4. Sekrety

372 41 21
                                    

Był już wieczór, przyjaciele poszli razem na lody. Luca jednak nie mógł przestać rozmyślać nad listem, który otrzymał Alberto. Zastanawiał się czy nie zapytać go o to, jednak zrezygnował. Nie chciał, żeby chłopak pomyślał, że Luca przegląda jego rzeczy. Kim był tamten człowiek?

Alberto: Hej, Luca wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej. 

Luca: Nie, wszystko spoko.

ALberto: Chyba jednak nie. Wiedziałem żeby nie ufać temu lodziarzowi, te lody też są podejrzane. Zaraz tam pójdę i...

Luca: Nie, nie. Na serio, nic mi nie jest.

*W domku na drzewie*

Giulia: Dobrej nocy chłopaki.

Luca i Alberto: Do jutra.

Luca przewrócił się na drugi bok i zamknął oczy. Alberto zdziwiło jego zachowanie, zawsze rozmawiali przed zaśnięciem. I chłopiec zawsze patrzył w gwiazdy. Coś tu nie grało.

Luca obudził się w środku nocy. Zerknął w stronę Alberto jednak jego tam nie było. O nie! Zaspał. Wstał pośpiesznie i najciszej jak potrafił zaczął kierować się w stronę plaży. Jak cień przesuwał się przez uliczki. W nocy było chłodniej niż za dnia. W końcu dotarł nad kąpielisko. Od razu dostrzegł dwie sylwetki, oświetlone blaskiem księżyca. W tafli wzburzonej wody było widać odpijające się światła latarni w Portorosso.  Ukucnął za kamieniem, jakieś trzy metry od nich i wytężył słuch. 

Alberto: Nie ma mowy!

Ktoś: Ale to jedyna szansa, żebyśmy znowu mogli żyć razem.

Alberto: Ah tak?! Zmarnowałeś ją już bardzo dawno temu!

Ktoś: Słuchaj mnie. Jesteś już prawie dorosły. Nie mogę za ciebie decydować. Ale zastanów się jeszcze. Jutro w nocy wyjeżdżam. 

Druga postać zaczęła się oddalać wzdłuż wybrzeża i zniknęła w zaroślach. Luca był zaskoczony. O co chodziło tamtemu gościowi? I co go łączyło z Alberto? Zauważył, że Chłopak dalej stoi na plaży. Usłyszał lekkie szlochy. Chciał do niego podpiec. Przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedział, że nie może teraz tego zrobić. Stwierdził, że to chyba czas aby wracać na podwórko Giulii. Idąc w stronę domu poczuł jakąś gule w gardle. Gdy dotarł starał się zamknąć oczy i zamknąć, ale nie mógł. Po paru minutach usłyszał kroki. Alberto wspiął się na górę i położył obok. Co aż tak bardzo go smuciło? Luca musiał poczekać na odpowiedzi. Wiedział, że jeśli zapyta się wprost to Alberto domyśli się, ż ego śledził. Ale teraz musiał spróbować zasnąć. Oboje spali bardzo niespokojnie. Luca obudził się i spostrzegł, że Alberto już nie śpi i na niego zerka. 

Luca: Cześć, Alberto. Chyba jesteś smutny.

Alberto: Wydaje ci się. 

Co się z nimi działo? Zawsze sobie wszystko mówili. A teraz, Nie dość, że mają sekrety to praktycznie ze sobą nie gadają. Śniadanie przebiegało w totalnej ciszy. Giulia próbowała ich zagadywać, ale odpowiadali jedynie smutno jakimiś półzdaniami. Gdy zjedli śniadanie i odeszli od stołu Alberto podszedł do niego 

Alberto: Hej Luca, moglibyśmy gdzieś wyjść. Jeśli oczywiście chcesz.  Musze z tobą o czymś pogadać.

Luca: Jasne. Tylko skoczę po coś na górę.

Wszedł po schodach. Przełknął ślinę. Z jednej strony był przerażony, nie wiedział co usłyszy od Alberto i nie wiedział czy chce to  słyszeć. Ale z drugiej strony chciał skakać do sufitu i krzyczeć z radości. 


Hej, mam pytanie. Podoba wam się taki format opowiadania? Jest to moja pierwsza opowieść na Wattpadzie i wole mieć pewność, że mój styl jest spoko do czytania. Jako autor jest mi trudno powiedzieć coś na temat mojej własnej pracy, a przyjaciół i rodziny się nie zapytam z wiadomych powodów TwT. Proszę was więc o napisanie komentarza i ewentualne uwagi. Dziękuję też  wszystkim za głosy i wszystkie komentarze. Możliwe, że kolejną część wstawie jeszcze dzisiaj wieczorkiem.  Miłego dzionka :)

Dal giornale Portorosso || Z dziennika PortorossoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz