1. Stacja Portorosso

558 48 10
                                    

Luca zamyślony patrzył się w szybę pociągu, podziwiał błękit nieba, zielone rośliny oraz lustrzaną tafle wody. Przypominał sobie z uśmiechem każdą chwile z zeszłego roku. Jak razem z Alberto wyszli na powierzchnię, poznali Giulię i wygrali słynny włoski triatlon. Pamiętał też bolesne rozstanie z rodziną i przyjaciółmi. Zastanawiał się jak wygląda Alberto, bardzo się stresował powrotem do rodzinnych okolic. 

Giulia: Hej koleś, wszystko gra? Wyglądasz jakbyś powąchał starą makrelę. -zaśmiała się-

Luca: Jasne, w końcu wracamy do najwspanialszego miasta na całej kuli ziemskiej... oraz do Alberto. -lekki uśmieszek-

Giulia: Będzie wystrzałowo, mówię ci! No ale teraz pakuj manatki, zaraz wysiadamy!

Pociąg zaczął zwalniać. We dwójkę stali przy drzwiach. Luca zaczął się jeszcze bardziej stresować. A co jeśli Alberto znalazł sobie jakiegoś innego przyjaciela albo przyjaciółkę? Konduktor zaczął otwierać drzwi a przyjaciele wyszli z pociągu na stację. Było okropnie upalnie. Nagle usłyszeli jakiś okrzyk.

Alberto: Lucaaaa! 

Alberto podbiegł do Lucki porywając go w objęcia. Musiał trochę ćwiczyć bo bez problemu uniósł przy tym Luckę. To był naprawdę on, ten sam pełen energii, z pięknym uśmiechem Alberto! Luca odwzajemnił uścisk.

Alberto: Mi sei mancanto Luca! 

Luca: Ja za tobą też! Nie mogę uwierzyć, że w końcu cię widzę. 

Alberto: To będą najwspanialsze wakacje życia, Będziemy tyle robić, mam tyle planów na spędzenie czasu -wykrzykiwał nie puszczając Lucki-

Luca: To wspaniale! 

Giulia: Skończyliście? -zapytała z półuśmieszkiem-

Chłopcy zdali sobie sprawę, że chyba trochę za długo to trwa, i że wszyscy na nich spoglądają. Odsunęli się od siebie zakłopotani. Luca poszedł przywitać rodziców.

Alberto: Oooo... Kopę lat Giulia! Heh. Miło cię widzieć. 

Giulia: Ciebie też! Ćwiczyłeś czy się obijałeś, bo chyba ci się trochę przytyło?! Nie no żarty se robię. -chrumknięcie pomieszane ze śmiechem- Widać, że w formie jesteś!

Dziewczyna wytarmosiła jego czuprynę i dalej bez słowa pobiegła do swojego taty. Na co Alberto uśmiechnął się nieszczerze.

Kiedy wszyscy już się przywitali nadszedł czas aby przyjaciele poszaleli we trójkę.



Dal giornale Portorosso || Z dziennika PortorossoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz