Sylvia
Szemrane ulice w ciemną noc to nie miejsce dla załamanej dziewczyna która praktycznie nie wie już kim jest. Harry mnie nienawidzi, Dumbledore nie żyje, nawet nie wiem czy spotkam jeszcze Snape a najgorsze jest to że jedyne o czym myślałam to o tym aby spotkać się z Mattheo. Nie widziałam go już bardzo długo przez co moja dusza umierała.
Westchnęłam i otarłam łzy. Rozejrzałam się na około. Gdzie ja jestem? Byłam całkiem sama, bynajmniej tak mi się wydawało. Nagle usłyszałam dźwięk przewracanego kosza na śmieci. Odwróciłam się w tamtą stronę od razu wyciągając różdżkę. Lecz za kubła wyszedł tylko kot.
- Kurwa - powiedziałam do siebie - ale się wystraszyłam.
Już miałam chować różdżkę jak kątem oka zobaczyłam że coś się porusza w ciemności. Odwróciłam się w tamtą stronę. Ktoś się opierał o płot. Wyciągnęłam różdżkę w jego stronę.
- Witaj - powiedział, bez patrzenia na mnie - wreszcie cię znaleźliśmy.
- Co do...
Nie skończyłam mówić a na moją twarz został zarzucony worek, poczułam uderzenie w brzuch, wyrywanie mi różdżki z ręki, próbowałam złapać jak najwięcej powietrza, nie wiedziałam co się dzieje, byłam duszona. Nie pamiętam co się działo dalej, zemdlałam.
...
Nie wiem ile spałam. Nie wiem gdzie jestem. Było ciemno i śmierdziało i to bardzo. Kiedy moje oczy przyzwyczaiła się do ciemności zobaczyłam że znajduję się w jakimś lochu. Na ziemi leżała słoma a wokoło była krata. Przez małe okno wydobywało się nikłe światło. Nie wiedziałam czy to słońce czy też księżyc.
Próbowałam cokolwiek dojrzeć w tej ciemności. Nie wiem czy ktoś był zemną czy mnie widział. Oparłam się głową o ścianę i zapłakałam. Cicho aby nikt mnie nie usłyszała.
Nagle usłyszałam szmer. Zaczęłam się rozglądać. Ponownie.
- Przepraszam - usłyszałam niedaleko siebie - jak się Panienka czuję?
- Kto to powiedział? - wstałam przestraszona.
Obmacałam kieszenie ale jak mogłam się spodziewać nie było tam różdżki, więc do obrony chwyciłam leżący na ziemi kamień. Odwróciłam się w stronę głosu. Z ciemności wyszedł starszy mężczyzna. Miał podniesione ręce w geście poddania. Przyjrzałam się mu i musiałam stwierdzić że znam tego człowieka.
- Pan Ollivander? - spytałam, a mężczyzna pokiwał głową, na co ja opuściłam kamień.
- Jak się czujesz? - ponowił pytanie patrząc łagodnie na moją twarz.
- A jak miałabym się czuć? Jestem w lochu.
- Pytam, bo często przyprowadzeni tutaj czarodzieje nie dożywają następnego dnia.
- Nic mi nie zrobili. A Pan? Czemu Pan tu jest?
Nagle pokazał mi żebym była cicho.
- Połóż się i udawaj że śpisz, szybko.
Nakazał mi, a ja szybko wykonałam jego polecenie. Położyłam się i zamknęłam oczy. Usłyszałam że ktoś idzie w naszą stronę. Ollivander podszedł do mnie i położył mi na czoło szmatkę.
- Jeszcze długo będzie nie przytomna? - usłyszałam czyiś głos. Dziwnie znajomy głos.
- Dostała mocnym zaklęciem, może dzień albo dwa - głos Ollivandera się łamał.
CZYTASZ
Krukonka w objęciach ślizgona {Mattheo Riddle}
Fanfiction"Od małego byliście sobie przeznaczeni. Nie ważne co się będzie działo, będziecie się nawzajem przyciągać. Nie będziecie mogli przestać o sobie myśleć. Każdy dotyk, każde słowo, każde spojrzenie będzie dla was jak trucizna." UWAGA!! Opowiadanie zawi...