Amity
Mimo że dzisiaj była niedziela to wstałam dość wcześnie nieco po 8 głównie dlatego, aby zdążyć, się ogarnąć coś zjeść i być, a to tylko po to, aby być gotowa do wyjścia, kiedy Luz zadzwoni i napisze.
Po ogarnięciu się i zjedzeniu lekkiego śniadania składającego się bajgla i jogurtu wysłałam Luz wiadomość, w której zadeklarowałam chęć wspólnego spędzenia dnia w jej towarzystwie.
Kiedy to zrobiłam na zegarze, wybiła godzina 10:00.
Czekając na odpowiedź, postanowiłam pójść do salonu. Była w nim moja mama oglądała w swoim fotelu program kulinarny, który poleciła jej znajoma.
Co prawda oglądała go z internetu, bo mój brat i Ian nauczyli ją jak to robić, więc teraz ogląda, co chce i kiedy chce, a że sam program był w obcym języku, to możliwość włączenia napisów bardzo ją cieszyła. O samym programie wiem nie wiele, ale powstał, za nim się urodziłam no i kolejną ciekawostką wartą wspomnienia, że gospodarz tego programu jest w swoim kraju bardzo memiczną i lubianą postacią, a to głównie za jego podejście do życia i to, że podobno sprawia wrażenie bardzo poczciwego i godnego zaufania i być może to nakłoniło moją mamę do oglądania jego materiałów na youtube. Jaka nie byłaby prawda to mama zdawała się świetnie bawić i to na tyle dobrze, że nie musiała mieć w tym celu włączonych napisów, bo sam ton w jakim mówił, sprawił, że i ja parę razy się uśmiechnęłam.
Z ciekawości sprawdziłam w internecie i na pierwszym miejscu pojawił się filmik o tym, jak prowadzący, karmi psa koperkiem, co prócz tego, że samo w sobie miało potencjał komediowy i było śmieszne, to jeszcze śmiech prowadzącego jeszcze potęgował to uczucie, a po przetłumaczeniu niektórych komentarzy widać było jak ludzie, zachwycali się tym, co zrobił i dziękowali za to, że wywołał uśmiech na ich twarzach, czyniąc ich dzień nieco weselszym.
Chciałabym móc sprawić to samo. Jeśli nie dla wszystkich to chociaż dla moich przyjaciół i Luz... Zwłaszcza dla Luz.
Przez chwilę stałam i oglądałam razem z mamą program, ale w. pewnej chwili na mój widok Precel, kot mamy, zeskoczył z jej kolan.
Najwyraźniej wbił się przy tym pazurkami w uda mojej mamy, bo ta krzyknęła i wzdrygnęła się lekko.
Precel miauknął i podszedł do mnie dostojnym krokiem z uniesionym ogonem i otarł mi się o nogę.
Schyliłam się, aby podrapać go za uszami.
Sam Precel był kotem (a to niespodzianka)
Emiri i po części Edrica, ale kot jak kot to on jest tutaj panem, a nie na odwrót.
Emira uprosiła mamę, aby pozwoliła jej adoptować tego kota. Było to krótko po tym, jak poznała Iana, który doradził jej, gdzie można takowego adoptować.
CZYTASZ
Lumity- Stara miłość nie rdzewieje
FanfictionOpowiadanie jest moją kontynuacją dzieła: Lumity ~ Artist Soul autorstwa @_laureta_ "Luz... Mam do ciebie tylko jedną prośbę... Rozsyp moje prochy na Dachu Świata." Te słowa wypowiedziała Luz, kiedy zakomunikowała Amity, że musi wyjechać, aby spełn...