Rozdział 4

276 26 5
                                    

- Wychodzisz już? Co byś powiedziała gdybym Cię odprowadził? - O, nie. TO był najpiękniejszy uśmiech. Boże, dziewczyno, ogarnij się.

- Emm, no nie wiem czy to dobry pomysł... - i znów stchórzyłam.

- Oj, no weź, chcę Cię poznać. - Myślę, że powinnam się zgodzić. Tym bardziej, że ja też chcę go poznać, myślę, że mogę nazwać się firanką, a poza tym... Jeżeli jest możliwość, że on to syn mojej ciotki to już w ogóle, zawał na miejscu. 

- No dobrze, chodźmy. - uśmiechnęłam sie przyjaźnie na co on odpowiedział mi tym samym. 

Chłopak wstał, zabrał swoje rzeczy i ruszyliśmy do wyjścia z galerii. Przed samym wyjściem czekały na nas firanki chłopaka i moje fanki, byłam juz tym trochę zmeczona na dziś, ale nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, o spławieniu jakiś fanów. Podpisywaliśmy zeszyty oraz kartki, robiliśmy zdjecia - osobno i wspólnie, a także odpowiedzieliśmy na kilka pytań. Nie zabrakło tych dotyczących nas obojga, czyli skad się znamy itd, co było do przewidzenia, bo spotykamy się po raz pierwszy, co za tym idzie, fani mogą nas zobaczyć razem po raz pierwszy. 

- O Jeeezu, dobrze, że to już koniec... - jęknęłam. Janek tylko zachichotał na moje słowa. 

Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, naszczęście, bo najgorsze co mogło się zdarzyć to cisza miedzy nami.  Poszliśmy do parku, po drodze kupując lody. Nie sądzę by był to dobry pomysł, gdyż w większości przypaków bym się ubrudziła - naszczęście, nic takiego się nie wydarzyło. 

- Wiesz co, chyba pójdę już do domu... - powiedziałam, przerywając kilku sekundową cisze. 

- Jasne, chodź, przeciez miałem Cię odprowadzić...

W drodze do mojego domu, nie zabrakło oczywiście rozmów, dużo się o sobie dowiedzieliśmy, swoją drogą mam nadzieje, że to nie jest ostatnie spotkanie. 

Po kilkunastu minutach drogi byliśmy już pod furtką mojego domu. Nie zaproponowałam chłopakowi odwiedzenia mojego domu, ponieważ nie jest nawet urządzony. 

- Dasz mi swój numer telefonu? Wiesz, może jeszcze kiedyś się spotkamy? 

- Tak, jasne. - zapisałam numer na jego IPhon'ie, wpisując się jako Olegxx, gdyż tak nazywał się mój kanał. 

I znów nadszedł ten niezręczny moment... Jaś zbliżył się do mnie na odległość, pozostawiającą wiele do życzenia. Nie mówię, że mi się to nie podobało, ale... tak odrazu? Wtem zadzwonił telefon chłopaka, odsunął się ode mnie i odebrał. Wydawało mi się, że usłyszałam głos mojej ciotki, mówiła dosyć głośno. Udało mi się wychwycić niekóte słowa. Kiedy Janek rozłączył połącznie jego mina wyrażała negatywne emocje. 

- Co jest? - zapytałam rozluźniając atmosferę. 

- A nic, matka na mnie krzyzcy, bo chciała zaprosić dziś jakąś moją kuzynkę czy coś, a mnie nie ma od rana. 

- Kuzynkę? - to pytanie wymksnęło mi się z ust dosłownie, nie powinnam o to pytać. 

- Taa, coś nie tak? - Widać, że był zdezorientowany, nie dziwue się, moje pytanie nie było na miejscu. 

- Wszytsko ok, dzięki za dziś, pa! - i wbiegłam do domu, zamykając za soba drzwi. Teraz jestem już pewna, że była mowa o mnie. 

10 gwiazedek - next ---> zagwiazdkuj teraz!

PS. Następny za tydzień.

JDabrowsky - moja historia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz