[#01] MAGIA ISTNIEŃ.

206 23 3
                                    

❞GDY NIE MASZ NIC,
TO WSZYSTKO MASZ.❞

"Jak te dziewczę może tu żyć?", przez myśl przemknęło wojownikowi. Same dołki, drzewa i jakieś rośliny... Co ona w ogóle jadła? Jadła piasek? Zupełnie jak Wilbur, gdy postanowili pojechać na koniach nad jezioro.

Mężczyzna wiedział, że złapanie wróżki nie będzie takie łatwe. Dajmy na przykład to, że gdy Puffy chciała się do niej zbliżyć, ta rzuciła w jej stronę jakieś zaklęcie i zniknęła. Technoblade nie znał się na magii (jak nikt z wioski), przez co uleczenie jej zajęło trochę czasu.

W tym samym momencie Techno zaczął zastanawiać się, czy ta wyprawa jest bezpieczna. Zatrzymał na chwilę konia i szybko z niego zeskoczył, aby mógł pomyśleć w spokoju. Z jednej strony zawsze mógł się zawrócić, a z drugiej chciał wypełnić rozkaz Dreama.

Nigdy wcześniej nie otrzymał od niego tak ważnej misji. Wiedział, że to będzie trudne. Wiedział, że jeśli nie sprowadzi tajemniczej dziewczyny zawiedzie społeczność L'manburg'a. Ci ludzie byli chyba najważniejszą częścią jego życia, za którą mógłby oddać życie bez wahania. A ich już nie mógł zawieźć.

Eirene wyraźnie zaniepokojona odgłosami wilków z jednej z granic uniosła się z miejsca, a jej uszy (przypominające elfie) niebezpiecznie zadrżały. Te wycie pochodziło ze strony... tej granicy. Tej, gdzie przebywali ludzie.

Ale przecież żaden z przedstawicieli wioski nie pojawiał się tu od tak. Dziwne było też to, że słyszała wcześniej sapanie konia. Gdyby były to zwykłe odgłosy chodzących ludzi - okej, może przyszli na grzybobranie lub chcieli dostać się do dalszych osad. Ale to był odgłos jednego konia, czyli zapewne i jednego człowieka.

– Słyszeliście to? – Uniosła brew, spoglądając sceptycznie na gwiazdy. Gdy nie było wśród niej żadnego zwierzęcia potrafiła rozmawiać sama ze sobą lub czymkolwiek. Nie była przyzwyczajona do samotności, ale i również myślała, że we wszystkim jest dusza. – Muszę to sprawdzić.

Eirene westchnęła pod nosem, rzucając przelotne spojrzenie na niebo. Ta noc była wyjątkowo piękna, a ona musiała łazić po lesie i szukać ludzi... wspaniała robota, do prawdy.

Poprawiając swoją zieloną szatę, która idealnie komponowała się z kolorem jej oczu westchnęła pod nosem, biorąc nogi za pas i wyruszając w stronę dziwnych dźwięków. Jej zmysły po dwudziestu latach mieszkania w lesie były wyczulone, a więc nie musiała się martwić o to, że po drodze czegoś nie wyczuje i ktoś ją porwie.

Była wyjątkowo naiwna.

Ufała każdemu, nawet najgorszemu człowiekowi. Nigdy nie została zraniona przez drugą osobę i może przez to nie wiedziała, jak podli potrafią być w stosunku do kogoś.

Sama była może i dość mądra, ale nie potrafiła odrzucić kogoś i to było jej wadą. Nie potrafiła powiedzieć "nie". Nie potrafiła uciec. Wiedziała z opowieści królowej Khloris że na świecie czai się zło, ale Ei nie potrafiła go wykryć.

Śmieszna ironia losu, nieprawdaż? Młoda, stosunkowo silna wróżka lasu, a nie potrafi powiedzieć słowa "nie". Gdyby chociaż potrafiła postawić na swoim, ale tego również nie potrafi.

Zajęta swoimi rozmyślaniami, Eirene nawet nie zauważyła kiedy zbliżyła się o kilkanaście metrów do źródła tajemniczego dźwięku. Nie powinna była tak robić... Kto wie co się tam kryło. A ona co? A pomyślę sobie o swoich wadach.

𝑼𝑵𝑰𝑽𝑬𝑹𝑺𝑬, 𝑡𝑒𝑐ℎ𝑛𝑜𝑏𝑙𝑎𝑑𝑒. (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz