Rano obudziły mnie promyki słońca wydobywające się zza wybitych szyb. To miejsce wyglądało jakby zostało przed chwilą napadnięte i od razu opuszczone.
Wstałam chwiejnym krokiem z łóżka i podeszłam do przewróconego lustra, przy okazji zakładając kapelusz, który na nim wisiał. - Pst, Yeji. - Usłyszałam czyjś szept towarzyszący cichym pukaniem do drzwi. - Co jest? - Zapytałam otwierając drzwi. -Jungkook? - Co ty tak wcześnie, obróciłam się w stronę łóżka, aby upewnić się, że dobrze widzę i mój partner faktycznie nie śpi. Nie było go tam, spojrzałam się jeszcze raz na chłopaka z podejrzliwym wzrokiem. - Mamy akcje do zrobienia, zwijaj się. - Powiedział znikając szybko za drzwiami. Wyszłam, więc z pokoju i podążałam za nim w stronę głównego wyjścia. - Panienka gdzie się tak spieszy? - Usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny za sobą. - Panie, zachlej się pan. - Odburknęłam w odpowiedzi wyciągając rewolwer. Nie chciałam problemów ale tym ludziom inaczej się nie da wytłumaczyć, aby spadali. Złapałam się, więc ramienia Jungkook'a i poszłam z nim do naszych koni.
- Mamy jechać gdzieś daleko? - Zapytałam. - Nie, najlepiej chodźmy na pocztę. Tam czeka na nas Namjoon z tym całym właścicielem wytłumaczą nam co mamy zrobić. - Odpowiedział prowadząc mnie za rękę w stronę poszarzałego budynku.
- O jesteście. - Odparł Namjoon. Od razu przywitałam się z naszym liderem i właścicielem skinieniem kapelusza. - Macie robotę do wykonania, a nawet trzy roboty do wykonania. - Spojrzał się na właściciela i ruchem głowy przekazał mu, że może mówić. - No, więc tak. W mieście jest jeden gość, wisi mi pieniądze. Mała sumka, ale zawsze coś. Tu macie jego adres. - Podał Jungkook'owi małą karteczkę. - Dwóch kolejnych mieszka na obrzeżach. Tu będzie trochę trudniej, oni należą do gangu, a dokładnie do kanibali. Tacy dziwacy, ale cóż zrobisz. - Machnął ręką i wręczył nam kolejne dwie kartki. - Oni natomiast porwali nam dwie barmanki. Nie mam pojęcia jak to się stało, nawet nie wiem czy żyją ale spróbować nie zaszkodzi. - Odparł i schował się za ladą wyciągając trzy listy. Wręczył je Namjoon'owi i wyszedł z budynku. - Idźcie już. - Powiedział lider zostając przy ladzie.
- To co robimy? Jak zrobimy tego w mieście to trochę pozwiedzamy tą norę. - Odparłam. - Mhm, idziemy. - Odmruknął.
Rozglądałam się po tym mieście. Zwykły port rybacki z kilkoma budynkami i dość dużą kopalnią. - Wydaje mi się, że to tu. - Powiedziałam pokazując na mały dom.
Każdy z tych domów wyglądał tak samo, przerażało mnie to. Obeszłam z Jungkook'iem budynek dookoła, żeby zobaczyć przez jaką dziurę możemy dostać się do środka, no bo przecież kto normalny wchodzi drzwiami. - Tu. - Wyszeptał i wszedł przez otwarte okno. Nagle coś huknęło i widziałam jak Jungkook chwilę się chwieje, a potem łapię się za nos. - Coś ty zrobił?! - Przeraziłam się, chłopak jedyne co to pokazał na coś w oddali, chowającego się za pobliską szafą. Wyciągnęłam mój rewolwer i powoli kierowałam się w stronę zagrożenia. - Wyłaź!, albo przestrzelę cię na wylot! - Powiedziałam trzymając mocno moją broń.
Zza szafy wyszedł zgarbiony mężczyzna. - Dawaj pieniądze. - Odparłam widząc jak ten ktoś rzuca swoją broń w bok pokoju. - To ten od karczmy was wysłał? - Zapytał. - Nie ważne kto nas przysłał dupku, dawaj to o co cię poprosiła. - Warknął Jungkook. Nieznajomy jedynie westchnął i wyciągnął zza szafy woreczek z brzęczącymi monetami. Podałam to Jungkook'wi. - Zgadza się? - Ten jedynie odmruknął mi w odpowiedzi. Machnęłam ręką na znak wyjścia i tak szybko jak tu weszliśmy tak zniknęliśmy mężczyźnie z pola widzenia.
Jungkook schował pieniądze w kieszeni od spodni i poszliśmy wolnym krokiem w stronę naszych koni.
CZYTASZ
Like us. - Jungkook Jeon
Fanfic~ Jak iść to tylko z tobą. ~ Historia dwóch splecionych dusz, które szukają pocieszenia w jednym z najniebezpieczniejszych gangów na świecie. Każde zlecenie dla nich to jak gra w rosyjską ruletkę, chociaż wiesz, że jest ryzykownie to i tak Cię ciąg...