I. Jeden raz

796 46 250
                                    

Borówkowe oczy
Wpatrują się w miedziany zegar
Z zainteresowaniem


Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Wielka, opancerzona armia wychodzi na pole bitwy. Ich kroki poruszają ziemią, lecz dokładnie w tym samym momencie.

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Kobieta siedzi przy fortepianie. Ustawia tempo i naciąga wahadełko. Gdy je puszcza, metronom zaczyna wybijać dokładny rytm.

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Sto czterdzieści zegarów. Część na ścianach, część na specjalnych podstawkach, jeszcze inne na półkach. Dwa w szufladzie starego, dębowego biurka. Niektóre zwyczajne. Niektóre ozdobione. W lewym kącie pomieszczenia stoi mały, porcelanowy chłopiec. On też trzyma jeden zegarek. Chłopczyk ma pozłacane buty. Na jego policzkach, zamiast szkarłatu, również pojawiła się szczerozłota smuga. Uśmiecha się szczerze spod niewielkiego bereciku. Drugą ręką naciąga szelki, a nogę unosi do góry, jak gdyby się gdzieś wybierał. Czy na pewno nie ucieknie?

Po drugiej stronie pokoju stała kobieta. Cała ze srebra, a jednak, nie było widać ani fragmentu jej metalicznego koloru skóry. Wygląda jak laleczka. Sztuczne piękno, spowite toną kolorowych farb. Wielki ciemny kok na jej głowie, kontrastował z białym odcieniem jej twarzy. Jedynie czerwone usta i ciemna kredka podkreślały jej duże, błękitne oczy. Ktoś wcisnął jej w talię tarczę zegara. Biedna dziewczyna.

Na ścianie, przy samiutkim suficie, wisi drewniana budka. Na jej szczycie znajduje się okrągła tarcza, a na środku tego okręgu, wbite zostały wskazówki. Dach ozdobiony jest kwiatami. Oh, ale te kwiaty nie są prawdziwe. Na pewno muszą być wykute z drewna. Nad tarczą zegarka znajdują się małe drzwiczki. O równej godzinie otworzą się i wyskoczy z nich kukułka.

Na kafelkowej, czarnobiałej podłodze stoi drewniana lada. O ladę opiera się chłopak o miedzianych lokach. Ten nie trzymał zegarka. Jest prawdziwy - oddycha, porusza się i wystukuje wesołą melodię w dębowy blat. Drugą dłoń trzyma przy uchu i zakręca na palcu pojedyncze kosmyki rudych włosów. Jego czekoladowe ślepia powoli przesuwają się w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia, a malinowe usta wciąż przygryza - dzięki temu wygląda na zaciekawionego.

Chłopiec lubi tu przebywać. Nastrój panujący tutaj, jest dla niego bardzo inspirujący. Gdy jego wzrok przetrząsnął już każdy, nawet najmniejszy zegarek w pokoju, spogląda na otwarty przed nim notatnik. Puszcza pomarańczowe loki i chwyta w dłoń ołówek. Zapisuje kilka znaczków na śnieżnobiałej kartce, po czym przygląda się swojej pracy. Czy zapisany przez niego tekst ma jakiś sens?

Jego dziadek mówi, że haiku* i jakakolwiek inna forma liryczna, nabiera sensu dopiero po wygłoszeniu go na głos. Czy to naprawdę miałoby się sprawdzić?

Stare drzwi kryją
Za sobą tylko
Tajemnicze tykanie zegara

Wyobraża sobie wielkie wrota, równie wielkiego zamczyska. Biała, marmurowa kobieta, której ktoś pozbawił rąk, uśmiecha się lekko. Jej włosy są lekko zakręcone i upięte w koka. Była półnaga - miała odkryte piersi. Biedna dziewczyna - gdyby nikt nie oderwał jej rąk, mogłaby okryć się szatą przewiązaną na biodrach. Rudowłosy od razu ją poznał. To Wenus z Milo. Dopiero teraz zauważył obok stojącą tabliczkę. To zamczysko, jest tak naprawdę wielkim muzeum.

Zegar - KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz