VII. Radość

315 48 138
                                    

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Wielka, opancerzona armia ponownie wychodzi na pole bitwy. Ich kroki poruszają ziemią, lecz dokładnie w tym samym momencie.

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Ta sama kobieta siedzi przy fortepianie. Znów ustawia tempo i naciąga wahadełko. Gdy je puszcza, metronom zaczyna wybijać dokładny rytm.

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Dwa serca biją równym tempem. Wygrywają ciepłą melodię miłosną dwojga kochanków.

Tik - tak.

Tik - tak.

Tik - tak.

Sto czterdzieści zegarów. Część na ścianach, część na specjalnych podstawkach, jeszcze inne na półkach. Dwa w szufladzie starego, dębowego biurka. Niektóre zwyczajne. Niektóre ozdobione. Pozornie wydaję się być tymi samymi, lecz są starsze o rok. Na porcelanowym, pozłacanym chłopcu i na srebrnej kobiecie z zegarem zebrał się kurz. Drewniana kukułka też przygotowuje się do wyskoczenia ze swojej budki.

Tym razem, oprócz głuchego tykania zegarów, z nowo kupionego radia leci cicha muzyka.

Na kafelkowej, czarnobiałej podłodze stoi drewniana lada. O ladę opiera się chłopak o miedzianych lokach. Jedną ręką wystukuje wesołą melodię w dębowy blat, a drugą dłoń trzyma przy uchu i zakręca na palcu pojedyncze kosmyki rudych włosów. Chłopiec nie ma już siedemnastu lat. Jest starszy o calutki rok. Rok, który nauczył go wielu rzeczy. Jego czekoladowe ślepia powoli przesuwają się w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia, a malinowe usta wciąż przygryza - dzięki temu wygląda na zaciekawionego.

- Shou. - znajomy głos wybija go z zamyślenia - Musisz mi pomóc.

- Sudoku. - wzdycha rudowłosy, nawet nie spoglądając na mówiącą osobę - Kto by pomyślał, że największy idiota na świecie wkręci się w sudoku?

- Czasami jesteś okropny.

- I tak mnie kochasz. - rzuca - Prawda, Tobio? - zerka na niego kątem oka.

Siedzący po drugiej stronie lady czarnowłosy unosi wzrok znad łamigłówki i spogląda na chłopaka z krótkim westchnieniem.

- Niestety tak, Słońce. - wzrusza ramionami.

Zarumieniony Shouyou przewraca oczami, ale i tak patrzy na otwarty przed Kageyamą zeszyt. Marszczy brwi, widząc trudne zadanie.

- Nie masz co robić... - mruczy pod nosem, wyciągając mu z dłoni ołówek.

Niebieskie oczy z satysfakcją wpatrują się w skupionego chłopaka. Gdy rudzielec nachyla się nad blatem Tobio korzysta z okazji i opiera swoje czoło o to, należące do drugiego chłopaka. Hinata na chwilę zastyga zdziwiony, po czym cicho wzdycha i przymykając oczy, zahacza nosem o nos czarnowłosego.

I mimo, że sytuacja ta wygląda skrajnie głupio, to nie zamierzają przestać. A przynajmniej Kageyama nie zamierza.

- A sudoku? - szepcze rudzielec.

- Sudoku może poczekać.

Hinata po omacku szuka dłonią niewielkiej miseczki pełnej różowych żelków w kształcie serduszek. Gdy w końcu udaje mu się je odnaleźć, chwyta jednego w palce.

Zegar - KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz