Rozdział 8. Chill out my devil.

156 11 2
                                    

Wielkimi krokami zbliżał się dzień egzaminu. W zasadzie miał odbyć się za dwa dni. Y/n siedziała przy biurku powtarzając obronne modlitwy i zaklęcia przywołujące. Była prawie pewna, że zda teorię. Z praktyką miała mieszane myśli, bo po ostatnim spotkaniu z ghoulem była dość smutna. W końcu Rin musiał ją ratować.
Od tego czasu codziennie praktywała przywoływanie duchów. Jednak cały czas była pewna, że zawiedzie i nie obroni ważnych dla niej osób.

Właśnie notowała w zeszycie ważne daty w zakonie prawdziwego krzyża, aż przyszedł jej sms od Rina.
- Hej, y/n masz chwilę?
-Tak o ci chodzi?
- Przeszłabyś mi pomóc z nauką, bo czegoś nie kumam.
- Jasne o której?
- Możesz teraz jak ci pasuje.
- Dobra, to już idę.

Dziewczyna wzięła ze sobą telefon i udała się do sąsiedniego pokoju.
Zapukała do drzwi. Otworzył jej brunet.
- Hej.
- Cześć y/n-chan wchodź.

- (chan? Od kiedy mówi do mnie w ten sposób...Miło z jego strony, ale nie musi używać zdrobnień)
- Ej, wszystko okej? Y/n?
- A! Tak tak już idę. Więc z czym masz problem?
- Z historią palladynów.
- Spoko, nauczę cię.
- To może Chciałabyś się napić kawy lub herbaty?
- Herbatę mogłabym?
- Jasne. Czarną, białą, zieloną, jaśminową, a może owocową?
- Zieloną jeśli to nie problem.
- Jasne, że nie. To ja pójdę do kuchni zrobić.
- Przecież macie czajnik w pokoju.
- Tak, ale ostatnio coś nie działa.
- Dobra to ja Ci pomogę w kuchni.
- Nie. Naprawdę nie trzeba.

Pov Rin.
- Nie. Naprawdę nie trzeba.
Musiałem to powiedzieć, bo inaczej by się nie odczepiła a nie mogłem powiedzieć jej tego w prost.
Udałem się w stronę kuchni i po drodze spotkałem Kuro.
- Hej Rin!
- Cześć Kuro... Wiesz nie mam teraz czasu.
- Zaczekaj Rin! Coś się stało?
- Nie. Wszystko jest okej.
Tak naprawdę nie chciałem myśleć o tym, a zwłaszcza wyżalać się Kuro. Przecież y/n go rozumie i mógł by jej to powiedzieć.

Pov y/n
- O już jesteś.
- Tsaa. Anyway masz tu swoją herbatę.
- Dzięki. To myślę, że możemy zacząć.
.
.
.
- Wygląda na to, że już rozumiem. Dzięki za pomoc.
-Jakby co to jestem w pokoju obok. Pa.
- Naura. ...

Dziewczyna wyszła z pokoju chłopaka i udała się do własnego. Gdy usiadła przy biurku przyszedł do niej kolejny sms tym razem z nieznanego numeru.
- Przyjdź przed akademik za 5 minut. Nic ci się nie stanie.

- Nie wygląda na jakiś żart. Nic mi się, nie stanie, bo jest monitoring.
Dziewczyna wyszła z budynku i usiadła na pobliskiej ławce.
- Więc Jednak przyszłaś.- rozległ się dziwnie znajomy dziewczynie głos.
- Czekaj...Kim Ty jesteś?
- Już mnie nie poznajesz? Więc może to ci ciś przypomni.
Chłopak zdjął kaptur i usiadł obok dziewczyny. W tym momencie cała zamarła.
- Ty...S********j czego tu chcesz?!
- Spokojnie kochanie. Nie chcę powtórzyć wcześniejszej sytuacji. Chyba, że wolisz to załatwić siłą.
- Dobra, co tu robisz gnoju.
- Ej, mów mi po imieniu bo się obrażę...
- Dobra Kei co tu robisz?
- Od razu lepiej.
- Odpowiedź mi na pytanie, czego tu chcesz?
- Jak to czego. Popełniłaś ogromny błąd i myślałaś, że jak wyjedziesz to się nie dowiem? Serio.
- Zerwałam z tobą, bo mnie zdradziłeś!
- Nie do końca. Po prostu zrozumiałem, że jesteś lepsza od tej lafirybdy. Y/n nie wstydź się. Wiem, że tego chcesz.
Chwycił ją za twarz i zbliżył się do niej. Po chwili pocałował ją.
- K**wa! Odwal się w końcu.
- Kochanie nie bądź taka. Wiem, że Ci się podobało.
- Nie. Daj mi w końcu spokój!
- Oj nie tak szybko.- chwycił ją za rękę- jeszcze jedna rzecz.- Po tych słowach zaczął wkładać rękę do bluzki dziewczyny.
- Przestań!
- Nie.
- Proszę cię! Zostaw mnie wreszcie!
Podniosła dłoń i udeżyła go w twarz.
- Ała! Ty s**o. Stój!
Podbiegł do niej i chwycił ją mocno za ramię. Potem przychylił się do jej ucha.
- Pamiętaj. Jedna osoba dowie się o tym i twoje życie stanie się piekłem. Wiesz, że potrafię to zrobić.- Po tych słowach przybliżył się do jej szyi i zrobiła na niej siną malinkę.
- Nikomu nie powiem, tylko proszę nie rób mi więcej krzywdy.
- Nic ci nie zrobię, jeśli będziesz posłuszna.
Puścił dziewczynę I rozeszli się.
Y/n pośpiesznie biegła w stronę akademika po drodze starając się powstrzymać łzy. Gdy była już w środku jak najszybciej biegła po schodach z nadzieją, że nikogo nie spotka.
Niestety na 3 piętrze usłyszała znajomy głos.
- Y/n! Gdzie tak biegniesz, poczekaj chwilę.
- R-rin?
Zaczęła biec jeszcze szybciej.
- Ej zaczekaj! Co w ciebie wstąpiło.
Nastolatek zaczął biec za kw. włosą.
W końcu ją dogonił i przytwierdził ją do ściany. Trochę dysząc zaczął mówić.
- Ej, co jest? Dlaczego mnie ignorujesz.
Ona Nic nie powiedziała. Patrzyła tylko w błękitne oczy chłopaka swoimi zaszklonymi oczami. Dopiero teraz brunet zodiętował się, że dziewczyna płaczę.
- Kto?
- ...
- Kto ci to zrobił?
- ...
- Odpowiedz mi chcę Ci pomóc!-
Dziewczyna zjechała po ścianie i kucnęła na podłodze chowając w dłoniach twarz.

Chłopak Nic nie mówiąc po prostu przytulił roztrzęsiony dziewczynę.
Ona trochę się dzięki temu uspokoiła. Było jej przyjemnie i bezpiecznie w objęciach Rina.
- To był Kei...mój były. On...Od kiedyś był nawet fajny, do czasu aż przyłapałam go na zdradzie. Kiedy wyjechałam do szkoły zerwałam z nim. I teraz wrócił by się zemścić. I znowu z nim jestem...
- Co czemu do niego wróciłaś?!
- Zagroził mi że zamieni moje życie w piekło. A ja wiem, że jest do tego zdolny.- mówiła cały czas zapłakana- Proszę Rin nie mieszaj się, bo jeszcze tobie coś zrobi.
- Y/n...- chłopak Nic więcej nie.mówił tylko przytulił dziewczynę mocniej., obiecuję, że nic ci się nie stanie.

- Rin proszę cię...tym razem nie pomagaj mi!
- Ha?
- Sama sobie poradzę. Naprawdę. Nie lituj się nademną.
- Jeśli nie chcesz to nie. Ale jeśli coś Ci zrobi...
- To zignorujesz to. Proszę Rin, zaufaj mi...przynajmniej ten jeden raz.

Po tych słowach odeszła

Pov Y/n
(Chyba byłam dla niego za ostra. Ale nie mogę cały czas na nim polegać. Muszę sama to naprawić...)

Pov 3 osoba

Podczas swoich przemyśleń wyszła z akademiku. Podeszła do ławki na której czekał dobrze znany jej niegomość.

- Proszę proszę. Jednak wróciłaś. Mogę się w końcu zabawić...
Wyciągnął rękę a wzrok skierował na piersi dziewczyny. Ta Jednak nie pozwoliła ponownie się wykorzystać i zanim chłopak zdążył dokończyć zdanie oberwał w twarz.
- Kei! To moje ostatnie ostrzeżenie. Jeśli nie dasz mi spokoju i nie odejdziesz z tąd użyję siły.
- I co? Pobijesz mnie? Nie masz ze mną szans.
- Czyli? Przystajesz na moje warunki?
- Głucha jesteś? Nie! Będę robił z tobą co chcę.
- W takim razie...
Dziewczyna dotknęła ramię ia chłopaka. W tym miejscu powstało dość silne oparzenie
-K***a! Zwariowałaś?!
- Nie martw się zejdzie.
- Kiedy?
- Kiedy Dasz mi na zawsze spokój. Najlepiej zapomnij o mnie. Inaczej ta rana zostanie.
- Poczekaj bo uwierzę.
- Proszę bardzo.
Dziewczyna pstryknęła palcami i zamieniła rękę chłopaka w ogon węża.
- I co już mi wierzysz?
- T-tak już wierzę. Tylko odczaruj mi tą rękę.
Dziewczyna ponownie pstryknęła palcami a ręka wróciłaś do swojej pierwotnej postaci.
- Ej! A co z tym oparzeniem.
- Zniknie gdy sobie mnie odpuścisz. Nie myśl o mnie, nie rozmawiaj ze mną. Nie rozmawiaj o mnie. Jeden zły ruch i nigdy się tego nie pozbędziesz. A jeśli przekroczysz granicę i zechcesz coś mi zrobić, cała twoją twarz będzie miała oparzenia 3 stopnia. Jasne?
- Jasne. Jeszcze jedna rzecz.
- No mów.
- A jeśli nie zapomnę o tobie?
- Nic się nie stanie dopóki nie pomyślisz o wykorzystaniu mnie. Jeśli wszystko Jasne ją już idę.

Dziewczyna udała się za akademik a jaj nieproszony gość wreszcie uwolnił się z jej ciała.
- Keyio ile razy mam mówić, żebyś nie straszył ludzi?
- Ale gdyby nie to nie dał by ci spokoju.
- Masz szczęście, że jesteś moim chowańcem. Wiesz, że złamałeś zasady.
- Ukarzesz mnie?
- A żebyś wiedział. Zero herbaty przez miesiąc.
- Zero?
- Zero.
- Ty se chyba jaja robisz?! Herbata to powód czemu to się męczę z tobą. Gdyby nie to, że w piekle nie mamy herbaty nie ruszałbym się z tamtąd.
- Trudno. Przeżyjesz. Chociaż ty i tak nie żyjesz.
- Od 50000 lat.
- A nadal wyglądasz uroczo. Te twoje małe uszka i ogonek. Po prostu uroczy zwierzaczek.
- Ej! Tak tak se Kuro możesz nazywać, a nie mnie. Przypominam, że mam kontakt do Amaimona.
- Dopra już. Tylko nie dzwoń do Amaimona, nie cierpię typa(notka autorki: RIP fandomowi amaimona[w tym mnie🥲])

Keyio był podobnie jak Kuro demonem zwierzęcym. Tak na prawdę był jego dalekim kuzynem. Największe podobieństwo do Kuro miał z wyglądu. Był zwykłym dachowcem o szarym futrze i zielonych oczach. Jednak skrywał w sobie istnego demona.

Pov Rin

-Czego mnie wezwałeś, potworze zwany moim ojcem?
--------------------------------------------------------------


Jestem kociarą wiem😌

A tak z innych rzeczy. Jakoś tak zrobiłam z y/n bad grill w tym rozdziale(to nie było planowane)

Miłego jakiegokolwiek czasu bądź dnia👋

💙𝔹łę𝕜𝕚𝕥💙ℝ𝕚𝕟 𝕆𝕜𝕦𝕞𝕦𝕣𝕒 𝕩 ℝ𝕖𝕒𝕕𝕖𝕣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz