21. 𝐖𝐲𝐛𝐚𝐜𝐳 𝐦𝐢, 𝐀𝐝𝐝𝐢𝐞

1.3K 43 69
                                    

W tym rozdziale będzie perspektywa obu osób, więc nie zdziwcie się, jeżeli zauważycie przeskok różnych sytuacji, które będą odbywać się w tym samym momencie.

Miłego czytania!
____________________________________

*THOMAS*
Było już około drugiej w nocy a ja wciąż nie spałem, ciagle myślałem o wczorajszym dniu. Chciałem się wyprzeć tego, że jestem śmierciożercą, ale gdzieś w środku odpowiadało mi to. Wciąż uwielbiam patrzeć na cierpienie innych i nieważne czy oni czymś zawinili czy też nie. Działało to w pewnym sensie jak uzależnienie z którego nie mogłem wyjść. Nic nie potrafiło mnie od tego oderwać, ale czy aby na pewno nic? Addie była jedyną osobą, która potrafiła mnie wyrwać z transu. Z tego okropnego koszmaru, który był rzeczywistością.

Kolejne problemy ze snem. W takich chwilach nie mogłem przestać siebie nienawidzieć za to wszystko, ale robiłem to dla dobra tej jednej jedynej osoby. Dla dziewczyny o popielatych włosach, lśniącej jak księżyc w tej beznadziejnej ciemności. Czy ona była osobą od której się uzależniłem? Zdecydowanie tak. Potrzebowałem jej by zostać przy życiu, gdyż to ona nadawała jemu sens. Bez niej nie byłoby mnie tutaj teraz.

___

- Ej Draco - podszedłem do chłopaka na jednej z przerw, który stał do mnie plecami.

- Czego chcesz, Lewis? - zapytał ze zdenerwowaniem blondyn - Nie zauważyłeś, że jestem zajęty?

- Mam coś ważniejszego ci do przekazania, niż gapienie się na to, że piszesz coś na pergaminie - przewróciłem oczami - Musisz coś dla mnie zrobić.

- Dla ciebie? - prychnął - Nie rozśmieszaj mnie, powinno ci wystarczyć, że nie dostałeś ode mnie wiele razy w twarz.

- Ah tak - położyłem dłoń na jego ramieniu, zaciskając coraz mocniej palce - Teraz słuchaj uważnie - Zdobędziesz za wszelką cenę nasze różdżki i oddasz mi je, a potem zaatakujesz bliską ci osobę. Bez opamiętań, po prostu to zrobisz.

I odszedłem bez słowa, idąc w swoją stronę. Ślizgon stał jak wryty w ziemie wciąż patrząc przed siebie. Ostatnim etapem zemsty było skrzywdzenie kogoś przez Malfoy'a i złapanie go na gorącym uczynku przez Addie. Wszystko wydawało się proste i do wykonania. Teraz jedynie trzeba było czekać.

*ADDIE*
Po zielarstwie wraz z Blaise'm poszliśmy w stronę błoni z powodu ładnej pogody. Tego dnia większość uczniów postanowiła wyjść na dwór, żeby posiedzieć czy też się przejść na mały spacer. Kiedy tak chodziliśmy wokół jeziora na twarzy czarnoskórego zauważyłam smutek. Co się stało, że zaczął tak nagle okazywać emocje? Gdzie ten Blaise, który zawsze był taki szczęśliwy i dawał rady każdemu? Spoglądałam kątem oka na chłopaka i nie wiedziałam, czy aby na pewno mogę zacząć ten delikatny temat.

- Wiem, że na mnie patrzysz Add - zatrzymał się spoglądając na mnie swoim smutnym wzrokiem - Ja po prostu zakochałem się, ale bez wzajemności - usiadł przy jednym z drzew, nakłaniając mnie do tego samego. Posłusznie zrobiłam to, co szatyn i wciąż w ciszy nasłuchiwałam tego, co miał mi do powiedzenia - Na wczorajszych zajęciach z eliksirów ta osoba poczuła kogoś innego niż mnie - odpowiedział - Więc już wtedy uznałem, że nie będę próbował wyczuć go w amortencji. Nie chciałem zbitego dowodu na to, że uczucia te nie mają szansy przetrwać. Nie chciałem zawieść samego siebie, że mogę go wyczuć w tym eliksirze, ale Addie... J-ja to przegrałem.

Mój Ślizgon - Draco Malfoy [SKOŃCZONE ✅]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz