💋Pocałunek na dzień dobry [LEVI]💋

417 18 0
                                    

Shot dla : Poziomka13eren

Oznaczenie : 🌟⚔


     Sen w Korpusie Zwiadowczym był czymś bardzo docenianym. Każdy z nas cenił sobie chwilę, gdzie nawet na chwilę przymknęliśmy swoje oczy, zapominając o świecie. Oczywiście, w tej regule istniały wyjątki, jednak to nie ma aktualnie znaczenia.

      Niespodziewanie poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się po moim ciele. Mozolnie zaczęłam roztwierać swoje powieki, jednak po chwili je ponownie przymknęłam. Promienie słoneczne wpadały do pokoju, rozświetlając go całkowicie.

       Gdy moje tęczówki przyzwyczaiły się do światła, ujrzałam pewną osobę. Od razu zapomniałam, że przed chwilą moje ciało było w stanie ukojenia. Zaczęłam składać modły do Marii, Rose i Siny, o jak najmniej bolesną śmierć.

— K-Kapitanie?! — zawołałam, jakby nie wierząc własnym oczom.

      Mężczyzna jedynie jeszcze bardziej zmrużył swoje oczy, patrząc, jak zaplątuje się w pościeli. Chciałam sprawnie zasalutować, aby chociaż odrobinę poprawić moją obecną sytuację. Niestety, upadłam z hukiem na ziemię, mając dość dzisiejszego dnia.

— J-Ja napra-naprawdę nie chciałam! — po wyplątaniu się z kołdry, udało mi się wstać. — P-Po prostu... — spojrzałam przelotnie na łóżko, jakby miało mi ono pomóc. Zdradziecki przyjaciel.

— Tch. Skończ — przerwał mi, wiedząc, że i tak nic sensownego nie uda mi się wydukać. — Za pięć minut widzę cię na dziedzińcu — swoim wzorkiem przyjrzał mi się dokładnie od góry do dołu. Jedynie przełknęłam ślinę, obawiając się, że dziś będzie mój ostatni dzień. Kapitan jedynie potarł swoje usta wierzchem dłoni, zaczynając kierować się w stronę wyjścia. — Minuta spóźnienia, a zapomnisz, jak się nazywasz — warknął na odchodne, trzaskając za sobą drzwiami.

— T-Tak jest! — zawołałam za nim.

     Westchnęłam ciężko, starając pozbyć się napiętej atmosfery. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że kolejny dzień spędzę bez śniadania. Od razu zmarkotniałam, udając się do łazienki. Zastanawiałam się jednak, dlaczego Kapitan Levi tak na mnie spojrzał...

    Odpowiedź otrzymałam od razu, podchodząc do lustra. Moja mina zrzedła, widząc, ze jestem tylko ubrana w za długą koszulkę i dolną bieliznę. A mogłam jednak uzbierać więcej chęci, by założyć coś bardziej przyzwoitego.

     Bez zbędnego gadania, przebrałam się, wychodząc z pokoju. Nie miałam ani chwili do stracenia, zaczynając biec na plac. Mimowolnie spojrzałam przez okno, dostrzegając, że Kapitana jeszcze nie ma. Kącik moich ust od razu ruszył ku górze.

     Westchnęłam odrobinę zmęczona, docierając na dziedziniec. Wtem ujrzałam resztę drużyny Kapitana Levi'a. Od razu do nich podeszłam, zaczynając rozmowę. Niestety, chwilę później przyszedł sam diabeł w ciele człowieka...

💋

— Wszystko mnie boli... 

    Leniwie spojrzałam na Erena, który usiadł zaraz obok mnie. Na naszych twarzach widniało czyste wymęczenie, ponieważ mężczyzna nas nie oszczędzał.

— Chyba pójdę do pokoju się położyć... — mruknął Armin, wyglądając najgorzej z nas wszystkich. Był cały czerwony, a przy okazji nadal nie mógł unormować oddechu.

— Ja też... — Jean rozciągnął się, powoli podnosząc się z trawy.

— A ja idę zjeść obiad... Mam wrażenie, jakbym przeżyła wojnę głodową... — Sasha z pomocą Conniego wstała, opierając się na niższym chłopaku.

tytanowe one-shoty || [✏]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz