*ADDIE*
Nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Widziałam ciemność. Kiedy miałam zamiar otworzyć oczy to od razu je zamykałam, widząc rażącą jasność. Próbowałam się przyzwyczaić do otoczenia i z czasem mogłam zauważyć gdzie się znalazłam. Siedziałam w skrzydle szpitalnym. Rozejrzałam się dookoła, jednak w pomieszczeniu nikogo nie było. Leżałam sama na łóżku i nikogo nie widziałam przy sobie. Wydało mi się to dziwne, bo zazwyczaj ktoś przebywał przy pacjentach, bynajmniej pani Pomfrey.
Nie mogę ciagle tu siedzieć - pomyślałam sobie. Czułam jak moje całe ciało z nieruchomiało i nie mogło się ruszyć, ale byłam zbyt zawzięta by dalej tak bezczynnie leżeć. Podniosłam się powoli na ręce, a później opuściłam nogi na podłogę. Wydawało się to dosyć łatwe. Zauważyłam, że byłam podpięta do kroplówki, czyli musiałam tu przez dłuższy czas siedzieć nieprzytomna, bo nie przypominam sobie sytuacji w której podpinano mi płyny do organizmu. Wyciągnęłam z ramienia igłę i podniosłam się z łóżka. Nogi miałam jak z waty, myślałam że nie zejdę z łóżka, ale wytoczyłam się. Z początku wszystko wydawało się łatwe, że podniosę się i będę dalej przed siebie iść, ale to nie prawda. Nie wtedy, kiedy dawno się o własnych siłach nie chodziło i teraz trzeba było sobie poradzić.
Mijały minuty, a może godziny, ale w końcu udało się. Mogłam stamtąd uciec.***
Miałam luki w pamięci, których w żaden sposób nie mogłam sobie wypełnić. Nie pamiętałam co ostatnio się działo, ale wiedziałam, że ktoś maczał w tym palce. A był to nie kto inny, jak Thomas. On na pewno wiedział, co się stało sprzed ostatnich dni. Chciałam do niego pójść, ale moja intuicja mówiła mi, żebym dała sobie spokój - i tak też zrobiłam. Tym razem skierowałam się do dormitorium Gryffindoru. Z pełną świadomością z jaką tam szłam, czułam się dziwnie, że robię to z własnej woli. W końcu to mój dom, należę do gryfonów. Ale zawsze było tak, że wracałam tam na noc, bo po prostu musiałam. Od dłuższego czasu nie robiłam tego z przyjemności. Potrzebowałam odpoczynku.
Byłam wycieńczona.
Wchodząc przez obraz Grubej Damy zauważyłam, że w pokoju wspólnym nikogo nie było. Może to i dobrze, bo raczej większość by spojrzała na mnie krzywo. Pewnie nie najlepiej wyglądałam. Czułam, że byłam głodna, a zarazem kiedy myślałam o jedzeniu mdliło mnie. Weszłam po schodach na górę do dormitorium i położyłam się na swoim łóżku. Pachniało delikatnie, a nie tak intensywnie jak u Draco.
Draco.
Posmutniałam myśląc o nim. Nie byliśmy już w tych samych relacjach co kiedyś. Żaden z nas nie próbował zmienić teraźniejszości. Nikt nie chciał się poddać wyzwaniu, a może tylko on tego nie chciał, bo ja próbowałam. Nagle przypomniało mi się, co działo się ostatniego razu, w nocy na wieży astronomicznej.
„Nasze uczucia nie mają szansy przetrwać. Ba! Twoje uczucia tego nie przetrwają, bo moje już dawno wygasły. Ja cię już nie kocham"
„Żegnaj słodka Addie i witaj bezlitosny Draconie"Zamknęłam oczy. Miałam przed sobą ten okropny obraz złych wspomnień, tak świeżych, że nie ciężko było po nie sięgnąć. To był ewidentny koniec. Łzy zbierały się w moich oczach, ale nie byłam w stanie ponownie otworzyć powiek, by stróżki łez nie spływały mi na pościel. Próbowałam opanować smutek górujący nade mną, a moim celem było uspokojenie się.
Raz.
Dwa.
Trzy.Musiałam się wziąć w garść. Nigdy przedtem nie potrzebowałam liczenia, by opanować swoje emocje. A mimo to, w mojej głowie pojawiły się liczby.
Cztery.
Pięć.
Sześć.Czułam jakby to była moja wina. Musiałam się potknąć o własne nogi i coś zepsuć. Zawsze to ja coś psułam, zawsze zrzucałam na siebie winę, ale dlaczego? Dlaczego moje życie daje mi w kość, a ja tylko mocniej dobijam siebie.
„Ja cię już nie kocham"
Zaczęłam sobie wszystkie wspomnienia z tamtej chwili zaczęły do mnie wracać.
CZYTASZ
Mój Ślizgon - Draco Malfoy [SKOŃCZONE ✅]
FanficAdelaide Ross to dziewczyna mająca niezwykle chaotycznie życie. Myśląc, że jeżeli przepisze się do nowej szkoły - jaką był Hogwart - jej życie będzie lepsze. Jednak wspomnienia z przeszłości łączą się z teraźniejszością, a konflikty z bliskimi nie u...