Chapter VIII

695 10 2
                                    

17 lat wcześniej

Pov. trzecioosowby 


- Pani? - do komnaty weszła niska brunetka, miała na sobie strój pokojówki, a w rękach trzymała ręczniki - Coś się stało, Pani? 

Patrzyła na kobietę siedzącą na ziemi. Jej długie blond włosy opadły na twarz, jednakże dało się dosłyszeć lekki szloch kobiety. 

- Mery, proszę cię przyprowadź mego męża - na końcu kobiecie głos się załamał. Nabrała szybko powietrza i zapłakała kolejny raz. 

Służąca odłożyła ręczniki na stolik, ukłoniła się jej i wybiegła za komnaty w celu znalezienia Henryka. Przesiadywał w ogrodzie białych róż, tak jak już maił w zwyczaju. Wysoki mężczyzna z wręcz białymi włosami spojrzał swym błękitnym spojrzeniem na służącą która właśnie biegła w jego stronę. 

- Mery? 

- Pani kazała Pana wezwać do siebie. Leży na podłodze i płacze. 

Henryk nie czekał na więcej informacji. Od razu zerwał się biegiem do ich wspólnej komnaty.

Z hukiem otworzył drzwi i upadł obok żony. 

- Padme? Co się stało? Kochanie? - Henry nie nadążał z zadawaniem pytań, podniósł twarz blondynki aby ta patrzyła na niego. Przeraził się kiedy ujrzał jej oczy. 

- Twoje oczy są błękitne? Tak jak moje, to oznacza jedno... 

- Henryku jestem w ciąży.

Mężczyzna zbladł. Znał historię swojego rodu. 

W jego rodzie rodzili się sami mężczyźni, kobiety od razu umierały, każdy miał blond włosy i błękitne oczy, oznaki królewskie. Klątwa obiegająca ród polegała na tym żeby zachować czystość rozwoju rodu, kobiety kiedy zachodziły w ciążę dostawały od losu błękitne oczy co oznaczało że już na zawsze będzie przynależeć do rodu Silva.  

- Mamy pięćdziesiąt procent szans - powiedziała obejmując męża. 

Od dawna starała się zajść w ciążę, nie udawało się, aż do teraz. 

- Będzie dobrze, urodzisz zdrowego i silnego chłopca - Henry trzymał ją w objęciach głaszcząc po głowie aby uspokoić kobietę choć sam nie wiedział co ma robić, bał się. 


6 miesięcy później


- Jaka jest płeć? 

Henryk zadał to pytanie od razu jak wyszedł z uzdrowicielem z komnaty gdzie leżała Padme. 

- Henryku...

- Jaka jest płeć? - powtórzył pytanie ostrzejszym tonem. 

- Bardzo mi przykro, to dziewczynka. 

- Cholera - powiedział ciszej do siebie i zasłonił ręką usta. 

- Henryku... jeśli mogę...

- Nie możesz nic zrobić. Lepiej już się wynoś, sam powiem Padme. 

Uzdrowiciel nie mógł nic zrobić, uśmiechnął się do niego pokrzepiająco i wyszedł. 

Henryk długo się zastanawiał przed wejściem do pokoju. Odetchnął głęboko i wszedł. Jego żona leżała na łóżku, wyglądała jakby spała, jednak kiedy usłyszała jak ktoś otwiera drzwi od razu spojrzała w tamtą stronę. 

- Henryku i co? Jaka jest płeć? 

Padem ujrzała w spojrzeniu męża współczucie. Nie musiał nic mówić, ona już wiedziała. Złapała się za brzuch i zapłakała głośno. Z jej gardła wydarł się krzyk rozpaczy. 

Krukonka w objęciach ślizgona {Mattheo Riddle}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz