Rozdział 6

776 34 1
                                    

Co ona do cholery zrobiła?

Niewierność nie była czymś, co tolerowała ani nie praktykowała, ale z powodów znanych tylko jej ciału, Draco był pieprzonym wyjątkiem.

Poczuła pulsowanie między udami, skrzyżowała nogi i odepchnęła to.

Hermione zżerało poczucie winy!

Postanowiła zatrzymać się przy stadionie, aby zobaczyć Rona przed pójściem do pracy. Wstawiając filiżankę do zlewu, umyła ręce, filiżanka musiała poczekać, aż wróci.

Poranne powietrze było rześkie i chłodne, owinęła się mocno szalem i wsunęła małe rączki w ciepłe, wygodne kieszenie płaszcza.

Większość graczy ją znała i machali radośnie w trakcie jej ​​bolesnego spaceru po trybunach do pawilonu.

Hermiona dostrzegła niewyraźny zarys swojego narzeczonego, zmrużyła oczy, żeby lepiej się przyjrzeć.

Ron robił akurat kilka ćwiczeń, kiedy zobaczył Hermionę.

Nie trafił w bramkę, którą miał zablokować i posłał koledze z drużyny zakłopotany uśmiech, po czym poleciał prosto do narzeczonej.

Jego jasno pomarańczowe szaty powiewały na wietrze, sprawiając, że wyglądał jak wielka pszczoła, do tego dość pomarańczowa. Hermiona prychnęła, Armaty naprawdę miały najbrzydsze z szat.

- Dzień dobry kochanie – Ron radośnie powitał Hermionę, gdy zszedł z miotły i podszedł do niej.

Hermiona szybko zeskoczyła z siedzenia i pocałowała go, tak jak naprawdę powinna go całować, trzymając go za twarz i przyciągając go do swojego ciała.

Zaskoczyło to Rona, ale odwzajemnił jej entuzjazm.

- Czy mam zwiać z treningu? - wyszeptał żartobliwie jej do ucha. Hermiona nie mogła powstrzymać przypływu nieuzasadnionego rozczarowania.

Dlaczego u diabła było tak inaczej, kiedy Draco ją pocałował? To była surowa pasja i nieustający upał!

Natomiast z Ronem było słodko i delikatnie. Problem polegał na tym, że chciała PASJI!

Hermiona oderwała się od pocałunku.

– Chciałam cię tylko zobaczyć. Przepraszam za ostatnią noc, zostałam dłużej w pracy i... eee... potem zasnęłam – skłamała przekonująco.

Miała nadzieję, że Ginny nie wspomniała nic o Draco i nieświadomie skrzyżowała palce za plecami.

Ron już miał odpowiedzieć, ale Kapitan Armat krzyknął magicznie wzmocnionym głosem:

- Ej Weasley, wracaj tutaj.

Uszy Rona zrobiły się jaskrawoczerwone.

- Do zobaczenia dziś wieczorem kochanie - pocałował ją lekko, po czym wsiadł na miotłę i leciał z zawrotną prędkością w kierunku swojej drużyny i kapitana.

Hermiona miała już wyjść, kiedy inna kobieta przykuła jej uwagę. Czy ta kobieta ich obserwowała?

- Lavender, miło cię spotkać – Hermiona ciepło powitała byłą dziewczynę Rona i jej byłą przyjaciółkę z Domu.

Lavender zarumieniła się.

- Och, jestem reporterką Proroka Codziennego, jestem tutaj, aby przeprowadzić ostatni wywiad z zespołem, od miesięcy mamy ich na wyłączność – wyjaśniła, nie mogąc spojrzeć Hermionie w oczy.

Lavender nerwowo odsunęła się od Hermiony, zanim ta zdążyła nawiązać z nią rozmowę.

Hermiona obserwowała, jak Armaty wykonują rozgrzewkę, spojrzała na zegarek i pisnęła.

FallenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz