Pov. Nick
:)) karl zobaczył rany i wybiegł z domu. oczywiście wybiegłem za nim. biegłem przed siebie nie wiedząc gdzie on jest, mając nadzieję, że zaraz go zobaczę. nie chciałem żeby to zobaczył. po coś nosiłem cały czas bluzy. cały czas biegłem. zobaczyłem jedno auto jadące ze strony mostu. byłem już wszędzie, nawet na klifie. na szczęście go tam nie było. poszedłem więc w tamtą stronę, bo tylko tam nie byłem. był tam.
-Karl, prosze, nie rób nic sobie
-a ty? co z tobą? dlaczego to robiłeś?
-porozmawiamy w domu, zejdź PROSZĘ
obaj zaczęliśmy stopniowo płakać
-nie porozmawiamy. odejdź.
-KARL ZEJDŹ STAMTĄD!
wkurzyłem się. krzyknąłem to głośno, na szczęcie nikogo tam nie było
-karl?
-karl odpowiedz!
mówiłem do niego kilka sekund, a ten patrzył się obok mnie i nie odpowiadał. podchodziłem powoli do niego, wykorzystałem chwilę. po chwili zobaczyłem że kręci mu się w głowie i zaczął spadać do tyłu.
podbiegłem i go złapałem. zdążyłem. od dzisiaj wierzę w cuda.
wziąłem go i usiedliśmy obok tego mostu. usiadłem na butach i kolanach, zginając nogi, i wziąłem na siebie Karl'a.
-karl..
-przepraszam..
-obiecaj. obiecaj mi, że już nigdy mnie tak nie będziesz straszył.
-obiecuję, pójdźmy już do domu.
-chodźmy
~~~
-GDZIE WY BYLIŚCIE PRZEPRASZAM BARDZO? - spytał quackity. każdy był już obudzony, siedział i jadł
-czekajcie, idziemy jeszcze na chwilę. - zdziwiłem się, że karl chciał gdzieś iść.
-idziecie się pieprzyć?
-george. stop. lepiej mi zaraz powiesz do czego doszło z clay'em jak wrócimy - powiedziałem dumny i wyszliśmy na korytarz
-więc? czemu chciałeś wyjść?
-ja obiecałem że nie będę cię tak straszył. teraz ty.
-co ja?
-obiecaj że już się nie potniesz, ani w jakikolwiek inny sposób nie będziesz się samookaleczał.
-... - nie spodziewałem się tego
-nick.
-NICK
-karl..
-NICK OBIECAJ MI TO DO CHOLERY
-nie mogę. przepraszam.
CZYTASZ
przyjaciele nie flirtują.. || dnf, karlnap
Fanficmoże jednak wspólny stream to był dobry pomysł?