•5•

700 24 22
                                    

-Co masz na...- nie dał mi dokończyć.

-Przepraszam cię- przytulił mnie mocno- tak bardzo cię kurwa przepraszam. Możesz mnie teraz nienawidzić, ale musisz wiedzieć, że naprawdę żałuję tego, co zrobiłem. Chcę, żebyś mnie wysłuchała, chce ci wszystko wyjaśnić, proszę cię o jedną szczerą rozmowę- zatkało mnie. Pustka w mojej głowie nie dała mi trzeźwo myśleć. Odwzajemniłam nieśmiało jego uścisk. Usłyszeliśmy za sobą chłopaków.

-Co się dzieje?- zapytał Clay, na co odsunęłam się od Karla- czy ty płaczesz? Czy wy obydwoje płaczecie? Co się dzieje do cholery?

Uśmiechnęłam się do niego lekko. Poprosiłam Karla, żeby poczekał na zewnątrz. Tak jak powiedziałam, tak zrobił.

-On wie- przetarłam oczy z łez- chce ze mną porozmawiać. Boje się- spojrzałam na nich wyczekująco. George nic nie mówiąc, po prostu mnie przytulił.

-Będzie dobrze- powiedział- w końcu się wszystkiego dowiesz.

-Masz rację- odetchnęłam- pójdę się przebrać i z nim porozmawiać.

Szybko ubrałam na siebie wyjściowe ciuchy, wcisnęłam na stopy trampki i wyszłam, zastając na ganku chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko.

-Co powiesz na rozmowę na plaży, na której spotkałem cię, jak siedziałaś z Georgem?- zapytał z nadzieją.

-Jasne- odpowiedziałam i wsiedliśmy do samochodu chłopaka. Między nami panowała cisza, jednak nie należała ona do tych nieprzyjemnych. To była jedna z tych sytuacji, w której nikomu ona nie przeszkadzała. Patrzyłam na swoje ręce, bawiąc się przy okazji pierścionkiem. Ukradkiem widziałam, jak chłopak lekko się uśmiecha. W tle cicho grało radio. Po dojechaniu na miejsce, chłopak wyciągnął z bagażnika koc. Rozłożyliśmy go na piasku i usiedliśmy naprzeciwko siebie.

-Naprawdę cię przepraszam- zaczął, a ja na niego spojrzałam- po prostu się bałem. Bałem się tego, że...- urwał.

-Że?- pociągnęłam.

-Byłem w tobie zakochany- wydusił z siebie- bałem się, że nawet jeśli odwzajemniłabyś to uczucie, to bardziej zrani nas odległość, niż zerwanie kontaktu. Teraz wiem, że to było głupie. Nie powinienem o to prosić, ale i tak to zrobię. Sara, błagam cię, daj mi jeszcze jedną szansę. Naprawię to, obiecuję. Tylko daj mi szansę...

Spojrzałam na niego ze skruchą i żalem. Prawda jest taka, że już dawno mu wybaczyłam. Jedyne, co chcę teraz zrobić, to po prostu się do niego przytulić.

-Masz ostatnią szansę- powiedziałam na jednym wdechu, a chłopak momentalnie był cały w skowronkach.

-Nie zepsuję tego, obiecuję! Dziękuję!- krzyknął i zamknął mnie w mocnym uścisku, który odwzajemniłam. Rozmawialiśmy długo, bo słońce zaczęło już powoli wychylać się z wody. Rozmawialiśmy głównie o przeszłości, pytał o to, jak poznałam się z Georgem i wiele innych rzeczy.

-Właściwe, jak u twoich rodziców?- zapytał nagle, a ja momentalnie spuściłam wzrok.

-Nie żyją Karl- uśmiechnęłam się słabo- zginęli rok po twoim wyjeździe.

-Przepraszam- uścisnął mnie mocno- przepraszam, że mnie obok ciebie nie było. Cholera, naprawię to obiecuję. Przepraszam cię- urwał. Głos mu się po prostu załamał. Chyba nie mam mu tego za złe. Zawsze działał na mnie w ten sposób. Nigdy się nie kłóciliśmy. Nigdy bym nie pomyślała, że mógłby mi sprawić jakikolwiek ból.

-Już dobrze- powiedziałam- idziemy się przejść brzegiem?

-Jasne- uśmiechnął się i po zaniesieniu rzeczy do auta udaliśmy się w stronę wody. Była przyjemnie ciepła. Szliśmy powoli i napawaliśmy się widokiem wschodzącego słońca. Tafla wody wydawała się niczym lustro, a lekkie fale głośno uderzały o brzeg. Może ta cała sytuacja nie jest aż taka zła? Dobrze jest mieć go znowu przy sobie.

My heart belongs to you || Karl Jacobs x female OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz