Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
Ale już wstałem. Była godzina 7:26, dość wcześnie jak na mnie. Gdybym tylko nie odzywał się do Alex byłoby wszystko dobrze. Clay nie leżałby w szpitalu, byłaby dzisiaj impreza. A tak co? Wszystko źle. Przeze mnie.
Nie mogłem tak leżeć w domu nie wiedząc co z nim.
Napisałem więc kartkę „jestem w szpitalu u Clay'a, jak się obudzicie to zadzwońcie" i położyłem na stole w kuchni.
Przed wyjściem zrobiłem zdjęcie Karl'owi i Nick'owi. Słodko razem wyglądali. Byli w siebie wtuleni
Wyszedłem i poszedłem na przystanek autobusowy. Szpital nie był daleko, ale nadal.
Zobaczyłem z daleka że Alex idzie. Nie chciałem jej widzieć, więc odbiegłem i poszedłem na piechotę do szpitala. Gdy dotarłem znowu zrobiło mi się przykro.
-Dzień dobry, George Davidson. Przyszedłem do Clay'a, leży w sali 149. - powiedziałem mając nadzieję że od razu będę mógł iść
-A kim Pan dla niego jest? Muszę napisać na karcie. - powiedziała recepcjonistka i się uśmiechnęła
-Przyjacielem.. - odpowiedziałem i poszedłem na 2 piętro szpitala.
Zobaczyłem, że lekarz wychodzi z sali.
-Dzień dobry, ja do Clay'a przyszedłem. Co z nim? Lepiej? Gorzej? - spytałem mając nadzieję na odpowiedź „obudził się" -Mogę do niego wejść?
-Nie może pan i jest tak samo. - odpowiedział lekarz, chyba posmutniał
-Proszę, ja muszę go zobaczyć. Jest moim najlepszym przyjacielem, proszę pana. - zapytałem smutny, musiałem go zobaczyć. To przeze mnie tu leży.
-No dobrze, ale nie na długo.
-Dziękuję!
Wszedłem i go zobaczyłem. Łzy momentalnie naleciały mi do oczu. On był nieprzytomny.
Usiadłem na krześle obok łóżka i wziąłem jego ręce w moje.
-Hej Clay.. Wiem że mnie nie słyszysz, trudno. Przeczytałem kartki od ciebie. To ja cię przepraszam. To przeze mnie tu leżysz. Przeze mnie się pociąłeś. Już nigdy sobie tego nie wybaczę. Nigdy. To ja cię przepraszam. Za wszystko. Chyba moje uczucia co do Alex nie były w 100% prawdziwe. Chyba bałem się spotkania z tobą. Nie wiem. Jak umrzesz to ja też. Nie wytrzymam bez ciebie. To ty jesteś powodem, dla którego żyję. Karl i Nick nie mogą zrozumieć, że to moja wina. Przepraszam też że zapomniałem co jest podczas mojego wyjazdu do ciebie. Przynajmniej nie twoje urodziny, nie masz ich teraz. Nie wiem nawet jak mam cię przeprosić. No nic. Ja już pójdę. Kocham cię Clay. Kocham cię.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Gdy odchodziłem poczułem, że ktoś dotyka mnie za ramię. Myślałem, że to lekarz.
Lecz to nie był on.
Odwróciłem się i zobaczyłem Clay'a.
Miałem zawał. On to słyszał? Nie chciałem żeby to słyszał.
-Nie umrę, nic mi nie będzie. - powiedział do mnie Clay i się uśmiechnął.
Pod wpływem presji pociągnąłem go za koszulkę, przybliżyłem do siebie i pocałowałem. Pocałowałem Clay'a.
Nie ukrywam, podobało mi się.
Po chwili oderwałem się
-Przepraszam.. Nie wiem czy tego chciałeś. - było mi tak bardzo wstyd
CZYTASZ
przyjaciele nie flirtują.. || dnf, karlnap
Fanfictionmoże jednak wspólny stream to był dobry pomysł?