Rozdział 5

850 36 1
                                    

- Mi? Ziemia do Hermiony! - Ginny krzyknęła z oburzenia.

- Hmm... co? - Hermiona stanęła na baczność.

Ginny przewróciła oczami.

- Jesteś absolutnie najgorsza.

Wskazała na różne talerze z ciastem przed nią:

- Mi, musisz wybrać pieprzony tort na swój przeklęty ślub.

Hermiona roześmiała się, podniosła widelec i zanurzyła go w przepyszne ciasto czekoladowe z podwójnym lukrem.

Zamknęła oczy i delektowała się słodyczą.

- Mmmm... Myślę, że znalazłyśmy zwycięzcę.

Pchnęła talerz w stronę Ginny i skinęła głową z aprobatą.

Ginny rozwinęła kawałek, skosztowała go i wykrzyknęła szeroko otwartymi oczami:

- Merlinie, to jest pyszne.

Czekali do ostatniej chwili, aby zdobyć tort, ponieważ Hermiona była zawalona pracą w Ministerstwie i nie mogła uciec.

Nie żeby można było ufać Ronowi, nie można mu było ufać w niczym, poza tym, że prawdopodobnie pojawi się na czas na ślub.

Obchody dziesiątej rocznicy Wielkiej Bitwy były za kilka miesięcy i Kingsley powierzył jej każdy szczegół, była to żmudna praca.

Cormac łaskawie jej pomógł, ale ona sama przeszła przez każdy drobiazgowy szczegół.

Ciasto zostało wybrane, więc przeszły ulicami Ulicy Pokątnej do następnego sklepu na ich liście.

Hermiona stała w garderobie, starając się jak najlepiej podciągnąć sukienkę.

Chrząknęła i wciągnęła ją na siebie.

Była piękna! Prosta i elegancka. Bardzo do niej pasowała!

Stanik sukienki był obcisły i misternie wykończony małymi srebrnymi koralikami, a ponieważ był odsunięty od ramion, welon pięknie opadał na jej drobne ramiona.

Zwiewny szyfonowy materiał poniżej talii otulał jej figurę i spływał na ziemię wraz z trzymetrowym trenem.

Welon podążał za nią, gdy szła w srebrnych szpilkach.

Ginny sączyła kieliszek szampana i przerzucała czasopisma ślubne, czekając na pojawienie się Hermiony.

Hermiona wyłoniła się z przymierzalni z pomocą opiekuna i zapytała nieśmiało:

- Więc, co o tym myślisz Ginny?

Ginny wstała, a jej ręce powędrowały do ​​ust.

- Och, wow Mi, wyglądasz absolutnie zapierająco dech w piersiach.

Przeleciała nad Hermioną i dodała z miłością:

- Mój brat jest szczęściarzem.

Wyszły ze sklepu i skierowały się do Dziurawego Kotła, obie dziewczyny pochyliły się na krzesłach i zamówiły Ognistą Whisky.

To był długi dzień.

Gdy barmanka przyniosła drinki, Ginny poczuła delikatne klepnięcie w ramię.

Odwróciła się i zobaczyła przystojnie wysokiego mężczyznę w swobodnym ubraniu, stojącego przed nią z szerokim uśmiechem.

- BLAISE – zawołała podekscytowana Ginny, przytuliła go mocno i wskazała na krzesło obok niej.

FallenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz