💀Pierwsza moc i...💀

132 11 4
                                    

Kinga zamyślona całą drogę transportem publicznym wpatrywała się w okno, obok którego siedziała podczas ja i Kacper wymienialiśmy się zmartwionymi spojrzeniami o czym ta może tak rozmyślać. Rzadko kiedy widzieliśmy ją w takim stanie.

Lekko mokrawe od deszczu włosy opadały jej lekko na kamienny wyraz twarzy. Patrząc jej w oczy widzieliśmy tylko tajemniczy wzrok, którego nawet blondyn nie rozumiał.


Po wypakowaniu wszystkich produktów spożywczych zacząłem szykować jakąś kolację. Myślałem nad czymś prostym... więc po paru minutowym główkowaniu stwierdziłem, że zrobię naleśniki. Do tego zrobię owocową sałatkę i powinno być git.

Gdy zacząłem szykować już potrzebne składniki, zszedł Kacper i od razu zabrał ode mnie owoce i zaczął je kroić jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnąłem się na to i zająłem się urabianiem ciasta.

Nie zauważyłem nawet kiedy Kinga weszła do kuchni i zaczęła mi się przypatrywać. 
- Karo? Co ci się przesłyszało? - spojrzała na mnie i spokojnym ruchem ręki zachęciła mnie, abym jej powiedział.
- Ja... usłyszałem jakbyś pytała się sama dlaczego - przerwałem i podszedłem do niej, żeby blondyn nie usłyszał - dlaczego nie mógł odepchnąć tamtej suki - szepnąłem to z tym samym sykiem jakim ona rzuciła w tamtym momencie.

- Czyli... - dziewczyna nagle ruszyła prawie że biegiem na górę i po chwili było słychać lekkie trzaśnięcie. Czyli poszła prawdopodobnie do gabinetu Kacpra, albo do sypialni. Wzruszyłem tylko na jej zachowanie ramionami i dokończyłem urabianie ciasta, by po chwili powoli nalewać je na rozgrzaną patelnię.


- Dobra, to ty próbujesz pierwszy? - spytałem całego uwalonego w bitej śmietanie Kacpra. 
- Dobra... a nie otruje mnie? - spytał podejrzliwie patrząc na zawiniętego naleśnika z niespodzianką ode mnie.

Zrobiłem naleśnika-niespodziankę do którego dałem bitą śmietanę i żelki... no i trochę więcej żelków. 

- Nie powinno cię to otruć - wzruszyłem ramionami - tak bynajmniej mi się wydaje - szepnąłem do siebie i tajemniczo się uśmiechnąłem co zdecydowanie przeraziło momentalnie blondyna.
- Kurwa... nie strasz dzieciaku - mężczyzna przyłożył naleśnika do buzi i powoli go włożył do buzi.

- Cze- co tu się dzieje? - Kinga weszła do kuchni z jakąś zakurzoną księgą w skórzanej oprawce.
- Zrobiłem Kacprowi naleśnika-niespodziankę i właśnie go próbuje - uśmiechnąłem się zadowolony. Dziewczyna uśmiechnęła się i przewróciła oczami, po czym odłożyła powoli księgę na parapet i w dosłownie parę minut ogarnęła za nas calutką kuchnię. Kacper natomiast zjadł całego naleśnika-niespodziankę ze smakiem i rozłożył sztućce, talerze i jedzenie na stole.

Ja w tym czasie zrobiłem nam wszystkim gorące napoje. Kacprowi jak zwykle herbatę z cytryną, a mi i Kini gorącą czekoladę.


Po kolacji wszyscy siedzieliśmy jeszcze w kuchni. W ciszy oczekiwałem, aż Kinga w końcu wyjawi nam co ją tak zamyśliło w autobusie, gdy wracaliśmy do domu.

- A więc - Kinga sięgnęła na parapet po księgę i rozłożyła ją na czystym już stole - twoje ,,przesłyszenie" to tylko objawa jednej z twoich mocy, czy też zdolności. Nie jestem jeszcze do końca pewna. Przeczytam o tym trochę więcej i za parę dni spróbujemy zobaczyć, czy będziesz mógł wejść komuś do głowy - dziewczyna powiedziała wszystko na jednym wydechu, jakby była to normalna rzecz. 

- I ty mówisz to tak spokojnie? Przecież... to jest... - zszokowany spojrzałem na Kacpra, który także nie wydawał się tym zaskoczony. Czy tylko ja jestem z tego powodu zaszokowany? - tylko mnie to szokuje?

- Tak, my się urodziliśmy tutaj i dla nas to norma - odparł Kacper - ja na przykład mogę wycisnąć z kogoś całą prawdę.
- A ja w pewnym stopniu mogę kontrolować umysły innych, ale nie korzystam z tego. Moce są świetne ale ciągłe wykorzystywanie ich do tego, aby wygodniej się żyło mogłoby sprawić, że kiedy będą naprawdę potrzebne to będzie się zbyt wykończonym by je użyć - Kinga po swoim dialogu spojrzała mi uważnie w oczy i dodała - dlatego też radzę, abyś mądrze ją wykorzystywał. Zaczniemy ćwiczenia za parę dni. Treningi będą 2 razy w tygodniu. Co parę dni.


Leniwie rozłożyłem się na łóżku. Była już 23... od jakiejś... godziny? Słuchałem o tym, jak moce mogą się przydawać, kiedy można ich użyć, kiedy absolutnie nie można, w jakim okresie lepiej ich nie używać... 

Wykończony zauważyłem, że wszystkie moje torby z zakupów znikły. Ciuchy były poukładane tak samo jak mangi, a kosmetyki znalazły swoje miejsce na biurku... jednak spod łóżka wystawała paczka. Zaskoczony przewróciłem się na brzuch i leniwie wyciągnąłem białą paczuszkę ze złoto-krwistą wstążką.

Delikatnie rozwiązałem kokardkę i ku mojemu zaskoczeniu znajdowała się w środku koperta, małe złote pudełko i czerwony sweter... gdzieś go już widziałem. To był ten sweter z mojego snu... był identyczny. Miał nawet wypisany identyczny inicjał na metce... ,,M.G." ... 

Mikael Goldenmayer...

To był on, chłopak z mojego snu. A to był jego  sweter.
Automatycznie powąchałem sweter i od razu poczułem woń jego perfum. Mógłbym je poznać wszędzie.

Delikatnie odłożyłem sweter obok siebie na łóżku i sięgnąłem po kopertę. Był w niej liścik z  bukietu kwiatów, który dostałem po przebudzeniu od Mike'a...

,,Jeśli to czytasz i nie ma mnie obok ciebie...

to po prostu wiedz, że strasznie cię kocham i przylecę do ciebie jak najszybciej się daod razu gdy dasz mi znak, że się przebudziłeś. Nawet bez niego - przybędę do ciebie jak najszybciej byleby chociaż złapać cię za rękę  i spędzić czas patrząc na twoją śliczną buźkę,oczekując twojego przebudzenia...Kocham cię, do zobaczenia"

Mimowolnie spłynęła mi łezka i poczułem jak moje kąciki ust niekontrolowanie się podnoszą. Delikatnie włożyłem liścik ponownie do koperty i położyłem ją na swetrze. Została mi już tylko jedna rzecz... pudełeczko, które prawdopodobnie ma w sobie kolejną rzecz związaną z chłopakiem z mojego snu.

Delikatnie otworzyłem pudełko jakbym dostał szklaną figurkę i ujrzałem śliczny wisiorek z inicjałami ,,K.M.". Był to wisiorek który podarował mi na naszej randce. Nie zauważyłem nawet w którym momencie miałem już całą twarz w łzach i lekkich rumieńcach na wspomnienie o mężczyźnie o morskich pięknych oczach. 

Westchnąłem i odłożyłem wisiorek do pudełka, które wraz z kopertą wylądowało w mojej małej skrytce w łóżku, czyli małej szufladce, którą niedawno odkryłem. Sweter natomiast postanowiłem położyć na biurku. Jutro go ubiorę na spotkanie z Thomasem. 

He is Mine // Poprzednie (poprawione) rozdziały + KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz