czułaś ciepłu dotyk w okolicachtwojej talii.
Obejrzałaś się nie mogłaś w to uwierzyć. Przytulał cię Mephisto. W tym momencie się obudziłaś.
- Aaa!
- Wszystko okej?- zapytał z troską Rin, który stał nad tobą.
Ty nie wiadomo czemu spałaś w jego łóżku.
- Tak wszystko okej. Po prostu śnił mi się koszmar. Swoją drogą Co ja tu robię?
- No wiesz, spałaś oparta o moje łóżko, więc...
- Więc?
- Przeniosłem cię!Obydwoje spaliliście buraka. Przez chwilę myślałaś, że też jesteś chora.
W pewnym momencie wpadłaś na genialny pomysł jak zakończyć tą niezręczną sytuację.
- No wiesz co.
- Co?
- Wiem, że jestem czarująca itd, ale żeby od razu się rumienić?
- Nie przechytrzysz mnie. Sama się rumieniłaś.
- No...
Cholera! Cały plan poszedł w chmury. Rin jest za bardzo sprytny.- Swoją drogą. Która godzina?
- Koło 16...Czekaj! 16?! Już tak szybko? Ale Yukio powinien już wrócić.
- Może coś mu się stało.
- Tak...pewnie dopadły go te wielbicielki! Lecę mu pomóc. Dzięki za opiekę!Pov. Rin
Szybko pożegnałem się z y/n i uciekłem do łazienki. Wiedziałem, że Yukio później przyjdzie. Mówił mi coś o jakimś spotkaniu. Chodzi o to, że do mojej głowy wkryły się szatańskie myśli(sucharek🙃🙃🙃). Może ten pojeb z Ghenny coś mi w głowie namieszał, ale wyobraziłem sobie y/n w bikini. Nie jestem zboczeńcem, a przynajmniej nie byłem. Co się ze mną dzieje?
- Hej wszystko okej? Chyba znowu masz gorączkę, bo jesteś cały rozpalony.
- Nie...To nic. Po prostu...zmęczyłem się! Bo biegłem że schodów i zmęczyłem się.
- Serio? Nawet ja nie mam tak słabej kondycji.
- Taaak. O! Yukio, już jesteś!
- Witajcie. Rin?! Czemu nie jesteś w łóżku?
- Widzisz... chyba moja demoniczna regeneracja działa też na choroby. Poza tym y/n dała mi Marsjanki.
- Rozumiem, ale i tak marsz do łóżka odpoczywać. - po tych słowach Rin pożegnał się z y/n I wrócił do pokoju
-Y/n tak strasznie ci dziękuję za pomoc. Bez ciebie nie poradziłbym sobie.
- Nie ma sprawy. Jakby co możecie ma mnie liczyć.
Przybiliście sobie piątkę i rozeszliście się do swoich pokoi.Bonusik:
Tak wyglądał Rin podczas swoich rozkmin. Czy tam "szatańskich myśli"