7.

324 29 6
                                    

Jungkook był w całkowitej kropce. Siedział w holu domu w zabłoconych traperach, których czarny lakier już dawno zdarty był do matu, a na jego ramionach zwisała jeansowa kurtka, kupiona przez rodzicielkę gdy wybierał się do pierwszej klasy liceum. Włosy przysłaniały mu nieco oprawki okrągłych okularów i gdyby nie fakt, że umył je specjalnie tego ranka, popadłby w całkowity dołek. Zazwyczaj nie przykładał większej uwagi do wyglądu, jednak tym razem coś ruszyło jego poczucie estetyki. Zerwał się momentalnie z siedzenia i wbiegając szybko do pokoju, w głowie pojawiły mu się nagle nieco głupie, jednak wyjątkowo kuszące słowa Seokjina. A gdyby faktycznie zagrał trochę na emocjach starszego? Gdyby swoją niewinnością i urokiem roztopił jego żal po utracie roweru? Nie była to do końca czysta walka, jednak jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta. Tym sposobem w ciągu pięciu minut w pokoju chłopaka wylądowała cała sterta ubrań, aby tylko wygrzebać te najbardziej pokaźne, które mama pozwalała mu ubierać jedynie na ważne okoliczności. Orzeszek odnalazł wyjątkowo ładną koszulę w drobne paski i wciskając ją do środka czarnych jeansów uznał, że wygląda całkiem w porządku. Postanowił jeszcze przetrzepać szafki w poszukiwaniu zegarka, który dostał kiedyś od babci na urodziny i zerkając bokiem w lustro poczuł się już całkowicie usatysfakcjonowany. Jego humor musiała jednak popsuć rodzicielka, która wchodząc bez pukania do pokoju, o mało co nie popłakała się na widok przerażającego bałaganu.

-Jungkook! Na litość boską co ma oznaczać ten syf?! - kobieta momentalnie zeskanowała syna wzrokiem i jej oczom nie umknęła odświętna koszula na barkach bruneta. - W dodatku co ty żeś ubrał?! Wiesz, ile kosztowała ta koszula? Wybierasz się gdzieś? - pytaniom pani Jeon nie było końca, na co Kook wywrócił dramatycznie oczami.

-Jestem umówiony na jedzenie z... kolegami. - chłopak wymigał się od razu.

-I ty na żarcie w tych twoich świńskich barach taką koszulę zakładasz?! Zdejmuj mi to w tej chwili! - twarz rodzicielki aż rozbłysła na purpurowo ze złości, a szmatka w jej dłoni momentalnie powędrowała na tyłek niezadowolonego syna. - I masz posprzątać ten burdel zanim wyjdziesz! Ma być błysk!

-A-ale mamo, przecież jestem dorosły i w dodatku za chwilę mam autobus...

-W takim razie lepiej zwijaj ruchy, młody. - kobieta jeszcze raz rzuciła gniewne spojrzenie Kookowi i choć Jeon naprawdę starał się rozumieć swoją mamę, w tym momencie miał ochotę wyrwać sobie garść włosów z głowy. Nie dość, że całe jego starania poszły na nic, to jeszcze spocił się od tego wszystkiego jak prosiak i nawet dezodorant od ciotki z Holandii zdawał się nie sprawdzać w swojej roli. A już nie chciał wspominać o tym, w jakim bardzo beznadziejne czasowo sytuacji się znajdował.

-Nosz kurwa mać! - Orzeszek aż przeklął ze złości i czym prędzej zajął się szukaniem czystej bluzy, która wyglądałaby choć trochę korzystniej niż znoszony od lat tshirt.

-Ja to wszystko słyszę, Jungkook! - chłopaka dobiegł po chwili głos matki, na co tylko prychnął zdenerwowany pod nosem. Jeszcze tego mu brakowało na pocieszenie.

W końcu jednak Jeon upchał resztką sił ubrania do szafy i niemalże wybiegając z domu, starał się nie wypluć płuc w drodze na pobliski przystanek. Oczywiście nie było nawet nowy, by szczęście chłopaka dopisało nawet w tej już i tak beznadziejnej sytuacji. Wrześniowa pogoda bawiła się bez przerwy nerwami bruneta i zanim w ogóle zdążył zająć miejsce w zapchanym autobusie, czarna chmura spuściła na niego całe wiadro swojej zawartości. Teraz już nie tylko nie wyglądał jak człowiek z klasą, ale wręcz bliżej było mu do osiedlowych bezdomnych, których każdy omijał szerokim łukiem. I może Gguk machnąłby na to wszystko ręką, śmiejąc się jak zawsze z własnej głupoty, jednak nie dzisiaj. Teraz siedział trzęsąc się już niewiadomo, czy bardziej z zimna, czy ze smutku i próbując w kamerce telefonu doprowadzić się do jakiegokolwiek stanu przyzwoitości, schował po chwili twarz w dłonie. Ten jeden raz chciał się postarać. Chciał zrobić coś, co mogłoby zaimponować drugiej osobie. Co byłoby jego atutem w rozmowie, a może i nawet kartą przetargową. Na nic jednak zdały się jego dobre chęci. Nim zdążył się obejrzeć, autobus zatrzymał się na przystanku obok uniwersytetu Taehyunga i wysiadając ze zblazowaną miną na mokry od deszczu chodnik, Kook dostrzegł po chwili stojącego przy bramie Kima. Z tego wszystkiego zapomniał nawet ułożyć sobie planu, co powiedzieć mu w sprawie skradzionego roweru, jednak właściwie było mu już wszystko jedno. Machnął tylko ręką, by starszy również dostrzegł jego obecność i gdy dzieliła ich różnica zaledwie jednego kroku, pierwszy odezwał się Taehyung.

Closing credits | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz