1. Złodziej!

376 20 64
                                    

Był piękny wiosenny dzień. W powietrzu można było wyczuć zapach kwiatów jabłoni rosnących w okolicy.

Właśnie tego dnia w mieście Haifu odbywało się święto uliczne z okazji nadejścia wiosny. Już od samego ranka można było zobaczyć podróżujących handlarzy rozstawiających swoje stragany na placach.

Uwagę przechodniów przyciągały nie tylko stragany, ale także występy różnych artystów. Jedni tańczyli, inni grali, a jeszcze inni ziali nawet ogniem.

Haifu było znane, ponieważ tylko tam w odległości dziewięćdziesięciu li był organizowany taki festiwal. Ludzie na co dzień nie mogli doświadczyć takich rozrywek, a to była naprawdę miła odmiana, zwłaszcza w tych niespokojnych czasach szalejących wojen. Nawet kilkunastu żołnierzy stacjonujących w sąsiednim mieście postanowiło się tutaj wybrać. Była to jedna z niewielu szans na oderwanie się od krwawej rzeczywistości. W tym mieście życie po prosto toczyło się własnym tempem.

Każdy pokój we wszystkich zajazdach był już zajęty. W tych biedniejszych zakwaterowanie znajdowali zwykli podróżnicy, zaś w tych bardziej ekstrawaganckich można było spotkać nawet generałów.

Jednak właśnie w takie dni każdy musiał zachować najwyższą ostrożność...

– Słyszałeś? Ponoć do miasta ostatnio przypałętał się gang Qiangdao – szepnął mężczyzna w średnim wieku do swojego współbiesiadnika z kozią bródką, starszego o około dziesięć lat.

– Ci wulgarni grabieżcy?! Hgh. Że też musieli akurat w takim uroczystym czasie. Nie dadzą nawet pożądnym ludziom w pełni się cieszyć. Zapewne wszyscy są zaniepokojeni – odparł z grymasem niezadowolenia na twarzy spowodowanym usłyszeniem wiadomości.

Wtedy ich rozmowę usłyszał inny mężczyzna, którego twarz przysłaniał czarny kaptur. Siedział przy stoliku za nimi i postanowił się odwrócić do nich, by wtrącić swoje trzy grosze.

– Właściwie, to co się dziwisz? Właśnie takie miejsca najbardziej przyciągają złodziei. Poza tym, czemu wypowiadasz się o nich z takim brakiem szacunku? W końcu oni też wykonują swoją pracę.

– To nazywasz pracą?! – uniósł się starszy. – Jedynie odbierają ciężko zarobione pieniądze uczciwym ludziom!

– Spokojnie, spokojnie, panie Zhang. Ten młodzieniec z pewnością nie miał na myśli tego, co powiedział – rzucił młodszy, próbując zapanować nad gniewem drugiego.

Wspomniany młodzieniec w czerni, zbliżył się do pana Zhanga.

– Tak, twój przyjaciel ma zupełną rację. Proszę nie brać sobie moich słów do serca. Chyba nie chcemy też, aby ktoś zapragnął nas wyrzucić z tej jakże uroczej restauracji za byle sprzeczkę – mówił z pewnością, a także nutką pokory w głosie.

Na widok złagodniałej miny starszego zdjął swój kaptur, ujawniając przy tym młodą twarz, której prawy bok był cały owinięty pobrudzonym wyschniętą krwią bandażem. Nie zwracając uwagi na lekko zdziwione spojrzenia dwóch mężczyzn, kontynuował rozmowę.

– Nazywam się Li Shao. Czy zechciałby pan wyjawnić mi swoje imię?

– Zhang Hung – rzucił wyniosło po chwili wahania, podając rękę.

Po wykonaniu gestu powitania, Li skierował się do towarzysza Zhanga.

– Su Ping – dodał, również podając rękę. – Nie wyglądasz na tutejszego. Czyżbyś również przybył do Haifu na Festiwal Wiosny?

– Tak, zgadłeś. Jeśli cię to ciekawi, to kieruję się na północne równiny, aby odwiedzić swoją rodzinę. Po drodze miałem jednak to miasto i przydarzyło mi się usłyszeć, że coś będzie tu organizowane. Pomyślałem, że może wpadnę zobaczyć, jak to wszystko wygląda i z tego, co widzę, raczej nie będę żałować – powiedział z zawadiackim uśmiechem, jednocześnie patrząc się na artystów zza okna. – Zgaduję jednak, że wy tutaj już nie pierwszy raz.

Wybrany Przez Ślepca『BL』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz