Chapter I

1K 13 6
                                    

16 lat później

Sylvia (Annabeth)

 - No dalej....jeszcze troszkę....- powtarzałam próbując zamknąć walizkę z ubraniami. Jutro zaczyna się mój kolejny rok szkolny w Hogwarcie, a ja nie byłam jeszcze spakowana. 

- Sylvia? Co ty robisz? - usłyszałam pytanie. Spojrzałam w stronę drzwi. Stał w nich mężczyzna pod czterdziestkę w czarnej szacie i tym samym kolorem włosów, których nie mył najprawdopodobniej całe swoje życie. 

- Próbuję już drugą godzinę zamknąć tą piep... walizkę - opanowałam się przed przekleństwem. Mężczyzna jednym ruchem różdżki sprawił że walizka się zamknęła - dziękuje - szepnęłam. 

- Następnym razem po prostu przyjdź, a ja ci pomogę - powiedział nie zmieniając wyrazu twarzy. Od zawsze towarzyszył mu wyraz obojętności. 

- Nie lubię prosić kogoś o pomoc. 

- Wiem - powiedział i rozejrzał się po pokoju. Rozwalone książki, pergaminy, pióra, nawet wylany atrament na dywanie. Westchnął i wrócił wzrokiem na mnie - jak skończysz się pakować, przyjdź na kolacje - i wyszedł zamykając za sobą drzwi.  

Usiadłam na łóżku. To już mój szósty rok w Hogwarcie. Uwielbiam to miejsce. Jest dla mnie jak dom. Co się dziwić tam właśnie się wychowywałam od najmłodszych lat. Już nie mogę się doczekać kiedy spotkam się z przyjaciółmi. To będzie fantastyczny rok. 

Bez tracenia czasu skończyłam się pakować i tak jak kazał mi mój opiekun, poszłam zjeść kolację. Mężczyzna siedział przy stole czekając na mnie. Usiadłam na przeciwko niego. 

- I co spakowana? 

- Oczywiście, jednak wydaję mi się że im jestem starsza tym więcej rzeczy zabieram z sobą.

- Nie dziwię się, jesteś nastolatką w dodatku dość upartą - mężczyzna zaśmiał się, a ja próbując się nie zaśmiać głośno westchnęłam na jego słowa. 

- No okej, ale teraz na poważnie wujku jak bardzo będziesz wymagający na OPCM?

- Oj uwierz mi całe weekendy będziecie siedzieć w książkach - zaśmiał się, a ja zrobiłam nadąsaną minę. 

Zabrałam się za jedzenie. Jajecznica i tosty, tylko to Snape potrafi przygotować, ale dobre i to. Nigdy na niego nie narzekałam jeśli chodzi o to jak mnie wychowuje, stara się widzę to i to jest najważniejsze. 

- Po kolacji wyruszamy do Hogwartu, aby w pełni przygotować szkołę na uczniów. na tych nowych i tych starych. 

- I znowu będę siedziała w dormitorium i się nudziła. 

- Mam ci znaleźć zajęcie, na pewno gdzieś będzie trzeba umyć podłogi...

- Wiesz co ja jednak lubię się nudzić. 

- Tak myślałem. 

Reszta wieczoru minęła przyjemnie. Po kolacji zabrałam walizki i razem z Snape'em teleportowaliśmy się do szkoły. Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Dormitorium Ravenclaw to najlepsze miejsce w całym Hogwarcie pełno zagadek, książek i cisza i spokój, o tu każdy chce się uczyć. 

Przebrałam się w pidżamkę i położyłam się spać. Mówiłam że łóżka tu są mega wygodne? Z roku na rok coraz bardziej zakochuję się w tym miejscu. Tutaj zasypianie trwa chwila moment. I tak jest i tym razem. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. 


Następnego dnia wstała o świcie. Ubrałam się w dresy i pokierowałam się w stronę Wielkiej Sali. Pustki. No po za nauczycielami. Podeszłam do nich. 

Krukonka w objęciach ślizgona {Mattheo Riddle}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz