Odkąd zaczęły się wakacje, polubił wychodzenie na spacery. Szczególnie te wieczorne. Te, gdy może mieć słuchawki w uszach z muzyką podgłoszoną na full i kroczyć środkiem ulicy. Zazwyczaj trzyma się z boku, lecz w nocy wyprowadza na spacer swoje drugie "ja" i mając gdzieś wszystko i wszystkich.
Myśli. Bardzo dużo myśli. Odkąd jego najlepszy przyjaciel od dziecka wyjechał z miasta na studia, zostawiając go samego ze sobą, maltretowanie własnej psychiki wchodzi mu w nawyk.
I mimo, że do siebie dzwonią, to nie ma serca zamęczać go własnymi problemami, szczególnie, że niektóre z nich były powodem ich chwilowego podzielenia. Zresztą, nie jest on tym typem człowieka. Woli trzymać wszystko w sobie, dopóki nie rozsadzi go od środka.
I chyba jest już na skraju wytrzymałości.
Zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo złym człowiekiem jest. Ale pomimo tego, nie lubi jak się mu to wypomina.
Szczególnie, że ten temat nie należy do szczególnie przyjemnych.
Nagle dzwoni telefon. Wzdycha, lecz powoli wyciąga go z kieszeni. To jego mama. Pewnie znów zbyt długo nie ma go w domu i się martwi. Przecież ma prawie osiemnaście lat!
Klika zieloną słuchawkę.
- Hej, gdzie jesteś? Wszystko w porządku?
ROK WCZEŚNIEJ...
Przez urwaną roletę wpada cieniutki snop światła. Jak na złość, świeci dokładnie w twarz rudowłosego chłopaka, który cicho pochrapuje, przykryty kołdrą pod sam nos.
- Shouyou! - rozlega się krzyk z przedpokoju - Wstawaj, zawiozę cię do dziadka!
Chłopak dopiero po chwili otwiera oczy niezadowolony. Zerka na leżące obok łóżka kule.
- Nigdzie nie jadę! - odkrzykuje, naciągając kołdrę na oczy.
Nagle drzwi się otwierają, po czym materac obok ugina się pod czyimś ciężarem.
- Shou - chaaaaaan! - krzyczy mu do ucha - Bo przez ciebie spóźnię się do szkoły!
- Odczep się, Natsu. - fuczy chłopak, bardziej opatulając się pościelą.
- Nie pamiętasz jaki dzisiaj dzień? - mówi zachęcająco.
Szesnastolatek przewraca się na plecy i patrzy w sufit, próbując przypomnieć sobie coś, o czym rzekomo zapomniał.
- Kenma dziś przyjeżdża. - ogłasza sam sobie - Wypadło mi z głowy.
- Chodź, Shouyou, bo wszyscy się pospóźniamy, serio. - w drzwiach pojawia się głowa matki rodzeństwa.
***
Tego dnia Kenma przyjechał do Miyagi. Jego rodzice tak się o niego bali, że został tam posłany razem z Kuroo, a czarnowłosy umówił się ze znajomym z tej prefektury. Jako, że z Tokio do stacji w Sendai jest około pięciu godzin drogi, więc rano wyjechali o czwartej nad ranem, a pociąg powrotny mają na szóstą wieczorem. To jest około dziewięciu godzin wspólnego spędzania czasu ze sobą.
- To idę. - oznajmia lekko niezadowolony Tetsurou, gdy razem z młodszym przyjacielem zatrzymali się przed zakładem zegarmistrza - Pozdrów Hinatę. - mruknął, odwracając się na pięcie.
Blondyn jedynie kiwnął głową i kątem oka zerknął na oddalającego się chłopaka. Nie rozumiał, czemu jest na niego taki zły, że chce się spotkać z Shouyou. To było przecież nad wyraz logiczne, że skoro rudowłosy jest w takiej, a nie innej sytuacji i potrzebuje wsparcia, to Kozume - jako jedyna osoba, z którą pierwszoklasista chce rozmawiać - musi go wesprzeć i to nie tylko przez internet.
CZYTASZ
Zegar - KageHina
أدب الهواة„Borówkowe oczy Wpatrują się w miedziany zegar Z zainteresowaniem" Tamten dzień był naszym pierwszym spotkaniem.