✨KIEDY TY COŚ DO NIEGO POCZUŁAŚ✨
2. Diego
Zbliżało się południe, więc do wyjścia zostało niewiele czasu. Miałaś jednak do zrobienia jeszcze kilka rzeczy i mogłoby się skończyć, że ostatecznie się nie wyrobisz. W takiej sytuacji trzeba dać sobie pomóc. Diego akurat szlajał się gdzieś koło domu, więc krzyknęłaś jak najgłośniej umiałaś:
- DIEGOOOOOOOO! CHODŹ TU SZYBKO!! ATAKUJĄ MNIE! - i uśmiechnęłaś się pod nosem jaka to sprytna nie jesteś.
- JUŻ BIEGNĘ Y/N!!! - chłopak wbiegł z impetem do domu. Niestety aż tak się śpieszył, że nie był łaskawy nawet tracić czasu na otwieranie i zamykanie drzwi od twojego pokoju i wywarzył je. Pobiły się (wiecie, bo były szklane) i teraz wszędzie walały się odłamki szkła.
- No błagam cię Diego...- powiedziałaś zrezygnowana. - Mówiliśmy już o tym. Jak się coś dzieje to jednak nie zawsze trzeba rozbijać okna itp. Podałabym kod, jakby była taka konieczność a teraz tylko dodałeś sobie obowiązków.
- A gdzie ci źli? Halo? - teraz już się zaczynał denerwować.
- hej spokojnie, tym razem dałam sobie radę a do ciebie mam inne plany - spojrzałaś na lodówkę, która stała w kuchni. - widzisz te kartkę?
- jest tam tylko jedna kartka, więc tak. - powiedział.
- o to chodzi, idę dziś do babci i nie mam czasu na upieczenie jabłecznika dla niej. I tu wkraczasz TY i masz mi pomóc. Wymyśliłam, że mi pomożesz i sam go przygotujesz. Składniki znajdziesz w kuchni a ja musze lecieć do pralni po ubrania. Nie dzwoń, wiem że dasz sobie świetnie radę. Paaaa - wzięłaś szybko torebkę w rękę i wyszłaś z domu zanim chłopak zdążyłby zaprotestować. Kilka godzin później wróciłaś do domu, bo do wyjścia w odwiedziny brakowało ci już tylko ciasta. Zauważyłaś je odrazu po wejściu do mieszkania.
- Co... Co to jest...? - spytałaś, bo ciasto wyglądało okropnie. Jego estetyka cię przerażała. Niczym wyjęty z plecaka...
- cieszysz się? Zrobiłem to sam! Tylko ciężko jednak było... Wiesz, że te większe jabłka musiałem trzymać w piekarniku z 5 godzin by się roztopiły??
- Roztoco?... - zerknęłaś jeszcze w stronę wypieku i teraz w oczy rzuciły ci się wielkie kawały jabłek. - Ale co... Czemu ty mi to robisz... Diego! Jabłka nie te surowe, do jedzenia tylko miałeś dodać konfiturę ułomie. - Złapałaś się za głowę. Coraz mniej czasu do wyjścia.
- ej spokojnie, nic nie mówiłaś a ja zrobiłem jak zrozumiałem, więc teraz mnie nie wiń. - spojrzał na ciebie i chyba serio miał wyrzuty sumienia. Ty za to już nie mogłaś wytrzymać. Pękałaś i cała dzielnica mogła teraz usłyszeć twój śmiech.
- dobra, skoczę do sklepu i coś kupię, nie martw się - powiedziałaś i rozczochrałaś mu czuprynę. Weszłaś do pokoju, żeby się przebrać normalnymi drzwiami, czyli Diego już musiał wymienić tamte zniszczone. Zakluczyłaś się, aby w spokoju zmienić ubranie i samoistnie myśląc o minach chłopaka (ta zdziwiona, że nie wsadza się całych jabłek do ciasta, że niby sobie sama poradziłaś z porywaczami, że to on teraz musi sprzątać rozbite drzwi) i zaczęłaś się uśmiechać. Diego był kochany, ale na początku miał być tylko żartem. Teraz już na to za późno. To jest na serio, a nie na żarty. Teraz serio coś do niego poczułaś... I były ci z tym dobrze, bo zakochanie to przyjemne uczucie.
CZYTASZ
TUA PREFERENCJE
Teen FictionTo jest miejsce dla tych, którzy przeczesali cały wattpad i szukają czegokolwiek na temat the umrella academy. Miłego...um...czytania...