Obudziłam się wcześnie rano, co jest do mnie nie podobne. To pewnie dlatego, że spałam w obcym miejscu. Poleżałam chwilę w łóżku, ale i tak szybko nabrałam ochoty na zwiedzenie okolicy. W miare szybko się ogarnęłam, wzięłam prsznic, ubrałam się i zrobilam makijaż. ubrałam moją parkę, ponieważ chociaż był już marzec było trochę zimno.
Okolica dosc miło wyglądała. Tzn. nie była niebezpieczna co mnie bardzo cieszyło, bo jeśli mam mieszkać sama, to naprawdę nie chce sie bać. Po kilkunastu minutach powolnego marszu doszłam do jakiegos parku. Było w nim dość dużo osób, na jego samym końcu był lasek oraz małe jezioro. Pomyślałam, że będzie mi się tu dobrze mieszkało. Poza tym, miałam nadzieję, że kogoś poznam. Załuję, że nie są to te czasu szkolne czy przedszkolne, kiedy nie było problemem podejść i sie przywitać; tak poprostu. No coż, teraz jest bardziej nieśmiała.
Spacerowałam jeszcze kikadziesiąt minut, bo stwierdział, że muszę jeszcze przygotowac sie na obiad u cioci i wujka, a później, wieczorem ogarnąć mieszkanie, bo jeszcze jest puste.
O 14:12 zadzwoniła ciocia. Powiedziała, że mogę być u nich za jakieś 15 min. Nie był to problem, bo własnie tyle zajmuje droga z mojego do ich domu. Nie powiem, denerwowałam się. Nawet bardzo. Z wujkiem widziałam się wczoraj po raz pierwszy od ośmiu lat. A z ciocią? Z nią zobaczę sie dopiero dziś. Ah, no i jeszcze ten ich syn! Zżera mnie ciekawość, jaki jest, W sensie... Ile ma lat, jak wyglada, no i przede wszytskim jestem ciekawa jego charakteru. Wbrew mojej nieśmiałości, lubię poznawać nowe osoby. Nie skromnie powiem, że miałam kilku (lub kilkunastu :>) chłopaków w życiu. Wiele osób mówiło, że potrafię uwodzić, ale.. co ja tam o tym wiem? Być może robię to nieświadomie. No, ale zmierzam do tego, że w głębi duszy, mój nowy znajomy jest wysokim, przystojnym blondynem o niebeskich oczach.
O, tak! Mam słabość do blondynów o niebieskich oczach!
Szłam wolnym krokiem, znów podziwiając Legnicę, teraz z troszeczkę innej strony. Miasto zupełnie różni się od dzielnicy, w któtrej ja mieszkam. Aczkolwiek jest równie urocze.Nie wierzcie mi, dla mnie wszystko jest słodkie i urocze.
- Złotoryjska 14... - szeptałam, mijając kolejne budynki. Wkrótce natrafiłam na ten właściwy. Była to starsza kamienica, taka z czasów wojny... Hmm... Jakby to powiedzieć... Uro... Nie! Nie była urocza! W pewien sposób mnie uurzekła. Zwyczajnie lubie takie budynki. Zaczęłam wchodzić na trzecie piętro. Stwierdziłam, ze muszę poprawic kondycję. Nie byłam jakoś strasznie gruba, choć moja waga pozostawiała wiele do życzenia, ale kondycja do poprawy.
Stojąc już pod drzwiami z przytwierdzonym małym, żłotym numerkiem 9, zaczęłam się zachać. Ne przyszło mi do głowy zwiać czy coś... Poprostu zastanawiałam się jak będzie wyglądała ta wizyta.
Taa... Jakby nie było na to czasu wcześniej...
Okey, poprostu zapukaj. I nim się obejrzałam moje kostki stukały o drewniną powłokę. Drzwi otworzyła mi niska, ale szczupła kobieta w zielinej sukience w kolorowe kropki. Uro...cza...ehh...
- Już jesteś! Jka miło mi Cię widzieć! Urosłaś dziecinko, Oluś, kochanie. - zaśmiałam się na jej słowa. Nie, tym razem nie zdenerwowało mnie to, ze zwróciła się do mnie "Oluś". W jej ustach brzmiało to uro... Miło, brzmiało to miło.
- Mała! - ucieszył się wujek chociaż widział mnie zaledwie kilka godzin temu.
- Duży! - odkrzyknęłam, jakby był moim kumplem. Uf, myślałam, ze będzie sztywno, a jednak sie nie zmienili.
Atmosfera była przyjemna, cały czas się śmialiśmy i opowiadaliśmy śmieszne historie. Nie zabrakło oczywiście pytań. Czy porawdzę sobie mieszkając sama, jak będzie ze szkołą, i co z moją mamą... Opowiem Wam to kiedy indziej, a szczególnie o tym ostatnim, musze Wam kiedyś powiedzieć.
- Chyba powiennam się już zbierać. - powiedziałam kiedy zegar wybił 17:00. Tak jak mówiłam, mam jeszcze kilka spraw dzisiaj od załatwienia.
- Oh, zaraz. Nie poznałaś Jasia. - A więc, Jaś.
- Um, może innym razem.
- No jasne, zadzwonimy do ciebie, jeszcze dziś wpłacimy Ci pieniadze na konto, żebyś miała z czego żyć. - oznajmiła ciocia.
- Dobrze...
- Aha! No i wpadnił do nas jeszcze w tym tygodniu. Naprawdę musisz poznać naszego syna. Polubicie się.
Po dłuższym pożegnaniu z wujkami, spokojnie wyszłam z mieszkania, kierujac swe kroki na dół. Wyszłam z kamienicy, naszczęśnie jest jeszcze wmiarę jasno na dworze. W czasie drogi sporo myślałam o Jasiu. Hmm... Jeszcze nigdy nie byłam tak ciekawa... Szczerze mam nadzieję, że szybko go poznam.
Heeeej, więc tutaj macie pierwszą czesć drugiego rozdziału. 2/2 pojawi się jutro ok. 22 godziny. I teraz jest taka sprawa, a w zasadzie kilka.
1. Przepraszam za błędy, piszę na szybko, bo wiem, ze długo nie było rozdziału.
2. Przepraszam, ze długo nie było rozdziału i że ten jest tak krótki. Postaram się to nadrobić.
3. Jeśli chcecie, możcie w komentarzu mi napisać jaki macie pomyśł na dalszy rozwój wydarzen.
Jeszce raz PRZEPRASZAM za jakość tego rozdziału.
CZYTASZ
JDabrowsky - moja historia.
FanfictionCzy to możliwe, że miłość przechodzi w genach? Miłość do nagrywania. Do dawania ludziom tego, co chcą, a jednocześnie robienia tego co się kocha. Młoda YouTuberka musi zamieszkać u swojej dalekiej, dalekiej ciotki. Spotykam tam kogoś. Kogoś kto mógł...