Dwa x do kwadratu, minus trzy x, minus pięć, równa się zero.
- Matma to najgorszy przedmiot w szkole. - mówi sam do siebie - Najgorszy.
Po kilkunastu sekundach tępego wpatrywania się w równanie, zamyka zeszyt zostawiając zadanie be rozwiązania i opierając brodę na dłoni, szuka jakiegoś punktu zaczepienia, na który mógłby się gapić przez resztę dnia.
Do jego głowy, znikąd przychodzi dziwna myśl - co mogą robić teraz jego przyjaciele? Rozgrzewają się? Biegają? Ćwiczą serwy? A może grają mecz?
Chciałbym być tam z nimi. - do jego głowy wdziera się kolejna nieporządana myśl.
A jednak, od tamtej sytuacji, postanowił sobie, że jego noga już nigdy nie postanie na starym parkiecie sali gimnastycznej Liceum Karasuno.
Nagle jego telefon zaczyna buczeć, więc Hinata zaciekawiony wyciąga go z kieszeni spodni. Zazwyczaj nikt do niego dzwoni, z wyjątkiem rodziców. Ale ci są teraz w pracy więc...
Ennoshita Chikara
Wpatruje się z niedowierzaniem w niewielki ekran telefonu. Drugoklasista dzwonił do niego raz - kiedy Hinata jakimś cudem zgubił się na obozie treningowym w Tokio. Do dziś pamięta, jak zawodnicy Nekomy, Fukurodani, Ubugawy, Shinzen i oczywiście Karasuno, wykrzykiwali jego imię w niebogłosy. Po niecałej pół godzinie, okazało się, że rudowłosy zatrzasnął się w szkolnej ubikacji. Nigdy nie ufał toaletom.
Waha się. Wie, że zamiast Chikary może odezwać się cała drużyna. W końcu rok temu wszyscy nalegali na kontakt z Shouyou, dopóki ten nie zablokował ich numerów. Ennoshita do niego tak nie wydzwaniał, dlatego nie został zablokowany.
W sumie to rudowłosy nie wiedział czego oni wtedy oczekiwali. Że po prostu wstanie z krzesła i jak gdyby nigdy nic, pójdzie grać? Przecież wiedzieli, że to niemożliwe. Czego oni chcieli? Żeby tracił czas na oglądaniu ich treningów? I tak nie mógł brać w nich udziału, to by było dla niego jeszcze bardziej bolesne.
Po zablokowaniu numerów, przychodzili do niego do domu, albo do klasy. Odkąd więc zaczęła się przerwa letnia dwa tysiące dwunastego roku, zaproponował dziadkowi pomoc w jego zakładzie. Pomoc, która polegała na tym, że po prostu tam siedział - ukrywał się jak tchórz. Tykanie zegarów go uspokajało i szybko znalazł sobie nowe hobby - pisanie i czytanie. Dzięki temu miał spokój od drużyny Karasuno. Gdy po wakacjach przeszedł na nauczanie domowe, nikt się już do niego nie odzywał. Nie chciał, żeby ktoś na niego patrzył, więc nawet nie wpuścił do domu Sugawary, który chciał pożegnać się z nim przed wyjazdem na studia. Dopiero w maju, miesiąc po rozpoczęciu roku, zaopatrzony w spodnie z najdłuższymi nogawkami jakie miał, zjawił się w szkole. Nie było tam już Daichiego, Kiyoko, Koushiego ani Asahiego. Skutecznie ignorując Tanakę i Nishinoyę oraz zbywając o dziwo zainteresowanego nim Tsukishimę z Yamaguchim, przebrnął do kolejnej przerwy letniej.
A teraz, pomimo wielu niepewności, odbiera.
- Halo. - mówi cicho.
- Hinata? - odzywa się niewyraźny głos w słuchawce. - Wiem, że może to nie będzie najbardziej komfortowa prośba, ale... I... Tsukishima i chłopaki... Odradzali mi proszenie o to ciebie... - stęka - Ale... Jeśli możesz... Przyjedź jutro na eliminacje do Sendai. Potrzebujemy cię... Na trybunach.
Rudowłosy zaciska zęby, nie do końca wiedząc co chce powiedzieć.
- Myślisz, że będę w stanie jakkolwiek was wesprzeć? - mruczy pod nosem - Nie wprowadzę was w zły nastrój? Sam mówiłeś, że chłopaki odradzali ci zapraszanie mnie, więc...
CZYTASZ
Zegar - KageHina
Fanfiction„Borówkowe oczy Wpatrują się w miedziany zegar Z zainteresowaniem" Tamten dzień był naszym pierwszym spotkaniem.