Rozdział 6

267 26 8
                                    

Doszliśmy pod bramę miasteczka, w oddali przy jednym ze stoisk z watą cukrową ujrzałam sylwetkę Jasia, zrobił to też wujek, ponieważ dał znak chłopakowi, że może do nas podejść. Obok niego zuważyłam dziewczynę, która także zmierzała w naszym kierunku. Miała krótkie, czarne włosy i ciemne oczy. Nie była brzydka, ale pięknością bym tego nie nazwała. Poczułam się trochę zazdrosna, może jednak okaże się jego siostrą, która znalazł się wczoraj po dziesięciu latach nieobecności? Albo chociaż dalszą rodziną? Błagam tylko nie dziewczyną, proszę. Chociaż, gdyby miał dziewczynę czy próbował by mnie wczoraj pocałować? Oby nie, bo takiego zachowania nienawidzę!

Im bliżej byli, tym bardziej gorąco mi się robiło. Jak ten chłopak na mnie działa...?

Rodzice Jasia przywitali czarnowłosą bardzo przyjaźnie. To oznaczało, że muszą ją już znać. Zdecydowaliśmy, że "młodzież", czyli ja, Jan i Sylwia, jak się później okazało pójdziemy gdzie chcemy, a za dwie godziny mamy spotkać się w tym samym miejscu z wujkami. Między mną, a Jasiem panowała... ciężka atmosfera? Nie wiem czy była ciężka, być może wcale jej nie było. Traktował mnie jak powietrze. Nie oddzywałam się nic, a nic, co tej dwójcie chyba nie przeszkadzało. Czasami wychwytywałam np. "Kolejka górska" i zmierzałam w tamtym kierunku. Nie raz widziałam uściski i objęcia. Jest cień nadzieji, że to tylko moja obsesja. Czy by to nie było, nie mogłam się od tego uwolnić. Co raz bardziej mnie to denerwowało. Po godzinie tej męczarni, oznajmiłam, że pójdę do domu, bo nie mogę znieść ich towarzystwa. Nie wyglądało to tak jak powinno, bo po prostu to powiedziałam i nie czekając na ich reakcję - odeszłam. Dochodząc do domu dostałam sms'a. Nie przeczytałam go od razu. "Zrobię to w domu." - pomyślałam. Miałam nadzieję, że to Jaś. Nie wiem czego oczekiwałam, ale chciałam, żeby to był on. Coś w stylu "spotkajmy się." albo "Co się stało?"... tak, myślę, że tego chciałam. Odblokowałam ekran, wchodząc w wiadomości.

Od: Jaś

Co mam powiedzieć moim rodzicom?

Oh, czyli nie interesowało go to co ze mną się dzieję, wolał ratować własny tyłek? Ugh, chyba jednak go nie lubię...

Do: Jaś

Nie wiem.

Zdjęłam buty, wchodząc do kuchni i myjąc ręce. Kiedy to zrobiłam pobiegłam na górę do pokoju. Dobrze, że mieszkam sama. Opadłam na łóżko, biorąc do rąk laptopa. Wpisałam "Facebook". Wyświetliły mi się na stronie głównej zdjęcia z grupy. Przedstawiały one Jasia i Sylwie przytulających się, Jasia i Sylwie kiedy ona całuje jego policzek i na odwrót. Z impetem zatrzasnęłam klapę od laptopa zapominając o ręce na klawiaturze. Zawyłam z bólu, szybko wyciągając rękę.

- Kurwa. - wysyczałam. Nie mogłam zgiąć palców, a po chwili ręka zrobiła się sina. Z perspektywy czasu wiem, że powinnam od razu pójść do szpitala, ale wtedy po prostu to zostawiłam. "Do wesela się zagoi".

Kiedy trochę ochłonęłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Oby to Jaś, albo nie. Niech to nie będzie on. O Boże nie wiem. Zajrzałam do wizjera. Wysoki brunet o tych zniewalających oczach. Ja pierdole ogarnij się. Otworzyć czy nie otworzyć?


Mam naprawić tą relację czy tak zostawić?


JDabrowsky - moja historia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz