🥃Barman [FLOCH]🥃

72 4 1
                                    

Oznaczenia : 🌸🌆

Wyjaśnienie znaku :
[F/N] - imię przyjaciółki
[F/H/C] - kolor włosów przyjaciółki
[F/E/C] - kolor oczu przyjaciółki.


    Codzienne życie wydaje nam się monotonne. Ta sama droga, ci sami ludzie, nic się nie zmienia. Na zajęciach jedynie się nudzimy, a w pracy nastajemy na kolejne problemy przez natarczywych klientów. Dopiero wieczorem nasze życie nabiera sensu, gdy latarnie uliczne rozświetlają drogę do przeróżnych klubów.

    Nie przejmujemy się różnymi napaściami czy porwaniami, które mogą mieć miejsce. To był czas, gdy możemy oderwać się od marnej codzienności, bawiąc się, jak najlepiej. Ocieranie się o siebie spoconych ciał podczas tańca, litry alkoholu oraz szybkie numerki. Na samym początku to brzmi dość... Ohydnie. Ale da się do tego przyzwyczaić, w szczególności po paru shotach.

— O Boże! Widziałaś te kocie ruchy i jego uśmiech? — [F/N] opadła z wycieńczenia na sofę, od razu biorąc łyka swoje drinka, bez jakiegokolwiek zastanowienia. Jedynie spoglądałam na nią ze szokiem, gdy ta zerowała napój do końca, po czym wytarła swoje usta, uderzając naczyniem o stolik.

— Powinnaś być ostrożniejsza — skarciłam ją, zasiadając zaraz na przeciwko. — Ostatnio dużo się mówi o handlarzach ludźmi w tej okolicy...

— Za bardzo się tym przejmujesz [Y/N]! — dziewczyna machnęła dłonią, by po chwili oprzeć się łokciami o blat. — To tylko plotki, by nas nastraszyć, a takie rzeczy dzieją się tylko w filmach! — [F/H/C] próbowała być przekonująca, jak tylko może, jednak nadal miałam wątpliwości.

   Był to jeden z najbardziej rozpowszechnianych tematów na cały kraj. W szczególności, gdy rozpoczęły się wakacje, gdzie dużo dzieciaków ma zamiar wejść do klubów, udając dorosłych. O dziwo, często im się to udaje, ale właśnie skutkiem tego mogą być porwania.

   Sama miałam zawsze przy sobie gaz pieprzowy, będąc gotową do jakiejkolwiek samoobrony. Nigdy nie zostawiałam [F/N] samej, jak ona mnie. Lepiej dmuchać na zimne, niż później opłakiwać osoby, z którymi nie wiadomo co się stało. Nawet widząc tych wszystkich nastolatków, niczego nie świadomych, czuję się z tym źle, gdyby coś by się stało. Nawet, jak ich nie znam.

— Oj, nie smutaj już tak — dziewczyna machnęła dłonią, uśmiechając się diabelsko, przy czym utwierdziła mnie w przekonaniu, że wpadła na głupi pomysł. — Lepiej spójrzmy na pozytywy! — klasnęła w dłonie, by następnie pochylić się nad stolikiem. — Widzisz tego barmana? Rudowłosy, umięśniony, a jaki seksowny... — na jej słowa, jedynie przewróciłam oczami. — A do tego znam kogoś, kto jest singlem...

— Przestań mnie z każdym swatać — mruknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

  Hobby, jakie moja przyjaciółka posiadała to plotkowanie, jedzenie, spanie i swatanie. Mam wrażenie, że ona kocha dramaty w prawdziwym życiu, a te z netflixa całkowicie ją znudziły. Słysząc jej teorie spiskowe, albo głupie pomysły, to jedynie utwierdza mnie w moim przekonaniu.

— Hej! Nie tylko ty tutaj jesteś singielką! — podniosła swój głos, wydymając dolną wargę, jak małe dziecko i krzyżując ręce pod piersiami. W sumie sama zaczynam się w tym gubić, czy kogoś ma czy też nie, jak co tydzień ma nowego chłopaka.

— To idź do niego i z nim porozmawiaj, skoro tak — rzekłam, upijając łyka alkoholu, którego w szklance miałam dość sporo. Nie byłam, jak [F/N], by się upić i zapomnieć.

— Ja muszę do łazienki, a przydałaby mi się dolewka, więc... — uśmiechnęła się słodko, zaczynając machać swoimi rzęsami, jak wachlarzami. Jedynie westchnęłam, męczeńsko podnosząc się z wygodnej kanapy, by dziewczyna dała mi spokój z tym.

  Bez zbędnego gadania ruszyłam do baru, wiedząc, że z [F/H/C] nie wygram. Przy okazji sama mogłabym wypić jeszcze coś na rozluźnienie po ciężkim tygodniu. Jak zwykle, nie było łatwo przedostać się przez tłum roztańczonych, pijanych osób, które ocierały się o każde, pobliskie ciało.

  W pewnym momencie odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu udało mi się wydostać z "pobojowiska", tym samym podchodząc do baru. Tutaj też było parę osób, które samotnie popijały drinki, pewnie w większości użalając się nad swoim żywotem.

— Przepraszam — podniosłam swój głos, chcąc zwrócić uwagę rudowłosego kelnera, który wpadł w oko mojej przyjaciółce. Piwnooki uniósł na mnie swój wzrok, przy okazji witając mnie z uśmiechem. —Mogłabym prosić o dolewkę? — spytałam, unosząc pustą szklankę w górę.

— Oczywiście — chłopak puścił mi oczko, przy okazji odbierając naczynie, by zacząć przygotowywać drinka.

  Podczas, gdy oczekiwałam na napój, rozmyślałam, jak do niego zagadać o ten numer. Nie chcę wyjść na jakąś dziwną. Z nerwów, jak i zamyślenia zaczęłam pstrykać palcami, by chociaż w jakimś stopniu skupić swoje myśli, gdy nagle z mojego transu wybudziło mnie delikatne uderzenie szklanki o blat.

— Dziękuję — odwzajemniłam gest, a rudowłosy oparł się, widząc, że coś zaprząta moje myśli. — A... Mogłabym do tego poprosić coś jeszcze?

— Co dokładniej? — spytał, ewidentnie zaciekawiony moimi słowami. Widząc jego piwne oczy, wpatrujące się we mnie z oczarowaniem, sama nie potrafiłam opanować westchnięcia oczarowania jego osobą.

— Twój numer... — mruknęłam, zaczynając się delikatnie rumienić. Chłopak wyglądał na zdziwionego, a zarazem na szczęśliwego moim pytaniem. Nie byłam zbyt dobra w bezpośredniości, co można teraz ujrzeć. — Moja przyjaciółka jest tobą zainteresowana.

— Dobrze — rudowłosy sięgnął po kartkę. Mogłam zauważyć, jak jego ręka sprawnie zapisuje ładnym, starannym pismem cyferki na biurowej karteczce. — Proszę.

— Dziękuję, przekażę — odparłam, mając zamiar odejść od baru, gdy głos nieznajomego zatrzymał mnie.

— Zostaw, ten numer jest dla ciebie — z wrażenia roztwarłam swoje usta, nie będąc pewną, czy aby na pewno dobrze usłyszałam. Sądząc po uśmiechu mojego towarzysza, ewidentnie mnie słuch nie myli. 

— D-Dziękuję, ale... — sama nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Miałam totalny mętlik w mojej głowie, ponieważ to [F/N] chciała ten numer. Z drugiej strony byłam naprawdę mile zaskoczona, gdy te słowa opuściły jego usta.

— Spokojnie, nie przejmuj się tym — ponownie chwycił długopis w swoje dłonie, zaczynając ponownie coś zapisywać. — Tutaj jest numer do mojego dobrego znajomego. Nie jest tak zajebisty, jak ja, ale myślę, że również wpadnie w jej oko — mrugnął do mnie, na co prychnęłam rozbawiona.

  Czułam, że mogę z nim rozmawiać godzinami, a jego żarty nadal mnie bawiły. Oczywiście, zatrzymałam jego numer, tym samym dając [F/N] numer do jego przyjaciela. Przez parę dobrych dni pisaliśmy ze sobą, a z każdym, kolejnym dniem byłam coraz bardziej nim oczarowana. Miłe słówka, komplementy, a tym bardziej humor to coś, czego potrzebowałam od bardzo dawna.

  Aż w końcu nastał ten dzień, gdy mieliśmy się ponownie spotkać. Już od samego rana byłam szczęśliwa na myśl o ponownym zobaczeniu go po wielu rozmowach, które mieliśmy. Po raz pierwszy nie mogłam się doczekać, aż wyjdę z domu, by się z kimś zobaczyć. Nawet nie przeszkadzało mi to, że było ciemno.

  Idąc uliczkami, euforia przysłoniła mi zdrowy rozsądek, który zapewne kazałby mi zawrócić, albo pójść z kimś przy moim boku. Nie czułam strachu, ufając rudowłosemu, a tym bardziej, że mamy spotkać się obok klubu, w którym się poznaliśmy, gdyż piwnooki prawdopodobnie nadal jest w godzinach pracy.

  Oparta o ścianę, wyczekiwałam na chłopaka, ze znudzeniem spoglądając w telefon. Minęło dobre piętnaście minut, a po barmanie ani śladu. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno nie jest to jakiś głupi żart, jednak słysząc otwierające się drzwi, uniosłam głowę pełna nadziei, lecz została zdmuchnięta, jak domek z kart.

  Dostrzegając tych wszystkich mężczyzn, stojących z różnorakimi broniami w dłoniach, wiedziałam, że popełniłam błąd, a na ucieczkę było za późno. Czułam się, jak zwierzak, słaby, bezbronny, otoczony przez samców, którzy jedynie polowali na swoją ofiarę. Wśród nich widziałam piwne tęczówki, przyprawiające mnie o drgawki.

— Czas się zabawić.


tytanowe one-shoty || [✏]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz